Potem - Thomas Hardy

Potem

Gdy Teraźniejszość za moją niecierpliwą wizytą zatrzaśnie
Furtkę - czy, widząc w maju łopoczące skrzydlato korony
Drzew, świeży jedwab ich listków, ktoś wspomni: "Na takie właśnie
Rzeczy jego wzrok zawsze nadzwyczajnie był wyczulony"?

Jeśli to będzie czas zmierzchu, gdy, bezgłośny jak powiek mrugnięcie
A szybszy niż kropla rosy, jastrząb runie przez warstwy cienia
W przygięty wichurą kosodrzew - ktoś może w takim momencie
Pomyśli: "Dla niego musiała być czymś dobrze znanym ta scena".

Jeśli mnie wchłonie czerń nocy, ciepła, ćmami rozwibrowana -
Słysząc, jak jeż przez trawnik drepcze w pośpiechu i w poprzek,
Ktoś powie: "On takie niewinne stworzenia zabraniał
Krzywdzić, choć wiele im pomóc nie mógł; a teraz sam odszedł".

Jeśli na wieść, żem na dobre umilkł wreszcie, ktoś stanie w progu
W mroźnej poświacie, którą gwiazdy śniegom chcą się odwzajemnić -
Czy, świadom, że moje rysy będą niknąć w co noc gęstszym mroku,
Szepnie: "On zwykł dostrzegać każdą z takich powszednich tajemnic"?

I czy ktokolwiek powie, gdy dźwięk dzwonu popłynie od strony
Cmentarza - czy kto powie, gdy zryw wiatru z boku nadleci,
Tłumiąc dźwięk, który wróci po chwili, jakby znów uderzono w dzwony:
"On teraz tego nie słyszy, ale zawsze zauważał takie rzeczy"?

Thomas Hardy
przełożył Stanisław Barańczak

1 komentarz: