Gdy strażnik ujrzał światło - Konstandinos Kawafis

Gdy strażnik ujrzał światło

Zimą, latem — na dachu pałacu Atrydów
siedział Strażnik. I oto dobrą ma nowinę.
Ujrzał, jak ogień wielki rozjarzył się w dali.
Cieszy się. I mordęga już dobiegła końca.
To nie jest takie łatwe, czuwać dniem i nocą,
i w upale, i w zimnie, wypatrywać światła
na szczycie Arachnajon. Upragniony sygnał
wreszcie rozbłysnął. Ale gdy szczęście przychodzi,
zazwyczaj niesie radość mniejszą niż ta, której
czekano. Lecz to jedno zyskiem: że jesteśmy
od nadziei już wolni i oczekiwania.
Wiele rzeczy się stanie w pałacu Atrydów.
Nie trzeba nawet jakiejś szczególnej bystrości,
aby to przewidywać teraz, kiedy Strażnik
ujrzał światło. Więc raczej nie trzeba przesadzać.
Dobre jest światło, dobrzy są i ci, co idą;
słowa i czyny owych ludzi też są dobre.
Ufajmy, że się wszystko ułoży pomyślnie.
Ale to Argos nawet bez domu Atrydów
będzie trwać. Domy nie są wieczne. O tych sprawach
wielu na pewno ludzi będzie wiele mówić.
My słuchajmy. Lecz zwieść się nie dajmy takimi
słowami jak Niezbędny, Jedyny i Wielki.
Bo tak samo niezbędny, jedyny i wielki
wyłoni się ktoś inny już w następnej chwili.

Konstandinos Kawafis
przełożył Zygmunt Kubiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz