Ofelia - Jalu Kurek

Ofelia
Arthur Hughes - Ophelia - 1863/64

Jest wielki wiatr, który włosy me ku tobie ciągnie
Hamlecie, książę. Nie mogę płakać. Jestem jak chorągiew.

Ktoś mnie uchwycił w ręce i długo mną trzepotał.
Kto szumiał? Czy ty? czy moja tęsknota?

Naprawdę nie mogę płakać. Muszę szumieć, o książę.
Słyszysz, jak pięknie szumi las moich pachnących wstążek?

Źle jest być chorągwią i źle jest łopotać na zimnie.
Czemu się smucisz, książę? Przy mnie jest miłość i Dania jest przy mnie.

Nie bój się. Nie ośmielę się rękę twą całować.
Jak woń dojrzałych jabłek pachnie noc wrześniowa.

A ty jesteś smutny jak noc. O, każ, panie,
niechaj powioną mną na wschód dworzanie.

Będę drgała jak ptak z bólu i z miłości.
Aż wstanie i przyjdzie świt. On mnie pomści.

Oto na drzewcu drgam, rosnę i czuję na wietrze,
jak idzie ku mnie ten, co mnie przeszyje mieczem.

Jak misa jestem pełna ciebie i pragnąca,
od cyfr sławniejszy, piękniejszy od słońca,

Hamlecie, książę Danii, wspaniały kochanku!
Jakie chorągwie z tobą porównam i jaką słodycz ranków?

Jak do lamp dojrzałych do oczu mych głowę schylisz,
w rytmicznym łopocie Danii upoi cię Wergili.

Ktoś mnie chwyta za drzewce jak świecę płonącą w lesie.
Kim jesteś ty, który mnie niesiesz i gdzie mnie niesiesz?

Czuję wodę. Gzie jesteś? Płonię się. Jestem blada.
Rozwiń mnie ostrożnie. Jest zimno i deszcz na mnie pada.

Jalu Kurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz