Wychodząc rano, niby przypadkiem, zostawiła… - Bronisław Maj

Pier Toffoletti
Wychodząc rano…

Wychodząc rano, niby przypadkiem, zostawiła
darowane konwalie i ciągle napełnia pokój
mrocznym zapachem ta noc. Wypełniony,
patrzę teraz na harującą od świtu Wisłę:
robotnicy ciągną przez śluzę barkę z węglem -
ich ruchy niezbędne i skuteczne, mówią,
ile trzeba, żeby się zrozumieć, czasem tylko
gest ręki. Barka odpływa ciężko wypełniona
swoim sensownym ładunkiem. - Jeżeli mimo to
będę pisał wiersze: tylko słowa niezbędne,
by się porozumieć, proste fakty: rzeka,
zapach kwiatów, ruch ręki zrozumiały
dla dwóch ludzi i tego, kto
na nich patrzy. To jest
wszystko. I tylko to
nas nieskończenie przerasta.

Bronisław Maj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz