Ranek zimowy - Aleksander Puszkin

Ranek zimowy

Prześliczny ranek: mróz, słoneczko!
Ty jeszcze śpisz, przyjaciółeczko?
O, najpiękniejsza, wstań, już czas:
spędź z ócz snu słodycz bezowocną
i przed Aurorą stań północną —
północna gwiazdo w blaskach kras!

Pamiętasz, wczoraj zamieć wyła,
po mętnym niebie mgła się wiła;
księżyca w górze żółta łódź
skroś chmur płynęła zasępiona
i tyś siedziała zasmucona —
a dzisiaj... tylko okiem rzuć:

pod błękitnymi niebiosami
roziskrzonymi dywanami
rozbłysła w słońcu śnieżna błoń;
i tylko w dali las czernieje,
spod szronu jodła zielenieje
i lodem skuta szkli się toń,

A pokój bursztynowym blaskiem
zalany. Piec gorący trzaskiem
wesołość swą obwieszcza rad.
Przyjemnie marzyć przy tapczanie.
Lecz wiesz: każemy zaprząc sanie,
z kobyłką pomkniem w biały świat.

Po śniegu sunąc tak od rana
zdamy się chętnie, ukochana,
na niecierpliwy konia bieg,
i pola puste odwiedzimy,
i las we władzy mroźnej zimy,
i milszy mi nad wszystko brzeg.

Aleksander Puszkin
przełożył Kazimierz Andrzej Jaworski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz