Betlejem - Bolesław Leśmian

Betlejem

Sen mu; ze snu obudził. Przespałem byt drobny
Gwiezdnej smugi na rzęsach. Śniła się - dlaczego?
Chciałem razem z Magami iść w świat niepodobny
Do żadnego z tych światów. Wiem, że do żadnego!

Biegnę w mrok, byle biegnąć! Może ich dogonię,
Choć mi trudno przeczuciu opierać się złemu.

Już widzę pierwsze stada śpiące na wygonie
I światła w Bogu ślepych oknach Betlejemu.

Zbliżam się do jaskini. Nigdy lub tym razem!
Chwili tracić nic wolno! Spiesz się, nędzo ziemska!
Jeden pastuch wbrew cudom drzemie popod głazem,
Budzę go w imię twoje, gwiazdo Betlejemska!

Gdzie Magowie? - "Odeszli. Badacze ich cienia
Głoszą, że wraz z kadzidłem i myrrą, i złotem
W kurz się marny rozwiali pod tej karczmy płotem,
Gdzie droga w nicość skręca. - Tyle - ich istnienia."

Gdzie Maryja? - "Mów o niej z niebem lub mogiła.
Nikt nie wie - i nikt dzisiaj nie odpowie tobie."
A gdzie Bóg? - "Już od dawna pochowany w grobie,
Już szepcą, że go nigdy na świecie nic było!" -

A gdzie jest Magdalena? - "Zapatrzona w zgony,
Przemilczała ból hańby, gdym ją kopnął nogą.
Wracaj tam, skąd przychodzisz - ty śmiesznie "spóźniony!"
Nie mam po co i nie mam powrócić do kogo!

Bolesław Leśmian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz