Ballada bezbożna - Rafał Wojaczek

Marcin Kołpanowicz - Katedra
Ballada bezbożna

Gdzie mojej ręki lewej z niebem igra samiec
Tam stado dojnych gwiazd i moja śmierć się pasie

Gdzie mojej ręki prawej ogródek się szerzy
Tam żonę martwą zakopują w ziemi

Gdzie moich jąder krąży podwójna planeta
Tam wieszają człowieka za to że poeta

Gdzie nasienie pośpiesznie porzucone gnije
Tam kobietę do spazmu pobudzają kijem

Gdzie mojego mózgowia cieknie wrąca struga
Tam pijak pijąc wie już co jest dobra wódka

Gdzie moja stopa lewa bieg planet popędza
Tam nie ma Boga tylko jego impotencja

Gdzie moja stopa prawa bieg planet wstrzymuje
Też nie ma Boga tylko nieskończony smutek

Gdzie moja męskość głową fioletową straszy
Poślubiona dziewica regularnie krwawi

Gdzie patrzę lewym okiem tam widzę: jest Polska
Biskup na świni tyłem wjeżdża do kościoła

Gdzie patrzę prawym okiem moje życie marne
Jak zwykle z przyjściem zmroku idzie pod latarnię

Rafał Wojaczek

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. hihihi, u komunii się było?;)
      Leć jeszcze raz i wyspowiadaj się za mnie:] Będziesz miał łatwo - cały Dekalog do obgadania /lol/

      Usuń
    2. "Od tylu już lat odchrześcijaniam się w oczach" że raczej do komunii nie pójdę... a nawet do kościoła... (chyba, że mnie w garniturze z sosny tam wewleczą)...

      Usuń