Franz Grillparzer - *** (Widzisz Mołdawę, kraju żywe tętno,)

LIBIUSZA

AI 2025

Rozumiem teraz twój zamysł sokoli!
Buduj więc Miasto! Stawiaj z głazów mury!
Lecz powiedz, czemu tu właśnie, w tej ziemi,
gdzie niektórego troską trapi smętną?

PRZEMYSŁAW (powstając)

Widzisz Mołdawę, kraju żywe tętno,
co ziemi cielsko krwią zasila świeżą?
Tu się jej źródeł mnogość wszystka pleni,
tu nurty jej rozlewną płyną szerzą.
Zaś niżej z Łabą połączywszy wody,
wraz z nią koryto w owych górach porze,
co od nas dzielą teutońskie narody
i z nią, jak mówią, bieży współ aż w Morze.
Stanie tu miasto, my ściosamy łodzie,
wypełnimy je bogactwem naszych spichrzy,
srebrem i złotem - i wyślemy po wodzie.
[...]
a jako Próg do przyszłych chwał Kościoła
niechaj się Pragą miasto nasze zowie.
[...]

LIBIUSZA

Dobrym jest człowiek, lecz w działaniu zamieci
i trosk bez liku rzeczy związek traci,
że mu się w złudnej jawi świat postaci.
Zmilka w nim serce, bo je wrzaskiem, zbrodnią
przytłumia życie pełne walk i zgrzytu.

Franz Grillparzer (z dramatu historycznego Libiussa, 1848)
przł. J. Mirski, Tarnopol, 1913

Jan Brzechwa - Ludzie leśni

AI 2025
Ludzie leśni

Zbłąkani, zamyśleni,
Poławiacze leśnych cieni
Spoglądamy sobie w twarze —
Może bóg się w nich ukaże...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Noc zataja coś na dnie.

Myśmy ludzie leśnej głębi,
Głąb ta naszą niemoc gnębi,
Naszych szumów nikt nie słucha,
Dmucha plucha — zawierucha...
Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Patrzą na nas ślepe pnie...

Coś się nocą w borze dzieje,
Mrok nie mija dzień nie dnieje,
Bór bez duszy trwać nie może —
Nasze dusze skrzypią w borze...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Ktoś nas trwoży w naszym śnie...

Nikt już dzisiaj nie pamięta,
Co nas w głębi leśnej pęta —
Tacy cisi, tacy sami,
Trwamy z liśćmi i z drzewami...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Wicher nas do ziemi gnie.

Kto na rzucił w te otchłanie,
W drzew milczące kołysanie?
Myśmy ludzie, ludzie leśni,
Wiekuiści i bezkreśni...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Dziki mech się po nas pnie.

Bór bez duszy trwać nie może,
Gdzież ta dusza? W nas? Czy w borze?
Dosyć, dosyć, niepamięci
Myśmy starzy, myśmy zgięci...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Przeminęły nasze dnie.

Kto nas kocha, ten wyśpiewa,
Żeśmy drzewa, błędne drzewa,
Że w nas kona coś i rzęzi
Od gałęzi do gałęzi...
    Tak, czy nie? Tak, czy nie?
Milczą ślepe nasze pnie.

Jan Brzechwa (z tomu Oblicza zmyślone, 1926)

Sandro Penna - *** (Zostawiono mnie samego)

AI 2025

*** (Zostawiono mnie samego)

Zostawiono mnie samego
pośród pól, w strugach
deszczu, samego.
Niemo patrzyły na mnie
zdumione
nagie topole: bolało je
moje cierpienie: cierpiałem
nie mogąc zrozumieć...

A przemoczona ziemia
i czarne wysokie góry milczały pokonane. Było tak
jakby bóg jakiś złośliwy
wszystko jednym skinieniem
w kamień obrócił.

A deszcz te kamienie obmywał.

Sandro Penna (z tomu Poesie 1927—1938)

John F. Deane - Uchodźca

Uchodźca
AI 2025

A więc to jest Chrystus.
Nazwali go Alan, Alan Kurdi.
Ma trzy lata.

Czerwona podkoszulka, krótki rękaw;
granatowe szorty, buty granatowe.
Wymyło go na brzeg.

Leży, twarzą do ziemi, na mokrych kamieniach.
Jest bezradny, był bezradny
całe życie. Posłuszny

we wszystkim.
Wniesiono go na pokład przeciążonego pontonu.
Znał parę słów.

Jest słowem.
W nim wszystko zostało stworzone. I w nim
wszystko ma istnienie

John F. Deane (z tomu Naming of the Bones, 2021)
przeł. Agata Hołobut

Paweł Hertz - Nic mi nie zostało

AI 2025
Nic mi nie zostało

Nic mi nie zostało z lata,
nic mi z wiosny nie zostało.
Znów jaskółka nisko lata,
deszczyk kropi, pachnie mięta,
leży biała brzoza ścięta.
Młodą śmiercią tu przewiało.
Teraz piękne farby świata
ciepłe deszcze zmyją śmiało.
Noc siodłata, noc garbata
jak starucha nożycami
nic przecina między nami.
Pusto. Ciocho. Chłodno. Biało.

Paweł Hertz

Marek Skwarnicki - Fara w Bieczu

Fara w Bieczu
AI 2025

Było tam trzech Chrystusów
trzy śmierci i trzy zbawienia.
Milczenie tylko jedno
na dnie kościelnego cienia.
Pszczoła wewnątrz tej ciszy
która świątynię wypełnia
służyła do mszy lipcowej
mądra i nieśmiertelna

Marek Skwarnicki (z tomu Zmierzch 1979)

Bronisław Maj - *** (Otwieram okno)

*** (Otwieram okno)

AI 2025

Otwieram okno: jest czerwcowy dzień, są
światła błyszczące na rzece,
która nazywa się Wisła, są mosty, wieże
o kopułach zielonych jak drzewa, są drzewa
jak zielone wieże, są niebieskie tramwaje
pełne ludzi, ich głosów, są wszystkie
głosy, jakie mogą być, jest
wszystko, co tylko umie
być, i tylko to jest
prawda: nie spodziewaj się więcej,
nie pytaj, czas już dojrzeć do tego,
aby być jak dziecko na progu
tajemnicy
otwartej

Bronisław Maj

Yusef Komunyakaa - Muzyka, która rani

AI 2025
Muzyka, która rani

Odłóżcie te nudne łyżki.
Pierwsze trąbki poszły do domu wieki temu.
Perkusję wykopano
po schodach przeciwpożarowych,
& amputowano tenorową balladę.
Inspiracja spakowała walizki.
Jej kaftan zjawia się czasem w zamglonych drzwiach
jak uraz mózgu; delikatne fortepianowe solo jej kroków
wyparowuje; pamięć traci swój wyjątkowy język,
poszukując "zielonych jedwabnych pończoch ze złotymi szwami"
na gwoździu nad lustrem w łazience.
Dziś w nocy śpię z Ciszą,
moją niemożliwą białą żoną.

Yusef Komunyakaa (z tomu I Apologize for the Eyes in My Head, 1986)

Bruno Jasieński - Finał

AI
Finał

na miękkiej trawie twarzą do chmur
leżę ogromny chiński bogdychan.
nie tknął mnie żadne piorun ni mór,
a jednak czuję, że zdycham.

i kiedy z estrad płonących jaśniej
ciskam swoje ochłapy brutalny i wielki,
śmierć moja może dogryza już właśnie
moje ostatnie cukierki.

nie będę pisał wierszy. — jak pusty kłos są,
lecz wiem, że ci, co raz słyszeli je,
jak zarazę za sobą wszędzie poniosą
kaprysów moich ewangelie.

Bruno Jasieński


Heinrich Heine - Lorelei

AI 2025
Lorelei

Nie wiem, dlaczego tak smutno mi,
Smutek tak serce mi porze?
Czarowna pieśń zamierzchłych dni
W mej duszy zmilknąć nie może.

I szumi wiatr, zapada mrok
I cicho Renu mkną fale,
I widać gór urwistych szczyt
Odbity w rzeki krysztale.

Królowa róż z gwiaździstych niw
Siedzi na górze uroczej,
Złoty jej strój z oddali lśni,
Lśni złoty zwój jej warkoczy.

Grzebieniem z gwiazd czesze swój włos
I tęskną piosnkę zawodzi.
I dziwną moc ma pieśni dźwięk,
Jak dźwięk, co z niebios pochodzi.

Heinrich Heine
tłum. Aleksander Kraushar

Rabindranath Tagore - Pieśni Ofiarne [fragment]. Pieśń 21

AI 2025
 Pieśni Ofiarne [fragment]

Pieśń 21

Muszę wypłynąć łodzią. Ospałe godziny dłużą się
biada mi!

Wiosna zakończyła swoje okwiecanie i odeszła. Z naręczem
zwiędłych, wyblakłych, niepotrzebnych kwiatów czekam
leniwie.

Fale burzą się; a przy brzegu, w cienistym szpalerze trzepoczą
i opadają żółte liście.

Nie wpatruj się w pustkę!

Czy nie czujesz radości zawieszonej w powietrzu, która
z echem dalekiej pieśni płynie z drugiego brzegu?

Rabindranath Tagore
przeł. Leszek Bartoszewski

Jorgos Seferis - Mathios Paskalis wśród róż

DZIENNIK POKŁADOWY I

Pozostajemy na tej pozycji, oczekując rozkazów.

Dzienniki pokładowe


I często mi się wydaje,
Że spać jest Lepiej niż istnieć tak bez towarzyszy,
Trwać tak, co zaś tymczasem czynić i powiadać,
Nie wiem doprawdy, i po co poeci w tym czasie marnym?


Friedrich Hölderlin, Chleb i wino
(tłum. Andrzej Lam)


Mathios Paskalis wśród róż

AI 2025

Palę nieprzerwanie od rana
jeśli przestanę róże obejmą mnie
kolcami i obdartymi płatkami uduszą
rosną krzywo, wszystkie tak samo różane
wypatrują; wyczekują; nikt nie nadchodzi;
obserwuję je zza dymu mojej fajki
na łodygach znużonych bezwonnych,
w innym życiu kobieta mówiła mi możesz dotknąć tej ręki
a ta róża jest twoja jest twoja możesz ją wziąć
teraz lub później, kiedy zechcesz.

Ciągle paląc schodzę po stopniach,
róże towarzyszą mi pobudzone
i mają w swym zachowaniu coś z głosu
u korzenia krzyku tam, gdzie zaczyna
wołać człowiek: „mamo” lub „pomocy"
lub małe jasne odgłosy miłości.

To ogródek pełen róż
kilka metrów kwadratowych, które obniżają się razem ze mną
gdy zstępuję po schodach, bez nieba;
jej ciotka mawiała: „Antygono, zapomniałaś dziś o gimnastyce
w twoim wieku nie nosiłam gorsetu, w moich czasach"

Jej ciotka —żałosne ciało z płaskorzeźbami żył
miała liczne zmarszczki wokół uszu, konający nos
ale jej słowa zawsze były pełne rozwagi.
Widziałem pewnego dnia jak dotyka piersi Antygony
jak dziecko kradnące jabłko.

Może spotkam staruszkę tam, dokąd schodzę?
Gdy odchodziłem, powiedziała: „Kto wie, kiedy znów się spotkamy?”
potem przeczytałem w starych gazetach o jej śmierci
o ślubie Antygony i ślubie córki Antygony
choć schody nie miały końca ani tytoń
zostawiającym i posmak nawiedzonego okrętu
z gorgoną ukrzyżowaną wtedy, gdy była piękna, na kole sterowym.

Korcza, lato 1937

Jorgos Seferis (ze zbioru Król Asine / Dziennik pokładowy I)
przeł. Michał Bzinkowski


Rabindranath Tagore - Pieśni Ofiarne [fragment]. Pieśń 25

AI 2025
Pieśni Ofiarne [fragment]

Pieśń 25


W tę ciężką noc pozwól mi zasnąć spokojnie, złożywszy moją ufność w Tobie.

Nie zmuszaj słabnącego ducha, aby Ci służył.

To Ty zaciągasz kotarę nocy na zmęczone oczy dnia, aby przywrócić im widzenie wraz ze świeżą radością przebudzenia

Rabindranath Tagore
przeł. Leszek Bartoszewski

Witkacy - Gnębon-Puszczymorda

Gnębon-Puszczymorda

AI 2025

Kołpak z piórem - karabela
To każdego onieśmiela.
A buciska te czerwone,
Oczy straszne, wywalone.
Takim jest i takim bede,
Czym jest dziwkarz, czy też pede,
Socjalista czy faszysta,
Jam w tym serze jako glista. 

Witkacy

Witkacy - Bezkrwista twarz przezroczysta

*** (Kuzyn do widma: Czytałem ci wtedy ten wiersz)
AI 2024

Bezkrwista twarz przezroczysta,
Śmiertelna maska uroczysta,
Płoną gromnice grobowe,
Ktoś mówi nudną mowę.
W chwil straconych rozpacz głucha,
Pustka w domu czeka ducha,
Strachem męczy, wyrzutami,
Czemu w życiu zawsze sami?
A po śmierci połączeni!
Już się nigdy to nie zmieni.
Straszliwe trupa milczenie.
I wyrzutów potwierdzenie.
Myśl szalone daje skoki,
W zaświaty zaczyna wierzyć:
Nieodwracalne wytoki
Własną niemocą mierzyć...*

Stanisław Ignacy Witkiewicz Witkacy (z dramatu W małym dworku, 1921)


*Pisane w r. 1911 [przyp. autora]

Bolesław Leśmian - *** (Mrok na schodach. Pustka w domu.)

*** (Mrok na schodach. Pustka w domu.)
AI 2024


Mrok na schodach. Pustka w domu.
Nie pomoże nikt nikomu.
Ślady twoje śnieg zaprószył.
Żal się w śniegu zawieruszył.

Trzeba teraz w śnieg uwierzyć
I tym śniegiem się ośnieżyć –
I ocienić się tym cieniem,
I pomilczeć tym milczeniem.

Bolesław Leśmian (z tomu Dziejba leśna, pośm. 1938)

Tomas Tranströmer - Czarne widokówki

AI 2024
Czarne widokówki

I

Kalendarz zapisany, przyszłość nieznana.
Kabel nuci pieśń ludową bez ojczyzny.
Śmieżyce w ołowianym morzu.
    Zmagania cieni w przystani.

II

Pośrodku życia bywa że śmierć przychodzi:
bierze miarę z człowieka. o tej wizycie
zapomina się, życie trwa. Lecz garnitur
    szyje się cichcem.

Tomas Tranströmer (z tomu Dziki rynek, 1983)
przetłumaczył Leonard Neuger

Emily Dickinson - Sypiąc się z Sit z Ołowiu

AI 2024
311 It sifts from Leaden Sieves

Sypiąc się z Sit z Ołowiu
Oprósza Drzew wierzchołki -
Alabastrową Wełną
Wypełnia zmarszczki Drogi -

Wygładza Cerę Twarzom
Szczytów i Nizin - od Wchodu
Znów do Wschodu zaciera
bruzdy  na Czole Globu - 

Każdą ze Sztachet Płotu
Spowija białym Runem,
Aż jej nie widać - składa 
Niebiański Podarunek

Pniom - Kominom - Badylom
W opuszczonej przez Lato
Izbie - w Przestrzeni Pól,
Niezapomnej Żniw - lecz ona za to

Byle Palik - jak Przegub Królowej -
Otula w Koronek Biele -
I każe zniknąć - jak Duchom -
Swym Pomocnikom w tym Dziele - 

Emily Dickinson
przełożył Stanisław Barańczak

Nuala Ní Dhomhnaill - Muzyka w eterze

Muzyka w eterze
do wiersza 'Muzyka w eterze' Nual'i Ní Dhomhnaill AI 2024

Leniwy poranek w łóżku, miałabym sobie żałować?
Czyż nie spędzam całego życia
wożąc marudne dzieci do szkoły?
Dziś rano są daleko,
a w dodatku, jak cudownie, 
wszędzie w Irlandii
spadł śnieg.

Wciskam guzik, Raidió na Gaeltachta
podaje prognozę pogody na dziś.
"Na drogach jest szklanka, zwłaszcza we wschodnich hrabstwach,
Główna droga do Dublina to jedna wielka tafla lodu,
a boczne zablokował śnieg.
W ciągu dnia w całym kraju
spodziewane są śnieżyce. W wielu miejscach
jezdnie będą śliskie. Temperatura utrzyma się
poniżej zera. Wydano ostrzeżenie przed wichurą."

Naciskam znowu i Program Trzeci BBC
wypełnia pokój radosną muzyką - 
to Las Cantigas de Santa Maria z trzynastowiecznej Hiszpanii.
Słyszę w tych pieśniach jak echo mauretański głos
i pobrzmiewają w nich dzisiejsze arabeski
i długie monotonne melodie Arabów,
chociaż król Kastylii, Alfons X Mądry,
który je zebrał i spisał, nie byłby zbyt szczęśliwy,
gdyby mu to powiedzieć.
Nieważne; nawet pod sekciarskimi rządami
muzyka przetrwa i zwycięży.

Wstaję.
Niebo jest przejrzyste a świat całkiem pusty,
krajobraz wokół zupełnie się zmienił.
Czuję się tak pewnie jak kartka gotowa
na zapis historii mojego życia.
Muzyka jest wspaniała.
Słyszę w niej wschód słońca
i jego trójmiarowy taniec na niebie
o mroźnym poranku, takim jak ten,
w Hiszpanii bodaj siedemset
lat temu. Przynosi
kolory i kształty, nagle
błyskające w moim umyśle,
białym jak papier,
czystym i desperackim
jak ziemie wyludnione przez Wielki Głód,
pokryte śniegiem.

Nuala Ní Dhomhnaill (z tomu The Water Horse [Koń Wodny], 1999)
według przekładu Eiléan Ní Chuilleanáin
przełożyła z angielskiego Krystyna Dąbrowska

Urszula Kozioł - Taka noc jest za długa

 Taka noc jest za długa

AI 2024

Taka noc jest za długa
do takiego snu

takie życie za krótkie
na czarną godzinę

Urszula Kozioł (z tomu Raptularz, 2023)

Vladimír Holan - Nie znamy końca ani brzegu

AI 2024

Nie znamy końca
ani brzegu

Być może, że czas nas wyprzedza
i z niszczącą mocą
trochę naruszy to wszystko,
co niweczy ślepą miłością...
Promień przejechany wozem
nieco wcześniej startował koń...
Ale być może, że nie.

Vladimír Holan
przeł. Michał Sprusiński

Janko Jesenský - Jesień

 Jesień

"The Harvesters" (1565) by Pieter Bruegel the Elder
Nie Boga wyzwać nam na niebie, ale ciebie:
szerokie morze ty ziemistych, czarnych grud!
Tyś nam modlitwą jest. To twoją pierś ssie lud.
Dzień z ciebie świeci nam, nie na wysokim niebie.

Ty moc i sławę dasz, nie tylko żywość w chlebie.
Ty kryjesz w sobie skarb, klejnotów chowasz w bród.
Ty życiem jesteś nam. Tyś wieczny sąd, u wrót
którego kłamać w pas będziemy się w potrzebie.

Swój w tobie topię wzrok, choć mrożą twoje czernie.
Ty jesteś darem zdrad, ze słomyś ty podporą.
Już tylko siwa mgła za tobą pełza wiernie.

Z krakaniem głośnym wron ku chatom leci sporo.
Ale nie umknie nikt, choć lęka się niezmiernie:
tu jednak musi zgnić, pod czarnych skim twych zmorą!

Janko Jesenský
przeł. Witold Zechenter

Pablo Neruda - Gdzie jest to dziecko, którym byłem

XLIV [Gdzie jest to dziecko, którym byłem]
AI 2024


Gdzie jest to dziecko, którym byłem - 
poszło czy nadal we mnie życie?

Wie, że go nigdy nie kochałem,
i nie kochało mnie też ono?

Dlaczegośmy tak dużo czasu
razem spędzili, by się rozstać?

Dlaczegośmy nie zmarli razem,
kiedy dzieciństwo me umarło?

A skoro dusza mi odpadła,
dlaczego szkielet za mną kroczy?

Pablo Neruda (Księga złudzeń)
przeł. Filip Łobodziński

Mário Raul Morais de Andrade - Moja dusza się spieszy

Moja dusza się spieszy
Echo Złotego Świtu. Open AI 2024

Policzyłem swoje lata 
i odkryłem, że zostało mi mniej lat życia 
w porównaniu do czasu, który żyję do tej pory. 
Mam więcej przeszłości niż przyszłości. 
Czuję się jak chłopak, który wygrał paczkę smakołyków. 
Najpierw zjada je z przyjemnością, 
ale kiedy zdał sobie sprawę, że zostało ich niewiele, 
zaczął się nimi głęboko delektować.

Nie mam czasu na niekończące się konferencje 
na temat statutów, procedur i wewnętrznych zasad, 
wiedząc, że nic nie zostanie osiągnięte. 
Nie mam też czasu, by znosić absurdalnych ludzi, 
którzy mimo wieku nie dorośli. 
Nie mam czasu zajmować się przeciętnością. 
Nie mam czasu, aby zmagać się z miernotami.

Nie chcę być na spotkaniach, na których paradują swym ego. 
Nie będę tolerować manipulatorów i oportunistów. 
Przeszkadzają mi zazdrośni ludzie, 
usiłujący zdyskredytować zdolnych, zawłaszczać 
ich miejsca, talenty i osiągnięcia. 
Nienawidzę być świadkiem 
złych skutków walki o lepszą pracę wśród ambitnych ludzi. 

Nienawidzę ludzi, którzy spierają się nie o treść, ale o tytuły.
Żeby omawiać tytuły mój czas jest zbyt cenny. 
Chcę żyć wśród ludzi, bardzo ludzkich. 
Ludzi, którzy potrafią się śmiać 
ze swoich błędów. 
Którzy nie nadymają się z powodu swoich triumfów. 
Którzy nie uważają się za elity, jakby naprawdę się nimi stali. 
Którzy nie uciekają od swoich obowiązków. 
Którzy bronią godności ludzkiej. 
Którzy nie chcą niczego innego, jak tylko iść 
za  prawdą, prawością szczerością i uczciwością.

Tak, spieszy mi się. 
Bym mógł żyć z intensywnością, 
jaką może dać mi tylko dojrzałość. 
Nie zamierzam marnować żadnego z pozostałych smakołyków. 
Jestem pewien, że będą pyszniejsze
w porównaniu do tych, które jadłem do tej pory. 
Chcę tego niezbędnego, 
ponieważ moja dusza spieszy się. 
Z niewielką pozostałością słodyczy w paczce.

Mário Raul Morais de Andrade
tłum. ?

Franciszek Morawski - List drugi do romantyków

List drugi do romantyków

I had rather be a kitten and cry mew
Than one of these same metre ballad-mongers;
William Shakespeare [Henry IV, Part 1 Act 3, Scene 1]

Caspar David Friedrich - Kreuz an der Ostsee [Schloss Carlottenburg, Neuer Pavillon], 1815
 Zwycięstwo więc, zwycięstwo — krzyczą romantycy —
Odniesiony już tryjumf, pierzchnęli klasycy,
Nie pomogli im Homer, Flakkus, ni Wirgili;
Wszystkośmy to pogniotli i na miazgę zbili!
A jeżeli, przez nasze oszczędzony wiersze,
Jakiś tam niedobitek wałęsa się jeszcze,
Niechaj mu romantyczna wspaniałość przebaczy,
Niech słucha naszych ballad i kona z rozpaczy!
[...]
Wstrzymajcie  się  na  chwilę  z  tym  hucznym  zapałem! 
Musiż  i  radość  u  was  koniecznie  być  szałem?
[...]
Napróźno  mnie  waszymi  straszycie  potwory. 
Czary,  duchy,  szatany,  strzygi  i  upiory, 
Napróźno  nawet  smakiem  i  rymy  waszymi: 
Juzem  się  ich  nasłuchał  i  oswoił  z  nimi! 
Śmiałą  prawdę  tym  powiem,  których  hasłem  śmiałość; 
Zbyt  często  chodzą  w  parze  śmieszność  i  zuchwałość: 
Zuchwałością  jest  wszystkie  pogwałcać  ustawy, 
A  śmiesznością  tym  torem  dobijać  się  sławy. 
W  liczne  szkoły  się  ucznie  dzielą  Rafaela, 
Lecz  któraź  tak  dalece  bredzić  się  ośmiela. 
[...]
Dajmy  na  to,  że  wasze  górnolotne  skrzydła 
Zbyt  ciężkie  dawnych  wzorów  tłoczyły  prawidła, 
Że  trzeba  było  Muzę  w  nowszą  sferę  zwrócić 
I  raz  przecie  to  jarzmo  tak  haniebne  zrzucić: 
Lecz  czyż  jeniec,  co  swoje  rozerwie  okowy. 
Ma  koniecznie  dlatego  stracić  rozum  zdrowy, 
W  wszystkich  błędów  i  szaleństw  puszczać  się  bezdroże 
I  tam  chodzić  na  głowie,  gdzie  na  nogach  może? 
[...]
Przyznaję,  że  skarg  waszych  słuszne  są  powody; 
[...]
Kwiaty,  przez  nazbyt  liczne  przechodzące  dłonie, 
Tracą  wreszcie  pierwotne  blask,  świeżość  i  wonie, 
I  słabe  to  już  bywa  tych  rysów  odbicie, 
Które  z  naśladowania  naśladują  życie. 
Lecz,  jeśli  i  wy  równie  jesteście  winnymi, 
[...]
Za  nic  wam  są  Szekspirów,  Szyllerów  przykłady. 
Spętaną  stopą  własne  powtarzacie  ślady; 
I  tak,  coście  nowością  samą  darzyć  mieli, 
Ledwieście  się  zrodzili,  a  już  zestarzeli. 
[...]
Zawszeż  będą  te  widma  głupich  za  nos  wodzić, 
I  pielgrzym  podkasany  przez  potoki  brodzić? 
[...]
Ledwie,  że  z  was  jednego  nocna  zdusi  zmora, 
Albo  gdzieś  tam  brudnego  wywlecze  upiora, 
Jużci  się  za  nim  drugi  w  nocnej  zrywa  porze. 
Rozwala  stare  trumny,  po  cmentarzach  orze, 
Od  wieków  śpiące  trupy  strasznym  rymem  budzi 
I,  jakby  niedość  żywych,  jeszcze  zmarłych  nudzi! 
[...]
Cóż  dopiero,  gdy  straszne  zabrzękną  kajdany 
I  po  rozstajnych  drogach  za  wyją  szatany; 
Lub  też  wicher,  wśród  stare  zerwawszy  się  gruzy. 
Gwizdnie  tam  w  ucho  jakiejś  rozmarzonej  Muzy! 
Jużci  z  świetnym  orszakiem  i  sów  i  puhaczy 
Gałę  pułki  piekielnych  sypią  się  tułaczy; 
Już  tysiąc  wichrów  razem  w  stare  zamki  bije. 
Po  pustych  już  piwnicach  świszczę,  jęczy,  wyje; 
[...]
Wy  nas  nieraz  wiedziecie  w  tak  ciemne  otchłanie. 
Że,  pomimo  największe  szukanie,  macanie. 
Zbyt  trudno  nie  pomieszać,  skutkiem  nocnych  cieni. 
Poety  z  opętańcem,  a  z  szaleństwem  pieni! 
Żaden  wiek  się  na  świecie  z  ciemności  nie  chlubił. 
Syn  ciemności  wśród  raju  jeszcze  piękność  zgubił. 
Ciemność  zawsze  prawd  wszystkich  najsroźszym  jest  wrogiem, 
[...]
Wiem  ja,  że  nie  żyjemy  w  tak  wesołym  czasie. 
By  sama  tylko  radość  brzmiała  na  Parnasie: 
Lecz  na  cóż  wam  nieznane  niedole  okryślać? 
Niedosyćźe  istotnych?  trzebaź  nowe  zmyślać? 
[...]
Polsko!  Jakże  się  wówczas  w  swym  żalu  po  tobie 
Wnuki  nasze  na  twoim  zrozumieją  grobie?... 
[...]
Nie  znał  on [Kochanowski],  nie  znał  nawet  tych  lubych  katuszy. 
By  mu  okropny  powóz  w  tkliwej  jeździł  duszy:
[...]
Jedno  macię  prawidło:  bratnie  kształcić  plemię, 
I  jeden  tylko  rodzaj:  polską  śpiewać  ziemię! 

Franciszek Morawski (Klassycy i Romantycy Polscy w dwóch listach, 1829)