Kanon - Stanisław Grochowiak

Kanon

Oddechem poezji jest śnieg albo sadza
Kiedy śnieg jest oddechem- krzewy stoją czarne
A jeśli sadza- to oprósza dłonie
Zakochanych lub katów
Zarówno pobladłe

Głową poezji krzak płonący w nocy
Przy nim jednorożce łby mają wysmukłe
Kruki - dzioby okute w pochewki ze złota

W kolanach dziewcząt
Rysują się słoje

Ojcem poezji - jej bogiem - jej drwalem
ten chory człowiek z drżącym kręgosłupem
Z twarzą tak sztywną jakby bicz ją przeciął
Lub cień
Mknącego na obłokach diabła

Stanisław Grochowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz