Poema sentymentalne - Stanisław Jerzy Lec

Poema sentymentalne

Wystarczy cisza
ale jak ją zagrać
między dwa tony wbić
by je rozpychała?
Wystarczy cisza
może zamrożona
w sześcian lodowy?
Ale zachód, świt
i taje krwią
co ma swą melodię.
Lub cisza gadać zacznie
z nas.
Ach połknąć świat
żeby go nie zdradzić.
Pokusom Muzy się oprzeć
echa pozatykać
ale wszystko
zabiera się z sobą
idąc wokół ziemi
płaskie perspektywy
głosy zapachy
dotyk co nie ostyga
w powiewach pożegnań.
Ta śmieszność bólu!
Wokół ziemi
nosi się z sobą wszystko
rośnie lub maleje
i już miejsca sobie nie znajdzie
na swoim miejscu.
Wściekły, o mur
ścierałem paznokcie
lecz ostał się
draśnięty ledwie
czyimś imieniem
jakby je dzióbek ptasi
wyśpiewał
z tamtych nocy.
Ach połknąć świat
jak w śledztwie
kuleczkę
grypsu.
Któż na własnym krzyżu
serduszka rył
przeszyte strzałą?
Naprzód iść trzeba
wstecz odwrócony twarzą
żeby z przeszłości
oczyma zmieść
własne ślady
by nie móc do siebie trafić
i w ciszę tak
u boku
dzwoniąc pustawą
manierką liryzmu
przez las gdzie
na zrąbanych gałęziach nocy
snu pierwsze listki.
Ptaki chodzą po ziemi
jak myszy
może spłoszony słowik
zaśpiewa z twoich ust,
ale wszystkie słowiki
Walter z Vogelweide
z ukochaną
rozgniótł na mchu.
Własne trele
skręcać z wniebogłosów
aby je sroki
dla nas powtarzały.
Już późno
wszystkim jednorożcom
starły się rogi
kruki posiwiały
od pożarów czasu
zmieniłem skóry
i ja. Ileż razy
na nich spisane wszystko
na marginesach błędy
krwią podkreślone
własną.
Nie sen
chociaż mnie zeń zbudzono.
I niebo jasne
bo na nim gwiazd nie ma.

Stanisław Jerzy Lec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz