Nad Renem jesienią - Guillaume Apollinaire

Nad Renem jesienią
Łukaszowi Touissaint
Dzieci zmarłych Marcinie Gertrudo Henryku
Będziecie się dziś bawić w parku na cmentarzu
Żaden kogut zaśpiewać nawet się nie waży
Kukuryku

Idą stare kobiety i płaczą
Po drodze prosto
A stare osły
Ryczą hi han i wieńce oskubują z kwiatów

Oto jest dzień umarłych ich dusz wszystkich gody
Dzieci tu i staruszek oglądamy najście
Zapalają więc lampki, świeczki i gromnice
Na każdym grobie katolickim
Welony starych kobiet
Na niebie chmur garście
Są jak kozłów zwełnione brody

Drży powietrze wzruszone ogniem i modlitwą

O! cmentarz jest ogrodem co ma piękna wiele
Tutaj się wierzby szare rozmaryny plenią
On do was zawsze przyjdzie zmarli przyjaciele
Jakże wam dobrze będzie na pięknym cmentarzu
Wy żebracy umarli przy piwa nadmiarze
Wy ślepcy niewidzący tak jak przeznaczenie
I wy maleńkie dzieci zmarłe wśród modlitwy
Ach! jakże dobrze będzie na pięknym cmentarzu
Burmistrze i piloci z portów
Podsekretarze ministrowie
I wy Cyganie bez paszportu
Gnoiło w brzuchu swym was życie
A teraz krzyż nam nogi gniecie
Wiatr od Renu zahuczał Przekrzykuje sowy
Gasi świece które dzieci co dzień zapalają znowu
A liście umarłe
Powracają przykryć umarłych

Dzieci umarłe zawsze rozmawiają z matką
Umarli zawsze chcieliby powrócić bardzo

Ja nie chcę żeby groby się otwarły!
Jesień jest pełna rąk uciętych
Nie nie to są liście umarłe
To są ręce drogich umarłych
To są twoje ręce ucięte

Dzisiaj byliśmy takim płaczem uniesieni
Z umarłymi ich dziećmi i kobiet gromadą
Pod niebem bez słońca
Na cmentarzu pełnym płomieni

A potem pośród wiatru stamtąd powracamy

Do mych nóg spadające toczą się kasztany
Łupiny ich są teraz
Jak serca zranione Matki Bożej
O której nic nie wiemy czy też miała cerę
O kasztanów jesiennych kolorze

Guillaume Apollinaire
przełożył Jerzy Zagórski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz