Nokturn 7 - Władysław Sebyła

Marek Langowski
Nokturn 7

Co nocy anioł mocuje się ze mną,
bezsilnie opadają zmordowane dłonie,
skoro odejdzie – i walką daremną
znużony śledzę gwiazdy padające na nieboskłonie.
Oto już nie ma tych, co mnie zrodzili:
nie zebrać kości niewidzianej matki,
ojca zachłanną gliną przyrzucili,
jeszcze nie porósł cmentarnianą trawą pagórek gładki.
Groźną wichurą samotność istnienia
dmie skroś rozumu jak poprzez stodołę
rozwartą mocne wiatry w czas młócenia –
milcząc wracam do walki z coraz niżej schylonym czołem.

Władysław Sebyła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz