Miasto dzieciństwa - Anna Achmatowa

Elena Lisovska - Portret Anny Achmatowej
Miasto dzieciństwa

Miasto dzieciństwa, jakże miłe,
Kiedy tak w grudniu wyciszone,
Dziś w oka mgnieniu zobaczyłam
Jako dziedzictwo roztrwonione.
Wszystko, co samo szło do ręki,
Co rozdawałam od niechcenia:
Żarliwość duszy, modły, dzięki
I pierwszej pieśni upojenia -

Stajało jako dym ulotny,
Spłowiało w luster grze, w swawoli,
I oto już o niepowrotnym
Skrzypek beznosy zarzępolił.

Lecz z ciekawością cudzoziemki,
Łakomej na oczarowania,
Wsłuchuję się w ojczyste dźwięki,
Spoglądam na pędzące sanie.

I czysty, mocy zjawiskowej,
Mnie poryw szczęścia owiał naraz,
Jakby ktoś miły, bliski znowu,
Z czułością powiódł mnie na taras.

Anna Achmatowa
przełożył Józef Maśliński

2 komentarze:

  1. Witaj powtórnie,
    tak Achmatowa to zjawiskowa kobieta, nie tylko na tym portrecie, ale w wierszu przede wszystkim. Ten dystans do samej siebie, siebie z dzieciństwa i dorosłości, siebie z tąd i emigracji, siebie z nim i bez niego. Tylko ten "Skrzypek beznosy" no nie wiem skąd się wziął i kto to jest. Może Ty wiesz?

    tomciob

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam żadnego skrzypka beznosego. Ale trzeba się pocieszać tym, że wtedy nie rzępolił Annie nad uchem jakiś beznosy puzonista czy saksofonista:)) Myślę, że tego by jednak nie zdzierżyła:D
    Ale już tak bardziej serio: może to tylko wina przekładu? (albo jakiegoś wypadku typu bójka-mordobicie biednego skrzypka; czasami złamany nos faktycznie wygląda jak 'beznos';))

    Teraz mam dylemat, czy wkleić wiersz o Lorelei Heinego, czy Apollinariego na tamtym drugim blogu...
    I jak tu nie mieć depresji, hehe:

    OdpowiedzUsuń