Sam sobie winien - Stanisław Barańczak

Edouard Manet - 1877
Sam sobie winien

Po co mu to było,
to wszystko: czy musiał mieć
wszystko naraz; skoro już sobie pozwalał
na różne postępki, to po co mu jeszcze
ten luksus
ich zgodności ze słowami, skoro mógł sobie
pozwalać i na słowa, to niby czemu chciał mówić
koniecznie to, co myślał, skoro wolno mu było myśleć
„myślę”, to po co mu na dokładkę
ten wniosek „więc
jestem”, skoro już nawet nikt mu nie bronił być,
to nie mógł po prostu być sobie?

Stanisław Barańczak

12 komentarzy:

  1. Rozwiązuje ten problem właśnie. Sugestywne. . .
    Chociaż u Barańczaka perspektywa jest czysta. . . Czystsza przynajmniej. . .

    OdpowiedzUsuń
  2. A kogóż to moje piękne oczy widzą?! Ufff, nareszcie Cię odblokowało!!!
    [Jako i mnie,
    hehehe:]]

    No i przez Ciebie musiałam się odblokować! A taką miałam Depresję Wspaniałą! Głęboką jak głęboka studzienka, głęboko kopana... (a dalej nie pamiętam.
    [W razie czego babci się zapytaj, co Ci tu wyśpiewuję:D]

    Ok, pieprzyć depresję:)))

    WITAJ, SYNU MARNOTRAWNY:***
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle mi niedobrze. I ciągle Je l'aime a mourir. . . Ale, ten. . .

    OdpowiedzUsuń
  4. To może zacznij robić tak jak ja:) Tzn. kiedy zaczyna mi być bardzo źle, robię pełne zanurzenie w Dostojewszczyznę! To prawdziwy arcymistrz. Jego księgi nie tyle się czyta, ile doświadcza! Bo trzeba wówczas ponieść niewesołe konsekwencje zaglądania w ludzką duszę oczami Fiodora. Teraz czułam już taki kanał, że utknęłam kolejny już raz w "Braciach Karamazow". Nie jest książka na kilka wieczorów, tylko cegła. Szczególna to cegła, bo chyba z magnezu:) Jeśli ktoś już ją raz przeczytał, to tak czy inaczej wciąż będzie na jej strony powracał na najróżniejszych zakrętach swojego życia i czytał ją w tysięcznych kontekstach.
    Jednak Tobie nie polecam Karamazowów, bo do nich lepiej jest się najpierw przygotować, inne dzieła Dostojewskiego (Idiota, Biesy, Gracz, Zbrodnia i kara, itp.) Piszę tak dlatego, że twórczość Dostojewskiego to proces i warto prześledzić go w całości. A jeśli zacząłbyś od Braci Karamazow, to mógłbyś doznać sporego zawodu... A może mi się tylko tak wydaje? Nie wiem. Ale wiem, że dla mnie Dostojewski zawsze jest ostatnią deską ratunku: Księgą I-Cing, kozetką psychoanalityka, lustrem i konfesjonałem....
    Mateusz, uwierz mi, u Dostojewskiego jest WSZYSTKO! Każda odpowiedź!

    Wracam na swoją kozetkę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę musiał w coś zajrzeć. Zbrodnię i karę czytałem. Fajna - ale mnie nie powaliła.
    Do prozy trzeba mnie przyciągnąć mocno. czytam strasznie wolno. Dlatego odpowiedzi doszukuję się w poezji (czekam na Słowackiego i Przybosia; męczę Dickinson, wielką księgę "zebraną" Herberta i próbuję dotrzeć głębiej w Białoszewskiego - bez skojarzeń!)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff, a ja dalej tkwię w Braciach Karamazow. Nie czytałam ich ponad 4 lata. I wiesz? Tam wszystko było! Powinnam potraktować to jako ostrzeżenie!!! No a le cóż, kiedy Księgę Szóstą przeleciałam tylko wzrokiem i myślą: "A cóż mnie interesuje spowiedź-opowieść Świętego Mnicha" Ech, idiotka... Gdybym ją przeczytała ze zrozumieniem, to przez 4 lata nie tarzałabym w wyjątkowo cuchnącym szambie" itd., itd.

    Ja zaczęłam przyjaźń z Dostojewskim od "Idioty", którego Ci szczerze i serdecznie polecam:)
    Zrób to dla babci Madzi:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja szukam odpowiedzi na pytania, których odpowiedź znam - i to jest problem. . .
    Rok akademicki się zaczną prawda? Szczęśliwi z maturą . . .

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś (a prowadziłam już wtedy blogi) na bloggerze, zmieniłam nick na Fiodorę D. Po czym zaczęłam tu pisać powieść demaskatorską pt. "Biesy i Idiotka".
    D:D:D:D:D
    Tytułowa Idiotka miała na imię Magda, fiu-bździu we łbie, inteligencja oscylowała jej w porywach od 90 do 110 (tak się zachowywała)
    Biesów nie pamiętam:|
    Ludziska czytali to dość chętnie, wejść było min. 200-300 dziennie, a czasami i tysiąc - szczególnie jak Idiotka stawała się Fullidiotką

    A potem? Potem to skasowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, wracam do pamiętników mojego Mnicha, czyli zmarłego starca Zosimy.
      Ergo? Jestem mniej więcej w połowie Karamazowów:)

      Papa:***
      :)))

      Usuń
  9. Ja też pokasowałem bloga. Teraz "zrobiłem go jeszcze raz". A jak się dobrze rozejrzysz to i inny blog znajdziesz.

    A mogłaś nie kasować! Jest opcja zapisu na dysk jak ci się znudziło (albo raczej zmienieło, bo tak bywa częściej)

    Ciągle mnie ten Manet intryguje. Inspirujący obraz.
    Nie doczytałem jego biografii, zakładka tkwi w jednym miejscu od lutego (triolety były boskie hehe).

    Ten Manet. . .

    OdpowiedzUsuń
  10. Zrób dla mnie zdjęcie słońca --
    Tak, bym mogła powiesić je w moim pokoju --
    I uwierzyć w to, że mnie ogrzewa
    Podczas gdy inni nazywają to "Dniem"!

    Narysuj mi Drozda1 -- na łodydze --
    Tak, bym go słyszała i mogła go śnić,
    A gdy w Sadach skończy swą melodię --
    Pozory zostaną -- daleko --

    Powiedz jeśli prawdą jest -- ciepło w południe --
    Czy jeśli Jaskry -- to "muśnięcie" --
    Motyle -- to "rozkwitanie"?
    W takim razie -- pomiń -- szron -- u stóp łąki --
    I pomiń odcienie brązu -- na drzewie --
    Zagrajmy w to -- co nigdy nie nadchodzi!

    Emily Dickinson (wiersz w przekładnie własnym)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:* Czytałam to u Ciebie na blogu i już wtedy bardzo mi się podobało:)
      Zmiatam teraz do pracy,
      papa

      Usuń