Psalm miasta
Morderstwa trwają nadal, w każdej chwili
ból i nieszczęście przedłużają trwanie
w łańcuchu genetycznym, ludzie krzywdzą się świadomie,
a powietrze unosi pył przepadłych nadziei,
lecz wdychając dym, idąc po zatłoczonych
chodnikach wśród kalekich istnień, szalejących pneumatycznych
młotów, parkingów niemiło błyszczących
w majowym słońcu, ujrzałam
nie poza tym, lecz wewnątrz, wewnątrz
stępionego smutku, rumowiska piaskowca, ohydnych
betonowych fasad, inny smutek jak błysk
rosy, siedlisko miłosierdzia,
usłyszałam nie poza zgiełkiem, lecz wewnątrz niego
brzęczenie, przechodzące w spokojny uśmiech.
Choć nic się nie zmieniło, wszystko nagle ujrzałam inaczej:
nie żeby znikła groza, ustały morderstwa,
lub abym myślała, że już nie będzie rozpaczy,
lecz jakby wszystko, stając się przejrzyste, ujawniło
inność błogosławioną, będącą błogością.
Ujrzałam Raj w ulicznym pyle.
Denise Levertov
przełożyła Teresa Truszkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz