Modlitwa
Pod dziewięćdziesiątkę, i jeszcze z nadzieją,
Stanisław Wyspiański
Że powiem, wypowiem, wykrztuszę.
Jeżeli nie przed ludźmi, to przed Tobą,
Który mnie karmiłeś miodem i piołunem.
Wstydzę się, bo muszę wierzyć, że prowadziłeś i chroniłeś mnie,
Jakbym miał u Ciebie szczególne zasługi.
Podobny byłem do tych z łagru, którzy dwie gałązki sosnowe
Wiązali na krzyż, i mamrotali do nich nocą na pryczy baraku.
Zanosiłem prośbę egoisty, i raczyłeś ją spełnić,
Po to, żebym zobaczył, jaka była nierozumna.
Ale kiedy z litości dla innych błagałem o cud,
Milczały, jak zawsze, i niebo, i ziemia.
Moralnie podejrzany z powodu wiary w Ciebie,
Podziwiałem niewierzących za ich prostoduszny upór.
Jakiż to ze mnie tancerz przed Majestatem,
Jeżeli religię uznałem za dobrą dla słabych, jak ja?
Najmniej normalny z klasy księdza Chomskiego,
Już wtedy wpatrywałem się w wirujący lej przeznaczenia.
Teraz pięć moich zmysłów powoli zamykasz,
I jestem stary człowiek leżący w ciemności.
Wydany temu, co mnie tak udręczyło,
Że biegłem prosto przed siebie, w układanie wierszy.
Uwolnij mnie od win, prawdziwych i urojonych.
Daj pewność, że trudziłem się na Twoją chwałę.
W godzinie mojej agonii bądź ze mną, Twoim cierpieniem,
Które nie może świata ocalić od bólu.
Czesław Miłosz
Modlitwa - Czesław Miłosz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz