Serenada, szeptana do ucha przy wtórze szmeru klimatyzatora - Stanisław Barańczak

Serenada, szeptana do ucha przy wtórze szmeru klimatyzatora

Przez lat dwadzieścia dziewięć
wiedziałaś wszystko; tylko
jednego do dziś nie wiesz:
jak mi się znudzić. Był to

wyczyn jedyny w swoim
rodzaju. Odkrycia inne —
maczanie w sosie z soi
chińskich pierożków, w kinie

obejrzani „Wałkonie”,
pusta plaża (poligon)
pod Mrzeżynem, gwałtownie
szkarłatne i kolibrom,

ich liberalnym flirtom,
chętne kwiaty Hawajów,
Guinness, Das wohltemperierte
(tego słuchają w Raju:

Arta Tatuma i Bacha),
powieści Nabokowa,
smak rzadkich przewag w szachach,
herbata (nałogowa

zależność), nawet mała
maciejka czy hortensja —
każda rzecz jakoś umiała
wyrobić w sobie potencjał

przyzwyczajenia. Czyli
można, jeżeli się chce.
Głupie rzeczy się nauczyły.
A ty, taka bystra — nie.

Stanisław Barańczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz