Pierwszy śnieg - Józef Czechowicz

Pierwszy śnieg

W ogrodzie, w zmroku martwe liście gwarzą
jak łzy spadając z mokrych, czarnych drzew.
Kałuże w niebo patrzą ciemną twarzą,
wiatry śpiewają przedwieczorny śpiew.
Zmierzch zawiał ogród niby piasek sypki,
otchłannym chłodem wieją czarne drzwi,
na piętrze światło zrumieniło szybki.
Tam jest ubóstwo. I tam- dziecko śpi.
Kolebka stuka w takt za kołysanką,
biegun uderza cicho w stołu brzeg,
a ktoś garściami biel ciska w drzwi ganku -
zaczyna padać gęsty pierwszy śnieg.

Józef Czechowicz

3 komentarze:

  1. Witaj,
    to jest mój wiersz, moja poezja i poetyka.
    Taka chwila, właśnie chwila namalowana słowem.
    Obraz no może w trochę niższej, niż obok tonacji. Ile tu przestrzeni, ile ruchu, ile dzwięków, ot poezja - prawdziwa sztuka słowa. Moja nauczycielka od polskiego zawsze bardzo chwaliła Czechowicza - jest za co - choćby za dzisiejszy pierwszy śnieg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli opublikowałeś go w tym tomiku:
    J. Czechowicz, Wiersze. Warszawa 1997, str. 223. - to gratuluję talentu!
    I dziękując za komentarz ślicznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Cię przepraszam, byłam niegrzeczna [i niestety głupia] ale dopiero teraz przeczytałam ze zrozumieniem Twój komentarz:)
    Wczoraj odebrałam go tak, jakbyś mi zarzucał kłamstwo - czyli, że przypisałam wiersz Twojego autorstwa Czechowiczowi... Wybacz:*
    Intelekt nie jest ostatnio moją najsilniejszą stroną. A poza tym przed świętami przypominam piranię chorą na wściekliznę.
    Heh, cała nadzieja, że Cud w Betlejem mi pomoże. ...'I tego się trzymać trzeba!' Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń