Markiza i śmierć V - Kornel Makuszyński

Maja Berezowska
Markiza i śmierć V

Markiza klęczy przy konfesjonale,
A grzechy z warg jej padają jak kwiaty:
"To dziwne, że ja Pana nie znam wcale,
A przecież szyłam dla Pana ornaty...

Och, Eminencjo... moja, moja wina...
Na polowanie jedzie król w niedzielę...
Czy Eminencja słyszał, że hrabina
Naznacza schadzki tylko w tym kościele?

Zaprawdę, postów dochowuję ściśle...
Mąż mój?... cierpiący biedny niedołęga...
Mój wicehrabia? — nie wiem gdzie, lecz myślę,
Że jakąś twierdzę hiszpańską, oblega...

W piersi się biję... Lecz cóż biedna dama
Może uczynić dla życia osłody?...
Co, Eminencjo, kiedy będę sama?
Jeśli rozgrzeszysz — przyjmuję we środy".

Kornel Makuszyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz