Zmierzch nadchodził - Stanisław Piętak

Henri Martin
Zmierzch nadchodził

Ścieżka czaru - chmury jak białe konie piją u wysokich sosen.
Tyle rzeźwego tchnienia. O bure pnie trzepocą złote świece.
Leżę na wznak. Wiatr popędza mgłę – jagnięta bose.
Czy ta wieś błękitna, czy to ja w zamiecie szumu lecę? –

Zaczekaj – dziewczyna w srebrnej chustce stanęła nad potokiem.
To włosy jej płowe grają w głębinie tę nutę.
Zaczekaj – mały kotek igra na ścieżce słonecznym żółtym okiem.
Te szyby u wyraju, te dymy muzyką są przekłute.

O ziemio nizinna, o lesie, na gniadym koniu
wyjechał zza chmur księżyc, obłok u nóg zagasł dziewczynie.
Tu las czarny, a tu ptaki białe, echa białe niosą się po błoniu.
O bądź pochwalony, dniu, nim miniesz.

Stanisław Piętak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz