Mniszka - Georges Brassens



Mniszka

Biel kornetu jej z dawien dawna serca łamie,
chrześcijanin jej wdziękom wzdraga oprzeć się,
za to byle ateusz, laik czy poganin
na jej widok głupieje i się ochrzcić chce.
A ministranci dalej brzęczeć dzwoneczkami...

Zdaje się - mówią ci co na mszy blisko stali -
pod kornetem, co tak pobożnie za dnia lśni,
piękna siostra ukrywa (skandal nad skandale)
piękny koński ogon i filuterne loczki trzy.
A ministranci w nawach cali oniemiali...

Zdaje się - powiadają - pod zgrzebnym habitem
ma jedwabne pończoszki i wstążeczki dwie,
koronkowy dezabil, dessous przezroczyste,
tylko diabła tam nie ma - zresztą kto to wie?
A ministranci myśli mają już nieczyste...

Zdaje się, po komplecie, kiedy ciemną nocą
inne siostry cel swoich przekroczyły próg
i już śpią lub zmawiają modlitwę krzepiącą -
ona staje przed lustrem, jak ją stworzył Bóg.
A ministranci czują, że jest im gorąco...

Zdaje się, że swój strój - cóż za bezbożne wyście -
powiesiła na Krzyżu (wiem, że gorszę was)
i przegląda się sprawdzić chcąc, czy rzeczywiście
nagość jej lepsza jest z profilu niż en face.
A ministranci snują plan szatański iście...

Zdaje się szepcze, wzrok unosząc swój do góry:
"Ach jak amen w pacierzu, osiągnąłeś cel,
wszak udały Ci się, o Panie, te kontury,
linia bioder jest najpiękniejszym z Twoich dzieł".
A ministranci srogie cierpią już tortury...

Zdaje się na zegarze już dochodzi pierwsza -
co to wzdycha w ciemnościach, budząc dziwny lęk?
To anioły miłosne układają wiersze,
odpowiada im zaś siostrzyczki błogi jęk.
A ministrantom biednym tchu brakuje w piersiach...

Opat Piotr, rozbudzony przez lubieżne licho,
wyskakuje z pościeli, bez odzienia gna
mrucząc, odrażającą kierowany pychą:
"On na Krzyżu też tylko cierń na skroniach ma!..."
A ministranci z trwogi potakują cicho...

Nie, to tylko pogłoski, bujdy i bajędy,
niegodziwe kalumnie, Lucyfera głos,
nie ma loczków i koński ogon też obcięty,
pod kornetem jest krótko przystrzyżony włos.
A ministrantom już wyraźnie miny zrzedły...

Żaden popęd się w czystym ciele już nie chowa,
od wstążeczki nikomu się nie wzburzy krew,
nikt nie będzie przed Krzyżem z lancą paradować,
więc, o Boże, już możesz święty stłumić gniew.
A ministranci w smutku się onanizować...

Georges Brassens
przekład Filip Łobodziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz