Wrzesień - Stanisław Grochowiak

Wrzesień

Wśród ogrodów struchlałych, wszak jeszcze nie pustek
puszcza w nieba się zwały maleńki Czelustek.
Na nitce pędziwietrznej lekkoduch ten lata,
pajączek, kompan krzeczka, tkacz babiego lata.
Liść nerwy bandażuje, iskrzy ostu tutka,
kiedy ówdzie brabanty, z kołowrotka nić tu tka.
Jest ich cała gromada, grad spadochroniarzy.
Aluzją wiążą palce, palcują po twarzy -
a gdy warg całujących dotyka namiastek,
któż nie wielbi tych dreszczu miłosnych namiastek?
Jak chłop o róg chałupy dąb o chaszcze trze pień,
bo mu między łopatki łaskotny wlazł czepień.
Ale jest to w naturze wieczne napomknienie,
które w żarty frant kładzie, otrzebiają lenie.
Lekcja babich nitek zgrabnie napomyka:
przyszła pora wieczora: niech kądziel pomyka.
Nie obrażaj się, babo, odpocznij se pilnie,
umęczone swe rączki w ciszy zanurz i lnie.

Stanisław Grochowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz