Wyjście awaryjne - Andrzej Sosnowski

Wyjście awaryjne

To mówisz, że życie porzuca nas tak doskonale
robiąc z nas znawców i autorów życia. Znaczy,
coś za coś. Twoje CV ciągle nabiera rumieńców,
pewno zrealizujesz się bez reszty wszędzie.
My będziemy cię czytać. Konając ze śmiechu?
Płacząc rzewnymi łzami nad twoją prezentacją
dla dobra śledztwa. Jest coś, czego nie wiem?
Wątek nitki bez kłębka. Kłębek, żadnej nitki
w zasięgu pola, wzroku. W odległej krainie
daliśmy ci but szczęścia. Diamentowy trep.
Teraz śpiewaj sobie jak chcesz, bo jak zwał, tak zwał
mówi lud i ma rację. Kłębek, farsa nitki.
Czarodziejskie na lipie czarnoleskiej lampki,
flaszka pod ławeczką, fajeczka, ogóreczek?
Środki rozczulające. Ciemna gra za płotem.
Żucie trawki z żubrówki, czekaj tatka latka
jak detektyw czeka na dreszczyk lepszej sprawy
skarżąc się na "temperaturę życia", gdy unosi fiolkę
z laudanum do światła, które jest w odwrocie
w instalacjach z fajeczki, w nieważkości skrzypiec.

Andrzej Sosnowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz