Teodor Axentowicz - Portret kobiety - 1907 |
Do filiżanki nalał kawy.
Do filiżanki z kawą
dodał parę kropel mleka.
Dosypał cukru
do kawy z mlekiem
małą łyżeczką zamieszał
i wypił
odstawił filiżankę
Nie mówiąc słowa.
Zapalił papierosa
zrobił parę kółek z dymu
strzepnął popiół do popielniczki
nie patrząc na mnie
nic do mnie nie mówiąc.
Wstał
włożył kapelusz na głowę
potem płaszcz od deszczu
ponieważ padało
i wyszedł w deszcz
bez jednego słowa
bez jednego spojrzenia
A ja objęłam twarz rękami
i płakałam.
Jacques Prévert
przełożyła Ewa Fiszer
Witaj,
OdpowiedzUsuńjest jakiś zgrzyt w tym połączeniu. Zauważyłem od razu, chociaż nie podjąłbym się go udowodnić. Wiesz co mi nie pasuje? Ta twarz, nie chorobliwa postać, ale smutek zdziwienie i niedowierzanie, że to mógł być on, że to on mógłby to zrobić. Kobieta z portretu kocha, jeszcze nie wierzy, że to mogło się stać, natomiast w wierszu już wie, że to się co się stało jest nieodwracalne, ani gorsze ni lepsze od tego na obrazie, ale zupełnie inne - bo skończone. Stąd nie akceptuję tego połączenia: przepięknego obrazu z prymitywnym wierszem niestety, tak.
Pozdrawiam
Witaj,
OdpowiedzUsuńmam do Préverta słabość, dlatego kupuję jego twórczość jak leci i absolutnie nie stać mnie w tym przypadku na jakikolwiek obiektywizm. Jak kocham to kocham i już;] Wiesz, coś w stylu: "Ach! Jak on pięknie pluje!":))
Axentowicza natomiast dodałam tu między innymi dlatego, bo nie miałam pod ręką żadnego innego pionowego i dostatecznie długiego/wysokiego (?) obrazu. A poza tym skąd wiesz, czy ta zadumana kobieta wcześniej nie obejmowała twarzy rękami i nie płakała??
[Żadna z nas nie będzie przecież płakać w takiej sytuacji przez całe życie! Nie jesteście tego warci:P]
Pozdrawiam:)
Witaj,
OdpowiedzUsuńtrochę się oczywiście, jak zwykle zagalopowałem. Pisałem o połączeniu. Wiersz Preverta jest bardzo dobry. Czemu? Bo tak pięknie obrazuje historię rozstania, te przenośnie zawarte w opisie robienia i picia kawy, palenia papierosa, wychodzenia na deszcz "ponieważ padało" i w ogóle wychodzenia są kapitalne. Lecz niestety, jak widać przez przypadek kapitalny wiersz spotkał się z kapitalnym obrazem. Ich połączeniem jest podmiot liryczny - kobieta. I to może w tym połączeniu jest tak fascynujące, że twórcami obu - jakże różnie pokazanych momentów w życiu porzuconej kobiety są mężczyźni. Rzeczywiście i naprawdę nie jesteśmy tego, nawet na paznokieć, warci.
Pozdrawiam
Miło mi, że Cię poniosło. Zawsze cierpię po swoich galopadach, a dzięki Tobie nie czuję się już takim odmieńcem.
UsuńPozdrawiam
P.s. i Ty Brutusie przeciwko mnie. Nie znoszę tych głupich literek co każą mi udowadniać, że nie jestem automatem. Przecież nim jestem. Jak można tak brutalnie gwałcić moją cybernetową tożsamość. Chyba przestanę komentować na blogu, albo dla mnie uczyni się wyjątek.
OdpowiedzUsuńA fe.
Dobrze. Koniec z emotikonkami mój ulubiony cybernetowy wyjątku.
UsuńPS. Nie pisze się "A fe" tylko "Proszę".
/i tu perkie oczko/
Acha! Tobie chodzi o tę 'zaporę' przy wpisywaniu komentarzy???!!!
UsuńHihihi, ja to jednak jestem kretynka-blondynka:D
Myślałam, że znowu się czepiasz emotikonek. Wybacz:*
Jeśli chodzi o głupie literki to też ich nienawidzę i też wolę nie komentować, żeby się w tym nie babrać. Ale MUSIAŁAM! Mam nadzieję, że nie na długo... Przepraszam:* Już mniej więcej od miesiąca zaczęło tu napływać z USA po kilkanaście spamów na dobę. Potem po kilkaset. A w ostatnim tygodniu po kilkadziesiąt na godzinę. Kiedy doszło do setki, włączyłam blokadę.
Poczekam aż adres bloga skądś tam skreślą i dadzą sobie ze mną spokój, wtedy zlikwiduję owe literki.
Pozdrawiam:)