Louisa Boyd |
Przemywam twarz
śniegiem
pod Małą Niedźwiedzicą.
W słońcu
skrzydła motyli
jak witraże w kościele.
Kot: małe
ciałko, którym posługuje się
malutka osoba.
Niebo jest nadal czyste,
rosa rozsiadła się
na maszynie do pisania.
Krople deszczu są pełne
osobowości –
wszystkie.
Nie ma Buddy,
ponieważ
nie ma i mnie.
Smak
deszczu –
dlaczego mam klęczeć?
Księżyc w pełni, biały śnieg –
moja butelka
z zamrożoną na fioletowo cieczą.
Biedne, słodkie ciało –
nie ma, nie ma
odpowiedzi.
Przyjaciel pojawił się
w mojej sypialni –
wiosenny deszcz.
Książka
sama stoi
na półce.
Żadnych gałęzi na drzewie,
aby schwycić szklankę
wody.
Ach, ptaki
o świcie.
Moja matka, mój ojciec.
Mężczyźni i kobiety
jazgoczący pod
wieczną Pustką.
Jack Kerouac
przełożył Kazimierz Brakoniecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz