Elegia łemkowska - Jan Zych


Elegia łemkowska
Oj miły pisonki, de ja was podiju?
Pidu do lisoczku i tam was rozsiju,
Budut tam diwczata na trawu choditi,
Budut spiwanoczki moij znachoditi.

(z piosenki łemkowskiej)
Okołycia krasna, derewa zełenijut sia,
a ludej ne widno.
( z bajki łemkowskiej)
Piękna okolica. Zielenią się drzewa.
Kwitną tylko sobie. Owoce spadają.
Ktoś miał tu zaśpiewać, ale nikt nie śpiewa.
Ścieżki zapomniały, gdzie prowadzić mają.

Stoi studnia w środku seła.
Żuraw z niej nie pije.
Las się dziewcząt nie doczekał -
przez zagony, wprost, na przełaj
schodzi z gór ku wioskom.

Okołycia krasna, zełenijut sia derewa.
Tu po rusku dzwoniły obłąkane dzwony.
Na progu domów spalonych
jaszczurka się wygrzewa.
Już dziesięć koron przybyło
pierwszym polnym sosnom.

Płynęło wino z Węgier dukielską przełęczą,
coś tam kapło i ruskim świętym,
ale ruski Pan Bóg - nie żarty,
nie pomogły wykrety,
więc pokornie od wieków klęczą
wystrojeni jak za dobrych lat
po cerkwiach nieprzytomnie pstrokatych.

Wilcze tropy dookoła, dzików slad,
a po cerkwiach chodzi deszcz i wiatr,
lecz nie żegna się po trzykroć i nie modli -
i smutni są święci i bardzo samotni.

Mógłbym zagrać im na skrzypcach albo na flecie,
ale nie znam greckich melodii.

Ruski święty, ruski anioł.
Za daleko z tej ziemi do nieba.
Bóg ich nie ma w swej opiece,
gdy im człowiek pomóc nie chce -
a z cerkiewek nie odlecą,
choć drewniane skrzydła mają.

Piękna okolica. Zielenią się drzewa.
Czasem wóz zaskrzypi nocą, znajomo zaśpiewa,
a potem błyskają siekiery, topory,
i lecą anioły, i trzeszczą ikony.
Wełyki Hospody Boże!

Jan Zych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz