Elegie bałtyckie - Elegia pierwsza - Ivar Ivask

Elegie bałtyckie
Czesławowi Miłoszowi
Ziarno i inne produkty ziemi uprawiają oni
(Aesti) wytrwale... i są jedynymi ludźmi,
którzy zbierają bursztyn na mielizn, i samym brzegu.

Tacitus
Elegia pierwsza

Bałtyckie błyskawice, syberyjskie wichry,
niskie chmury podejrzeń wzajemnych.
Zanieczyszczenie, promieniotwórcze skażenie
Ciągle jeszcze, jak mówią, na dopuszczalnym poziomie.
Krowy są mądrzejsze, nie liżą kory brzóz,
nie tykają bujnej świętojańskiej trawy.
Eksplozje, pożary, śmiercionośne strefy.
Pieśń ludowa tego nie odgadła, folklor
nie przygotował nas. Wiejskie kołysanki,
Listki chłopskich biblii, lecą zatrute na wietrze.
Duchy wodne błogosławią jeszcze raz i giną
W mrocznych basenach miejskiego zabobonu
Po tak dużej wiedzy, jakaż ignorancja!
Po takiej obfitości, jakiż niedostatek!
Po takich widokach, jakież rozczarowanie!
I kołowrotek kręcąc się urasta
w ciało niebieskie, wrzeciono w rakietę,
żeby dźwignąć ten wiek aż wpadnie w czarne nic:
gdzie ni czasu, ni dźwięku, ni fanfar pokoju,
gdzie kończy się rozumienie...
Z wyjątkiem, rzecz jasna, malin na torfowiskach
i może gdzie niegdzie ocalałej brusznicy
jednej, ostatniej na wiek wieków.

Ivar Ivask
tłum. Czesław Miłosz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz