I had rather be a kitten and cry mew
Than one of these same metre ballad-mongers;
William Shakespeare [Henry IV, Part 1 Act 3, Scene 1]
Caspar David Friedrich - Kreuz an der Ostsee [Schloss Carlottenburg, Neuer Pavillon], 1815 |
Odniesiony już tryjumf, pierzchnęli klasycy,
Nie pomogli im Homer, Flakkus, ni Wirgili;
Wszystkośmy to pogniotli i na miazgę zbili!
A jeżeli, przez nasze oszczędzony wiersze,
Jakiś tam niedobitek wałęsa się jeszcze,
Niechaj mu romantyczna wspaniałość przebaczy,
Niech słucha naszych ballad i kona z rozpaczy!
[...]
Wstrzymajcie się na chwilę z tym hucznym zapałem!
Musiż i radość u was koniecznie być szałem?
[...]
Napróźno mnie waszymi straszycie potwory.
Czary, duchy, szatany, strzygi i upiory,
Napróźno nawet smakiem i rymy waszymi:
Juzem się ich nasłuchał i oswoił z nimi!
Śmiałą prawdę tym powiem, których hasłem śmiałość;
Zbyt często chodzą w parze śmieszność i zuchwałość:
Zuchwałością jest wszystkie pogwałcać ustawy,
A śmiesznością tym torem dobijać się sławy.
W liczne szkoły się ucznie dzielą Rafaela,
Lecz któraź tak dalece bredzić się ośmiela.
[...]
Dajmy na to, że wasze górnolotne skrzydła
Zbyt ciężkie dawnych wzorów tłoczyły prawidła,
Że trzeba było Muzę w nowszą sferę zwrócić
I raz przecie to jarzmo tak haniebne zrzucić:
Lecz czyż jeniec, co swoje rozerwie okowy.
Ma koniecznie dlatego stracić rozum zdrowy,
W wszystkich błędów i szaleństw puszczać się bezdroże
I tam chodzić na głowie, gdzie na nogach może?
[...]
Przyznaję, że skarg waszych słuszne są powody;
[...]
Kwiaty, przez nazbyt liczne przechodzące dłonie,
Tracą wreszcie pierwotne blask, świeżość i wonie,
I słabe to już bywa tych rysów odbicie,
Które z naśladowania naśladują życie.
Lecz, jeśli i wy równie jesteście winnymi,
[...]
Za nic wam są Szekspirów, Szyllerów przykłady.
Spętaną stopą własne powtarzacie ślady;
I tak, coście nowością samą darzyć mieli,
Ledwieście się zrodzili, a już zestarzeli.
[...]
Zawszeż będą te widma głupich za nos wodzić,
I pielgrzym podkasany przez potoki brodzić?
[...]
Ledwie, że z was jednego nocna zdusi zmora,
Albo gdzieś tam brudnego wywlecze upiora,
Jużci się za nim drugi w nocnej zrywa porze.
Rozwala stare trumny, po cmentarzach orze,
Od wieków śpiące trupy strasznym rymem budzi
I, jakby niedość żywych, jeszcze zmarłych nudzi!
[...]
Cóż dopiero, gdy straszne zabrzękną kajdany
I po rozstajnych drogach za wyją szatany;
Lub też wicher, wśród stare zerwawszy się gruzy.
Gwizdnie tam w ucho jakiejś rozmarzonej Muzy!
Jużci z świetnym orszakiem i sów i puhaczy
Gałę pułki piekielnych sypią się tułaczy;
Już tysiąc wichrów razem w stare zamki bije.
Po pustych już piwnicach świszczę, jęczy, wyje;
[...]
Wy nas nieraz wiedziecie w tak ciemne otchłanie.
Że, pomimo największe szukanie, macanie.
Zbyt trudno nie pomieszać, skutkiem nocnych cieni.
Poety z opętańcem, a z szaleństwem pieni!
Żaden wiek się na świecie z ciemności nie chlubił.
Syn ciemności wśród raju jeszcze piękność zgubił.
Ciemność zawsze prawd wszystkich najsroźszym jest wrogiem,
[...]
Wiem ja, że nie żyjemy w tak wesołym czasie.
By sama tylko radość brzmiała na Parnasie:
Lecz na cóż wam nieznane niedole okryślać?
Niedosyćźe istotnych? trzebaź nowe zmyślać?
[...]
Polsko! Jakże się wówczas w swym żalu po tobie
Wnuki nasze na twoim zrozumieją grobie?...
[...]
Nie znał on [Kochanowski], nie znał nawet tych lubych katuszy.
By mu okropny powóz w tkliwej jeździł duszy:
[...]
Jedno macię prawidło: bratnie kształcić plemię,
I jeden tylko rodzaj: polską śpiewać ziemię!
Franciszek Morawski (Klassycy i Romantycy Polscy w dwóch listach, 1829)