Frederic Leighton - Antygona - 1882 |
Antygono, patronko nas, biednych,
powtarza mi się sen; wybiegam,
leży mój brat zabity na śniegu.
Oddala się - już krok słychać słabiej -
drugi brat, co tamtego zabił.
Las, mrok, zasadzka, karabin.
Suche rączki drogowskazu na słupie;
padam we śnie płacząca na trupie;
szepce ktoś: "Rzuć! Kto inny odkupi!"
A ja mam go na sercu i szlocham,
bo i tego, i tamtego kocham,
tamtego, co uszedł w popłochu.
Zginie z głodu i mrozu w zawieję...
Co mu dam jeść i w co go odzieję?
Antygono, patronko sióstr bez nadziei!
Wzięłaś brata ciało nieostygłe,
wydarłaś je psom, wilkom i strzygom.
Antygono, patronko ścigłych.
Przyjmij sen mój. Niech to będzie ostatni
brat, który padł z ręki bratniej,
i ostatni syn morderca u matki.
Przyjmij życie moje za okup,
Antygono, święta garstko prochów.
Antygono, siostra nasza z mroków.
Kazimiera Iłłakowiczówna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz