Plan - Paweł Marcinkiewicz

Plan

Ludzie wracają do domu
praktycznie przez całą noc.
Ktoś idzie na paluszkach z wycelowanym kluczem,
ktoś inny się wtacza z przytupem, choć pomylił klatki.

Osiedle ma koniec zaraz przy początku
i człowiek by zginął, gdyby nie zmyślne strzałki na jezdni.
Barierka na wiadukcie drży, jak przejrzałe zboże,
lecz chodnik trzyma poziom i gładko znosi lata.

Za torami rozsiał się po łąkach lewy industrial,
przecięty łataną dwupasmówką znikąd dokądkolwiek.
Kurczy się to, co na zewnątrz. Blakną połacie pomiędzy.
Co było, jest jak oddech na matowym szkle.

Mógłbym cię jeszcze niejednym zaskoczyć…
Znam imię tej pani na przystanku. Wiem, co będzie jutro w gazetach.
Poprawiam segregatory. Łapię w chusteczkę ćmę i wyrzucam za okno.
Na ścianie biura plan ewakuacji zżółkł, jak dziecinne słońce.

Paweł Marcinkiewicz

2 komentarze:

  1. plan ewakuacji ... Barierka na wiadukcie drży

    — w takiej kolejności ja bym to zapisał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę napisać... chyba tylko: Pozdrawiam i dziękuję za komentarz:)

      Usuń