Miłość - Anna Janko

Miłość

Krawędzią nad przepaścią do ogrodu schodzi miłość
Po drodze kochankowie mijają się z Bogiem.

Znieczuleni, nieświadomi jak anioły stworzone
idą w tę stronę, gdzie dostęp mają tylko kochający.

Wszystkie ich złe uczynki zniknęły w uśpionych rejestrach.
I o wieczność drżą tylko, żeby wiecznie trwała.

Nie mówią słowami, ale światłem, które pod nimi się kryje
i nieważne czyje słowa są czyje, gdyż ich treść jest święta.

W zachwycie patrzą w swoje szeroko otwarte źrenice
aż po granicę, za którą wszystko znów jest rozsypane.

Są cuda na świecie, a potem znikają,
zostaje powidok, trajektoria lotu.

Co było złączone na wieki rozdzieli się w jedną noc
i nużące staną się pieśni, co wcześniej chwytały za serce.

Tryumfujący dziś, palą za sobą mosty,
ale będą tędy wracać jutro, by nie iść donikąd,

do krainy Nigdy, gdzie stoi wieża z głodu i pragnienia
- gdy z aniołów w ludzi Bóg ich znów pozmienia.

Anna Janko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz