Jak on się nazywa - Zbigniew Herbert

Katarzyna Jaśnikowska - A święci tak daleko - 2011
***

jak on się nazywa
ten nasz mały
płatek krwi
i trochę plazmy

co on robi ten nasz mały
boli
mógłby pisać
to dom Ali
wracać ze szkoły
wymachując workiem z pantoflami

mógłby
zbierać znaczki

dręczyć muchy
wykradać tytoń
mógłby –

jak on się nazywa

ślepe szczenię
które skomli
we mnie

Zbigniew Herbert

6 komentarzy:

  1. To smutne. Napisane po polsku. Niby przez wielkiego poetę. A ja niewiele z tego rozumiem. Ja chyba jestem tępy jak siekiera. A tak wielu ludzi deklaruje, ze uwielbia poezję. No cóż. Blog, że palce lizać. Milutki i przepiękny. Widać kobiecą rączkę. ... Ale dlaczego jestem tak tępy, że mało z tego pojmuję. Już wolę podręczniki z chemii i fizyki. Tam jest wszystko takie proste... Ale tutaj będę często zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Bogusławie:) Odpowiem Ci czysto subiektywnie, bo w końcu to mój blog, a ja nie jestem żadną polonistką, tylko osobą zupełnie prywatną i anonimową:
      To nie jest smutne, a Ty nie jesteś tępy jak siekiera, tylko najwyraźniej wciąż przesiąknięty szkolnym pytaniem-potworkiem: "Co autor miał na myśli, pisząc..." Kompletny idiotyzm zakładający jakieś chore imadła na młode umysły, jak koniom klapki na oczy. A potem dziwimy, dlaczego ludzie nie cierpią poezji? - Trauma szkolna i tyle!
      Nie wiem czy wiesz, że Herbert również nie znosił wszelkiej przymusowej (czyli 'jedynie słusznej' - jak partia PZPR) interpretacji wierszy.
      Wystarczy więc tylko mieć to w nosie, a wtedy poezja staje się drzwiami do raju!

      Wiersze tzw. trudne, wiersze, które nie są jednoznaczne, są wg mnie o wiele ciekawsze: intrygują, czasem nawet irytują, a tym samym nie pozwalają przejść obok nich obojętnie. Wciąż się do nich wraca, i bywa, że za każdym razem wiersz wydaje się być o czymś innym..:)
      I tak na przykład ten wiersz udostępniony w Kwartalniku Literackim przez Ryszarda Krynickiego z adnotacją: "Wiersz odczytany z rękopisu (czystopis, czarnym atramentem, na kartce formatu A4), zachowanego w t. 5 utworów poetyckich różnych." raz wydaje mi się o Bogu, innego dnia o duszy; wiem, że niektórzy mogą w nim widzieć jako podmiot tzw. "dziecko wewnętrzne"; a ja w tej chwili, jako że właśnie wróciłam z wizyty w szpitalu u mojego bardzo chorego Taty, widzę tu ból i ciężką chorobę...

      A ktoś może przeczytać to i pomyśleć: "Boże! Jak ta kobita pieprzy!" - z tym, że ja to mam w nosie:]

      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:) I szczerze podziwiam za znajomość chemii i fizyki, bo to jest dla mnie od zawsze i na zawsze istna abrakadabra!

      Usuń
  2. Dzięki za wsparcie duchowe. Ja, rzeczywiście, na stwierdzenie polonistki, "co autor miał na myśli" zaczynałem najpierw myśleć jak tu zapier... tą przeklętą babę. Niech mi da spokój z tymi kretynizmami. Kogo to tak naprawdę obchodzi. Przecież i ona tego nie rozumie. Posiłkuje się starymi konspektami i interpretacjami. Jest wtórna i mi każe być takim samym jak Ona ograniczonym typkiem. Dla mnie, ten przykładowy wiersz Herberta to wizja alkoholika po drugiej półlitrówce. I chyba dużo się nie mylę, bo za kołnierz to On nie wylewał. Wręcz z tego słynął i z tego powodu zmarł.
    Za to zastanawiają mnie ludzie, starający się interpretować poezję. Bo mogę zrozumieć, że ktoś odbiera poezję, czyli specyficzną grę słów i języka jako pewnego rodzaju "muzykę", napawając się "melodią" języka, rytmem, nowymi zestawieniami wyrazów, oryginalną interpretacją opisu zjawisk czy sytuacji (patrz niesamowita Pani Wisława). Pamiętam jak spróbowałem kiedyś Miłosza! Poezja naszego wieszcza BRRRRR. Za to proza - VIVAT. Genialna. Zaczytuję się ją do dzisiaj, namiętnie. Jest On moim idolem! Może rzeczywiście mój chemiczny, wytrawiony umysł nigdy nie zrozumie "co autor miał myśli".
    Pozdrawia. Trzymam kciuki za tatę. Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam w szkole to samo i trzeba było myśleć na rozkaz! Horror i paranoja! Ale dzięki temu nauczyłam się prawie że na pamięć fragmentów "Ferdydurke" Gombrowicza, bo zawsze jak mnie polonistka wkurzyła, to w domu jako antidotum czytałam dialog między profesorem Bladaczką a uczniem Gałkiewiczem (i resztą klasy), czyli mniej więcej coś takiego:

      - Dlaczego Słowacki wzbudza w nas miłość i zachwyt? Dlatego, że wielkim poetą był! Proszę zapisać sobie temat wypracowania domowego: "Dlaczego w poezjach wielkiego poety, Juliusza Słowackiego, mieszka nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza?"
      - Ale kiedy ja się wcale nie zachwycam.
      - Ciszej, na Boga! Gałkiewiczowi stawiam pałkę. Gałkiewicz chyba nie zdaje sobie sprawy, co powiedział?
      - Ale ja nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca!
      - Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca!
      - Trudno. Mnie nie zachwyca.
      - Pylaszczkiewicz! – krzyknął profesor Bladaczka - Niech Pylaszczkiewicz natychmiast wykaże mnie, Gałkiewiczowi i wszystkim w ogóle piękności którego z celniejszych ustępów dzieł naszego wieszcza!
      (Prymus Pylaszczkiewicz wyrecytował:))
      - A widzi Gałkiewicz?! Nie ma to jak szkoła, gdy chodzi o wdrożenie uwielbienia dla wielkich geniuszów!

      Tak więc chyba tylko dzięki Gombrowiczowi przetrwała moja miłość do poezji, aczkolwiek sam Gombrowicz za poezją raczej nie przepadał:] Z tym, że jeśli go uczyły same takie bladaczki, to nie ma się co dziwić;)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Rzeczywiście, Gombrowicz jest niezwykły. Też Go trochę czytałem, aczkolwiek przyznam się, że aż tak mnie nie zachwyca. Chociaż jego opis naszej emigracji w Argentynie był przepyszny. Cały On. Kwintesencja sarkazmu. Co prawda jestem z pokolenia, dla którego był on zakazany i poznałem jego książki stosunkowo niedawno, najbardziej doszukiwałem się w jego twórczości podtekstów politycznych i społecznych. Jako miłośnik dziejów II RP zaciekawiły mnie opisy i oceny ludzi jemu współczesnych, czyli opisy tzw. polskiego piekiełka.
    Muszę też przyznać, że zastosowany w Twoim komentarzu cytat idealnie opisuje naszą typową rzeczywistość. Gratuluję celnej ilustracji. Co i tak nie zmieni mojej oceny roli i sensu istnienia poezji. Za to szanuję Twoje zainteresowania, zwłaszcza w kontekście tak popularnego i kapitalnego bloga. Gratulacje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję Ci za tę laurkę:) Nie pozostaje mi więc nic innego jak dalej 'trzymać poziom';)
      Pozdrawiam:)

      Usuń