Początek bajki
Wieczór przyjść musi, duszo moja - to daremne,
Patrzysz na mnie z przeczącą niewiarą w uśmiechu?
A jednak przyjdzie, chociaż z wolna, bez pośpiechu,
Pogodny, słodki, złocąc skośnie źdźbła przyziemne.
Jeno trzeba, by złoty był, drzew szczyty ciemne
Każąc w pochodnie zmieniać dnia późnemu echu.
Lecz na to żyć musimy słonecznie, bez grzechu
Przeciw własnemu pięknu, co w nas śni - tajemne.
Tak, żyć, by kiedy Charon w swą łódź nas zaprosi,
Patrzeć cicho jak fala w oddal nas unosi,
A brzeg znika nam z oczu z zachodu ozdobie.
I abym mógł miłosnym uściskiem cię owieść
I, jak najsłodszą bajkę, o życiu opowieść
Rozpocząć od dziecinnych słów: Byłem raz sobie...
Leopold Staff
mam 80 lat i udane życie za sobą ale ten cudowny wiersz towarzyszy mi od wczesnej młodości,prawie od dzieciństwa, szczęśliwi ludzie ,którzy o "wieczorze' - prawie jak roślinki lub zwierzątka - nigdy nie myślą, a może wcale nie szczęśliwi,bo nie doceniają kazdej mijającej chwili...
OdpowiedzUsuńMam 17 lat i jest spoko
OdpowiedzUsuńGdy czytam ten wiersz to kurwa aż przestaje klnąć.
OdpowiedzUsuńMam 18 lat i zastanawiam sie o chuj tu chodzi
OdpowiedzUsuńLubię tutaj zaglądać ... czuję spokój i ukojenie. Dziekuję
OdpowiedzUsuń