Jesień - Włodzimierz Stebelski

Jesień

James Tissot - Oktober
Po słowiczych serenadach
I komicznych oper nutach
Ziewam na wsi jak idiota
I w juchtowych chodzę butach.
Nudna jesteś, jak dewotka,
Ty, jesieni, żółta, błotna,
Ty i głupi mój ekonom,
I girlanda róż samotna.
Chciałem w parku zagrać z nudów
Załzawionym róż bukietom -
Wiatr pozrywał z arfy struny...
Dajmy pokój już sonetom!

Z reumatyzmem błądzę konno
Po skoszonych pól przestrzeni.
Co też ten agronom gada
O nadziejach pstrych jesieni!
Niby, że potęgą pracy
To zrobimy albo owo...
Że odrodzę się, jak feniks,
Gospodarką postępową...
Ach, nie mogę zastosować
Tej jesiennej mądrej lekcji,
Wkrótce bowiem bank przyjedzie...
Dajmy pokój rezurekcji!

Więc jak chiński cesarz siedzę,
Jak zakonnik piję wino,
Potem śpię, a potem idę
Z celną strzelbą za zwierzyną.
Ale wino głowę pali
Jak w kraterach lawa wrząca,
A mój strzał na szarej miedzy
Psa ruluje, nie zająca.
A więc teraz niech beze mnie
Dzielnych druhów rzesze bliźnie
Biją w rogi i w puchary -
Dajmy pokój już tężyźnie!

I ujrzałem także ciebie,
Bóstwo młodych mych uniesień!
Zwiędła wiosna, zgasło lato,
Przyszła na nas wczesna jesień!
Gdy odwiedzę ciebie, pani,
To wspomnieniom słodkim gwoli
Będziem ziewać przy herbacie
W ślamazarnej melancholii.
Ale - słońce mej miłości! -
Babskim latem mnie nie okuj!
Bzy minęły i słowiki...
Dajmy sobie także pokój!

Włodzimierz Stebelski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz