Pochylony nad grobem ojca - Zbigniew Jerzyna

Pochylony nad grobem ojca

Pochylony nad grobem ojca
poczułem w sobie modlitwę.

Jest ona czasem bez czasu.
Istnieniem nieustającym.
Wiecznością co dźwiga glob.

Nie jest rozmową
z umarłymi, ni z Bogiem.

Jest ciszą w Bogu.

Zbigniew Jerzyna

4 komentarze:

  1. Witaj, dobry wieczór
    przepiękny wiersz, uwielbiam takie właśnie wiersze: krótkie i niezwykle głębokie. Potrafię sobie wyobrazić tę sytuację, mam bliskich, którzy już odeszli. I oto w kilku wiersach Zbigniew Jerzyna zawiera nie tylko tę małą krótką i wielką chwilę w której czujemy sens istnienia, czujemy pewną jego głębię. "Cisza w Bogu". No cóż ten wiersz to dla mnie wielka perła - drukuję od razu i na ścianę.
    P.s. ja przeżywam to trochę inaczej niż podmiot liryczny tego wiersza, stąd może takie mnie ten wiersz ujął.
    Dziękuję za niego i pozdrawiam
    tomciob

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam wczoraj na grobie Taty... Dla mnie jest to wciąż tak bardzo świeże...Nie wiem, zdaje mi się, że ta marcowa śmierć dopiero teraz zaczyna tak naprawdę do mnie docierać.
      Stąd ten wiersz.
      Bardzo tęsknię za Tatą. Brakuje mi go. Był moim prawdziwym przyjacielem... Bratnią duszą.
      Długo z Nim wczoraj rozmawiałam:) Pomogło, wiesz?...:)

      Usuń
  2. Wiem,
    bo to jest właśnie ten moment z wiersza, z którym się nie zgadzam.
    To znaczy rozumiem, akceptuję i cenię ale..., dlatego ten wiersz
    jest piękny bo mówi nie słowami, ale tym co jest poza nimi.
    "Czasem bez czasu", w nim też jest rozmowa z tymi których kochaliśmy
    i do których przecież zdążamy.
    Też rozmawiam, nie z umarłymi, ale z tymi którzy odeszli i czekają.
    Czekają na nas.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie ja coś takiego wczoraj przeżyłam... nie pierwszy raz zresztą:)) Stałam 'rozmodlona' nad grobem Taty - i nagle "usłyszałam" jego głos: "Przestań, że mi tu klepać pacierze, tylko siadaj i opowiadaj, co Cię gryzie i gnębi, a wtedy wspólnie temu zaradzimy. No! Nadawaj!":)) Więc siadałam i zaczęłam opowiadać..:] I Ty sobie wyobraź, że pomogło! Rozwiązania same wpadały mi do głowy (choć słyszałam w niej głos ojca:)) A na koniec to już w ogóle były jaja nie z tej ziemi! Bo znów 'usłyszałam' radę Taty: "Po cóż kupujecie z Mamą tyle tych zniczy? Idź do "Świętego Jacka" i kup jedną lampkę oliwną - mnie tu będzie jaśniej i weselej, a Ty się wreszcie przestaniesz parzyć zapalając dziesiątki zniczy."
      ZAMUROWAŁO MNIE, bo w ogóle nie wiedziałam, że istnieją w sprzedaży jakieś lampki oliwne! Serio!
      Okazało się, że Tata jak zwykle miał rację:]
      Kochany facet! Nawet po śmierci;)

      Koniec opowieści z krypty
      ;P
      Pozdrawiam i wracam do krwawego rodu Szafrańców:))

      Usuń