Do Pana Ziemowita Fedeckiego - Konstanty Ildefons Gałczyński

Do Pana Ziemowita Fedeckiego

zamieszkałego w Warszawie
przy Alei Niepodległości 130
(ładna niepodległość!)*
(nadaje stróż)
W nawale pracy winda też nawala
Jak również dzwonek nie funkcjonuje.
Heraklit uczy, że życie to fala,
Więc niepotrzebnie się pan denerwuje.

Ja też bym pisał jak Maciej Kubala,
Znany historyk, mój szanowny wujek -
Niestety, szkoły były dla mnie z dala,
Złocone księgi i uczeni...

Co do natomiast kapania przez nosek,
Tym mnie dotknąłeś, Panie, do żywego,
Bowiem posiadam chustkę oraz boczek
Wędzony z chrzanem, czyli wobec tego
Kiedy zawitał wreszcie Nowy Roczek -
Czekam w kotłowni. Czołem!
Henryk Mroczek
Konstanty Ildefons Gałczyński
* Leśniczówka Pranie, 1951

Nowy Rok 1951 - Konstanty Ildefons Gałczyński

Nowy Rok 1951

Pan Ziemowit Fedecki
(nadaje stróż)
Stary rok odmaszerował.
Dobrze, bo to był konował
i w ogóle straszna małpa,
Nowy Rok to jest xiądz Knajpa,
co nam wszystkie, wszystkie rzeczy
naprostuje i wyleczy.
Więc pan, co masz wrzody cztery -
Nowy Rok cię wyrwie z biedy.
Dziatkom życzę szczęścia ditto
i na forum, i z kobittą.
Wiwat, wiwat Nowy Roczek!
Dozorca domu
Henryk Mroczek.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Mija rok - Krzysztof Dzikowski



Mija rok

Tyle darów rok nam przyniósł -
Pszczołom łąki kwiatów pełne,
Ludziom dał łany zbóż,
Zbożom dał pełen kłos.
Przykrył pola płachtą śniegu,
Aby zimą odpoczęły.
Myślisz ty, myślę ja
Co nam rok miniony dał.
To był rok, dobry rok,
Z żalem dziś żegnam go,
Miejsce da nowym dniom,
Stary rok, dobry rok.
Mija dla nas dniem szczęśliwym,
W którym znów jesteśmy razem.
Nieraz nam smutek niósł,
Nieraz nam radość niósł.
Pierwszej gwiazdy dziś zapytaj
Co następny rok przyniesie.
Czekam ja, czekasz ty,
Północ już, zegar zaczął bić.
Mija rok, dobry rok,
Z żalem dziś żegnam go,
Miejsce da nowym dniom,
Stary rok, dobry rok.

Krzysztof Dzikowski

Mój Sylwester - Jan Lechoń

Sir Joshua Reynolds (1723–1792) - Puck
Mój Sylwester

Miałem dziś zostać w domu. Ktoś puka. Puk właśnie.
"Ubieraj się - powiada. - Jazzowa orkiestra
Tak brzęczy, że choć chciałby, nikt teraz nie zaśnie.
Tytania z Oberonem proszą na Sylwestra."

"Kto będzie?" - "Sami swoi. Po prostu: Ateny!
Proszono małe kółko, lecz wieść się rozniosła.
Królową Hipolitę pamiętasz ze sceny,
Wybaczysz, że Tytania zaprosiła osła.

Nie zostawaj samotny, ani w miejskim huku,
Odetchniesz wonią lasu i powrócisz wcześnie.
Amazonki podwiozą." - "Idę z tobą, Puku.
Co będziemy tam robić?" - "To samo co we Śnie".

Jan Lechoń

Bal sylwestrowy Hamleta - Mariusz Parlicki

Bal sylwestrowy Hamleta

Brokat rozjaśnił myśli,
w mrocznym sklepieniu czaszki
zatańczył chochlik ognisty
- Toasty i toasty.

Tańczą rozchwiane nogi
w serpentyn barwnych paskach.
Jak nie postradać głowy?
- Toasty po toastach.

Szampanów kanonada
jej oczy biją blaskiem.
Kocham ją, czy się mylę?
- Znów toast za toastem.

Nad ranem sen, a potem
głowa zmęczona, ciasna.
Czy miłość to sprawiła,
czy to stan po toastach?

Mariusz Parlicki

Życzenie noworoczne (fragment) - Konstanty Ildefons Gałczyński

Życzenie noworoczne (fragment)
Dla kota z ulicy Szklanej
Ja wiem, że jesteś łajdak, indyferent, limfatyk,
u majstra ślusarskiego tuż-tuż pod złotym kluczem
siedzisz od wieków, mając te dwa postulaty:
żeby z Nowym Rokiem było słońce i żeby mruczeć.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Na Nowy Rok - pijmy grapefruitowy sok - Konstanty Ildefons Gałczyński

Na Nowy Rok - pijmy grapefruitowy sok (fragment)

Przyzywam ciebie, Euterpe,
przyzywam ciebie Muzo miła,
ciebie, coś w gąszczu moich cierpień
do wiatru mnie nie wystawiła;

ty, która w mróz czy w słodki sierpień
Honor mój jesteś, Śmiech i Siła,
o daj, niech z twego tchu zaczerpnę,
o Najtrzeźwiejsza Euterpe,
ja, nawrócony szaławiła.
(...)
Już starożytny mędrzec Pizon
rzekł, że siwucha rzecz sobacza,
a ja, gdy spojrzę na horyzont,
widzę: zbyt wielu się zatacza;
(...)
Tak, tak, kochanie, bez wysiłku
jeszcze nie wzeszło żadne dzieło,
więc bacz, ażeby cię po tyłku
delirium tremens nie stuknęło.
Na co ci toto, powiedz sam,
ja cię ostrzegam. Ostrze. Gam.

Takim cytatem z księdza Baki
kończę to nocne me poemko.
O, świta. O, się budzą ptaki.
O, gołąb się za oknem przemknął
na srebrną wróżbę, na złote drzwi
otwarte dla mej ojczyzny,
dla Lecha, Czecha, Rusa i
dla całej Słowiańszczyzny.
AMEN.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Bal - Wisława Szymborska

Bal

Dopóki nie wiadomo jeszcze nic pewnego,
bo brak sygnałów, które by dobiegły,

dopóki Ziemia wciąż jeszcze nie taka
jak do tej pory bliższe i dalsze planety,

Karen Dupré
dopóki ani widu ani słychu
o innych trawach zaszczycanych wiatrem,
o innych drzewach ukoronowanych,
innych zwierzętach udowodnionych jak nasze,

dopóki nie ma echa, oprócz tubylczego,
które by potrafiło mówić sylabami,

dopóki żadnych nowin
o lepszych albo gorszych gdzieś mozartach,
platonach czy edisonach,

dopóki nasze zbrodnie
rywalizować mogą tylko między sobą,

dopóki nasza dobroć
na razie do niczyjej jeszcze nie podobna
i wyjątkowa nawet w niedoskonałości,

dopóki nasze głowy pełne złudzeń
uchodzą za jedyne głowy pełne złudzeń,

dopóki tylko z naszych jak dotąd podniebień
wzbijają się wniebogłosy -

czujmy się gośćmi w tutejszej remizie
osobliwymi i wyróżnionymi,
tańczmy do taktu miejscowej kapeli
i niech się nam wydaje,
że to bal nad bale.

Nie wiem jak komu -
mnie to zupełnie wystarcza
do szczęścia i do nieszczęścia:

niepozorny zaścianek,
gdzie gwiazdy mówią dobranoc
i mrugają w jego stronę
nieznacząco.

Wisława Szymborska

Kołysanka noworoczna - Agnieszka Osiecka

Georges Corominas
Kołysanka noworoczna

Jakżeś niestały -
w niekochaniu.
Jakże niemiłość twoja -
krucha,
ileż powitań -
w pożegnaniu,
jak dobrze słyszysz, gdy nie słuchasz.
"Zaśnijże, zaśnij, pora późna" -
nagli serdeczny diabeł stróż...
Tym się od innych on odróżnia,
że dźwiga w pysku bukiet róż...
Z wolna opadasz na posłanie,
noc już nadchodzi z niedaleka,
tak zasypiają ci,
kochanie,
co dobrze wiedzą, że ktoś czeka.

Agnieszka Osiecka

Nowy Rok - Ignacy Krasicki

Nowy Rok

Nowego roku czas każe winszować,
Więc się zdobywam na powinszowanie;
Daj Panie Boże, w tym się tak zachować,
Iżby się nasze spełniło żądanie.
I spełni pewnie, kiedy w każdym kroku
O sobie będziem myśleć, nie o roku.

Bo cóż rok? Bożym czas zmierzony darem,
Miejsce i pora naszego działania:
Nie dni, lecz czynów dzielmy go wymiarem,
A czynów plennych prawego starania;
Wówczas, jak wieniec kłosami uwity,
Da plon szacowny, da plon znakomity.

Przeszły tysiączne, przejdą i następne.
Szala je wieczna, jak zmierzy, tak ziści:
Z nas plenne, z nas czcze, prawe, lub występne,
Skutek użycia, czucia i korzyści:
Odmiana, trwałość, nieczynność, ochota,
Da poznać w czem jest występek, lub cnota.

Lecz sprawcą, który rzeczy mierzy trwałe,
Spuszcza wzrok względny na tych, co sprawieni:
Nie jest człowieka, co jest doskonałe,
Sobą nikczemni, sprawcą orzeźwieni,
Czekajmy losu, Najwyższa istoto!
Karzesz z odrazą, nagradzasz z ochotą.

Ignacy Krasicki

Na Nowy Rok (fragment) - Adam Asnyk

Na Nowy Rok
(fragment)


Słyszycie? Północ już bije,
Rok stary w mgły się rozwiewa,
Jak sen przepada...
Krzyczmy: Rok Nowy niech żyje!
I rwijmy z przyszłości drzewa
Owoc, co wiecznie dojrzewa,
A nie opada.

Rok stary jak ziarnko piasku
Stoczył się w czasu przestrzenie;
Czyż go żałować?
Niech ginie! bez łzy, oklasku,
Jak ten gladiator w arenie,
Co upadł niepostrzeżenie
Czas go pochować.

Adam Asnyk

W noc noworoczną - Tadeusz Nowak

W noc noworoczną

Dla was ten stół i izba czysta,
wódki i wina mróz utoczy,
a księżyc - nocy rezerwista
będzie zezował w nasze oczy.

Zdejmijcie płaszcze i na kołku
zawieście pstrej powagi maski,
bo oto czeka na oklaski
bigos duszący się w kociołku.

Ano pokażcie, rezerwiści
upływającej nienawiści,
jak się gorzałkę pije duszkiem
i bierze czołg na gniewu muszkę.

Może nam być ten kunszt potrzebny,
gdy będzie chciał niepowołany
gość wejść pomiędzy nasze ściany
ubrany w nocy cień pancerny.

Tadeusz Nowak

Pornografia - Agnieszka Osiecka



Pornografia

Pornografio
czarnoksięska,
damsko-męska
kraino bezwstydnych snów,
pornografio,
czarna mapo
pełna białych plam,
to z tobą, w tobie
bez niepotrzebnych słów,
nadzwyczajnie szczęśliwie było nam.

Dziś,
gdy rozdzieliła nas
Bułgaria, Turcja, Grecja,
zostało, ach,
niewiele tak,
korespondencja:

Dziękuję za list.
Przepraszam, że nie mogę cię kochać.
Przepraszam, że dziękuję za list.

Pornografio,
kalkomanio,
miła manio,
wideo dla głodnych serc...
Pornografio,
ciepła chmuro,
chmuro, którą znam,
to z tobą, w tobie,
wśród aksamitnych wzgórz
niebotycznie szczęśliwie było nam.

Dziś
posłuszni racjom swym,
małżonkom,
sprawom,
szefom,
sięgamy po
ratunek wdów:
nocny telefon...

Dziękuję za noc.
Przepraszam, że nie mogę jej przyjąć.
Przepraszam, że dziękuję za noc.

Pornografio,
rękawiczko
fantastyczna,
zatoko łagodnych burz,
pornografio,
kameralna
scenografio ciał,
to z tobą, w tobie,
wśród niewidocznych zórz,
niewidoczne slow-foxy ktoś nam grał.

Dziś,
gdy los rozrzucił nas
jak karty albo kości,
zostało nam
niemało wszak —
dobro ludzkości...

Dziękuję za świat.
Przepraszam, że nie mogę go objąć.
Przepraszam, że dziękuję za świat.
Przepraszam, że przepraszam.

Agnieszka Osiecka

Szukając sensu - Anna Świrszczyńska

Szukając sensu

Szukając sensu
skrócę miłość
w pierwsze i ostatnie spojrzenie.

Skrócę cierpienie
w lęk i ulgę.

Skrócę szczęście
w nadzieję i echo.

Skrócę życie
w przedtem i potem.

Anna Świrszczyńska

Tylko nieboszczyk... - Konstanty Ildefons Gałczyński

***

Tylko nieboszczyk jest wytworny.
Nie przerywa nikomu. Nie trzęsie głową.
A gdyby mógł mówić, to na pewno
wyrażałby się ściśle naukowo.

Tylko nieboszczyk nie jest zbyt ciekawy.
Gazet nie czyta. Nie chodzi na filmy.
Nie unosi się. Nie upuszcza łyżeczki do kawy.
I nie plotkuje. Jednakowo. Dla wszystkich przychylny.
Tylko nieboszczyk ma ustalone opinie.
Czasami coś mruczy. Lecz nie należy do żadnych grup.
Lekki, leciutki przez mało zbadane regiony płynie.
Stuprocentowy trup.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Połóż mi rękę na policzku - Halina Poświatowska

***

połóż mi rękę na policzku
niech będzie chłodna i słona
jak ocean

nie przychodź do mnie pogodą
moje gałęzie nie przechwycą
zielonego płomienia liści
jestem suchy jak maszt

osaczony złą wodą
statek mojego serca
skręca na morze północne

Halina Poświatowska

Zgłębij marzenia - Edward Estlin Cummings

***

zgłębij marzenia
bo slogan cię pożre inaczej
(drzewa są własnymi korzeniami
a wiatr jest wiatrem)
sercu zaufaj
gdy morza ogień ogarnie
(i żyj miłością
choć gwiazdy pędzą wspak)
czcij przeszłość
lecz przyszłość z radością przyjmij
(do tańca z własną śmiercią pójdź
na waszym weselu)
nie przejmuj się światem
jego łotrami i bohaterami
(bo bóg kocha dziewczyny
i ziemię i dzień jutrzejszy)

Edward Estlin Cummings
przekład Artur Międzyrzecki

To Przyjaciel - Karol Wojtyła

...

To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią
do tego poranka zimą.
Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno,
a jednak nie możesz wyjść z podziwu.
Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym,
nie podnosząc swej twarzy, bo po co -
- i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany,
czy tu w głębi zamkniętych oczu -

Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia,
oprócz słów odszukanych z nicości -
ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,
które będzie całą treścią wieczności.

Karol Wojtyła

Otwieranie drzwi - Tadeusz Śliwiak

Otwieranie drzwi

Gdy je otwieram
światło w nich staje jak blady arlekin
głośniejszy jest szum morza
i wiatr mocniej pachnie

staje w nich siwy listonosz
wozy z mięsem i sady
pies na łańcuchu studnia
i dziewczyna z kwiatem

nie ma takich drzwi
których nie warto otworzyć
a kto nie pyta codziennie
"co jest za tymi drzwiami"?

ten dawno już umarł
tylko o tym nie wie

Tadeusz Śliwiak

Sobie - Władysław Chodasiewicz

Sobie

Nie czekaj, nie rój, nie wierz święcie:
Wszystko tak samo dalej będzie.
Zmęczone oczy do snu zmruż
I tylko w wierszach sobie wróż,
Lecz, pomnij, że nadejdzie pora –
I szyję ogól dla topora.

Władysław Chodasiewicz
przełożył Zbigniew Dmitroca

Okna na podwórze - Aleksander Błok

Okna na podwórze

Nadzieja mi jedna została:
Przeglądać się w studni podwórza...
Świt... szata rozwiewa się biała
I w szarzy zarannej się nurza.

Znów słyszę , jak stara rozmowa
Na samym dnie studni się budzi,
Gdzieś świeca dogasa woskowa,
Mdły blask zostawiony przez ludzi...

Dach szronem się okrył, na biało...
Kot głodny, skulony, przy rynnie...
Zapłakać - to jedno zostało,
I słuchać jak śnisz coś niewinnie...

Śnisz sobie... w krąg biało i cicho...
A we mnie tęsknota się żali!
I godne, wychudłe, złe licho
W mych skroniach z uporem wciąż wali...

Hej, chłopcze! W me oko milczące
Spójrz chociaż! Nie zechcesz... wiem przecież
Ach czuję się dziś jak to słońce:
Zimowe i głupie, na świecie...

Aleksander Błok
przekład Julian Tuwim

Sypie śnieg - Tomas Tranströmer

Sypie śnieg

Pogrzebów przybywa
coraz gęściej i gęściej
jak drogowskazów
im bliżej miasta.

Wzrok tysięcy ludzi
w kraju długich cieni.

Powoli
buduje się most
prosto w kosmos.

Tomas Tranströmer
tłum. Leonard Neuger

Karnawał - Andrzej Bursa

Karnawał

Karnawał
Tak do umierania
Podobny
Jak odbicie do postaci
Odbicie w stali zwierciadlanej
Gdzie się realność kształtu traci

W dewocjonaliach z celofanu
Wirując pióropuszem pysznym
jak posuwiście
jak wspaniale
Karnawał jedzie karawanem

Stuk stuk galop
Pustą ulicą
Stangret zasypia pod warkoczem
Przepraszam czy to tu kostnica
W chichocie głowa drga na tacy
Czemu tak późno proszę proszę
Jarzy się kadłub restauracji
Lampiony barwnym lśnią obrotem
Ach... teraz prawie jest wesoło
Śmiech śmiech wibruje w szkła rozpryskach
Do dna napełnia ktoś kieliszki
Obchodząc stolik dookoła.

Andrzej Bursa

Świat mnie przerażał swym ogromem - Mieczysław Jastrun

***

Świat mnie przerażał swym ogromem.
Rosłem ku niemu krzywo, zachwiany jak kwiat,
Zalękniony na progu zakochanych lat,
Jak ten, kto pod oknami nieznanego domu,
(Gdzie w zapuszczonych storach onieśmiela cisza)
Przechadza się krokiem niepewnym, nim wejdzie do wnętrza,
Dzisiaj - gniewem wyrosłem nad dom,
Ku dalekim wytężony dniom,
Nienawiścią, która kocha, gdy dręczy,
Wierszem, który podważyć i dźwignąć chce świat
Nie proszę, żądam od życia.

Mieczysław Jastrun

Trzeba chodzić w masce - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska



Trzeba chodzić w masce 
(fragment)

poszłam w masce zwinięta w pelerynę ciemną
z oczami zwężonymi w migocące sierpy
Szczęście mnie nie poznało i tańczyło ze mną
nie wiedząc że to jestem
ja której nie cierpi
i los też mnie nie poznał
i pomyślał sobie
czemuż nie mam dogodzić
tej obcej osobie.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Bezdomność warszawska - Władysław Broniewski

Bezdomność warszawska

Pisać pod Tuwima? —
nie chce się.
Pisać pod Gałczyńskiego? —
nic z tego.
Ja bym napisał coś pod Broniewskiego,
ale jego nie ma w domu,
on samotny chodzi Żoliborzem
i nawet domu nie ma,
tylko ruiny bez kształtu,
on chce się nad Wisłą położyć
i krzyczeć: "Gwałtu!"
Ale jeśli będą gwiazdy w niebie,
on się chwilę pomodli do ciebie,
przeżegna się przez Oriona
na Wielką Niedźwiedzicę,
gwiazdy powiedzą: "Ona
jest..."
Gwiazdy!
gdzie ją widzicie?

Władysław Broniewski

Erotyki IV - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Erotyki IV


Z wielu powodów i dla smutków wielu
Chciałabym dzisiaj mieć poduszkę z chmielu.
Zapach tych lekkich, siwozłotych szyszek
Sprowadza mocny sen - zjednywa ciszę.

Gdzieś to czytałam albo mi się śniło:
"Chmiel na bezsenność, a sen - na bezmiłość.
Poduszkę z chmielu gdy sobie umościsz,
Zaśnij, bo na cóż życie bez miłości"...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Umysł jest swoim własnym pięknym więźniem - e. e. cummings

* * *

umysł jest swoim własnym pięknym więźniem.
Mój długo patrzył w lepki księżyc, co ogromne
nowe skrzydła otwierał o zmierzchu do lotu,
aż pewnego wieczoru powiesił się skromnie.

Ostatnią rzeczą, którą jeszcze wzrokiem złowił
byłaś ty, naga pośród nienagich przedmiotów.

twoje ciało, to zwierzę niczym różdżka zwięzłe
i pełne wędrującej gdzieś z płytkim pomrukiem
krwi; twoja płeć zgrzytała jak kij bilardowy,
który trzeba niedbale metodycznym ruchem
nacierać kredą, aby chybienia się ustrzec.
Poczuł smak róż, robaków i okien, zachłysnął

się śmiechem, i powieki tak mocno zacisnął,
jak dziewczyna zaciska lewą dłoń na lustrze.

e. e. cummings
tłum. Stanisław Barańczak

Nieśmiertelne głosy - William Butler Yeats

Nieśmiertelne głosy

Och, zamilknijcie, słodkie Nieśmiertelne Głosy;
Każcie tym, co czuwają nad niebiańską trzodą,
By zstąpili płomieniem z płomiennych niebiosów,
Póki wreszcie bieg czasu całkiem nie ustanie;
Skoro wiecie, że z naszych serc umknęła młodość,
Czemu śpiewacie w wietrze, który mierzwi wrzosy,
W ptakach, w szumie gałęzi, w spienionym bałwanie?
Och, zamilknijcie, słodkie Nieśmiertelne Głosy

William Butler Yeats
przekład Stanisław Barańczak

Poeta życzy ukochanej, żeby zaznała spokoju - William Butler Yeats

Poeta życzy ukochanej, żeby zaznała spokoju

Słyszę konie z Krainy Cieni, rozwiane ich długie grzywy,
Kopyta ciężkie wzburzeniem, oczy łyskają biało,
Północ nad nimi rozciąga noc lepką, pełznącą pomału,
Wschód swoją radość ukrytą w przedświcie lękliwym,
Zachód przejrzystą rosą płacze i wzdycha, nim minie,
Południe płonącymi różami jak ogień zieje.

O, marnością jest sen, bezkresne pragnienie, nadzieje,
Konie klęski je zdepcą, pogrążą w ciężkiej glinie;
Przymknij oczy, kochana, niech twoje serce bije
Tuż przy moim, a włosy rozsyp na moich ramionach,
Niech zatopią godzinę miłości jak gęsta zmierzchu zasłona,
Która rozwiane grzywy i tętniące kopyta skryje.

William Butler Yeats
przekład Ludmiła Marjańska

O Mądrości, Co Przychodzi z Czasem - William Butler Yeats

O Mądrości, Co Przychodzi z Czasem

Korzeń jest jeden, choć liści tysiące.
Przez cały zakłamany młodości dzień
Kąpałem swoje kwiaty, swoje liście w słońcu,
Teraz się mogę w prawdy usunąć cień.

William Butler Yeats
tłum. Ewa Życieńska

Jak my w Wyszemborku Pana Jezusa witali - Andrzej Garczarek



Jak my w Wyszemborku Pana Jezusa witali

Od Giżycka na Warszawę nic już nie leciało,
Zasypało drogi wszystkie, do domu się chciało.
Na przystanku Pekaesu było napisane,
Że następny (w dni robocze) idzie szósta rano...

O Wigilii pod Mrągowem - jak było, opowiem!

Bóg się rodził, moc truchlała,
We wsi pies ujadał,
Schowaliśmy się pod daszek,
Śnieg padał i padał.

Dzięciołowski rzucił pomysł, żeby gdzie do wioski
Na wieczerzę się podmówić - ciągło nas do ludzi,
Więc my poszli na wariata, na skróty przez pole
Szukać miejsca w Wyszemborku przy wilijnym stole.

W Wyszemborku niestrachliwe, obcych się nie bali,
Jak ze swymi bielusieńkim płatkiem się łamali,
Tośmy siedli na przystawkę z pastorałką za przysługę,
Ja żem ciągnął pierwszym głosem, Dzięciołowski drugim:

Gruchnęła, gruchnęła nowina w mieście,
Co żywo co żywo wszyscy pospieszcie,
Idzie gość, idzie gość - Józef z Maryją
Z synaczkiem, z synaczkiem w ręku, z liliją...

Andrzej Garczarek

Ogrodnik - Rabindranath Tagore

Ogrodnik

Dzień w dzień przychodzi, aby znowu odejść.
Idź i oddaj mu, przyjaciółko, kwiat z moich włosów.
Jeśli cię zapyta, kto go przysłał, zaklinam, nie zdradzaj mojego imienia, ponieważ on przychodzi tylko, aby znów odejść.

Usiadł w kurzu pod drzewem.
Przyjaciółko, uściel mu tam miejsce z kwiatów i liści.
Oczy jego są smutne i smutek budzą w mym sercu.
Nie wyjawiaj mi, co go dręczy; przychodzi tylko, aby znów odejść.

Rabindranath Tagore
przełożył Robert Stiller

Złowrogi jest wieczorny chłód - Jan Lechoń

...

Złowrogi jest wieczorny chłód,
Ten wiatr wyjący jakby w trwodze,
I tajemniczy słychać chód
Jak trwożny tupot nóg na drodze.

Dogasający zorzy pas
Jak przypomnienie bólów życia,
Widomy znak, że zamknął nas
Fatalny krąg, nie do rozbicia.

Jan Lechoń

Ach, krzywdzisz ludzi - Stanisław Wyspiański

Ach, krzywdzisz ludzi

Ach, krzywdzisz ludzi.
Nie na to dałem ci talent, człowieku,
byś krzywdę czynił, lecz byś krzywdę znosił,
byś uniósł w sercu dar i z darem leku
szedł między ludzi i nie chciał wymuszać
ani byś krzykiem chciał drugich zagłuszać,
lecz byś twą wiarę zachował dla siebie
na to, byś przemógł siłą - przeciwności
i zła nie czynił w obrony potrzebie,
a będziesz wszystko miał - o coś mnie prosił.
Dopiero wtedy uzyskasz, coś żądał,
gdy w czyny moje - ty nie będziesz wglądał
i kogokolwiek na twej drodze stawię,
że jest przeciwny i będzie oporny,
wiedz, że z mą wolą jest - i w moim prawie,
i z mojej woli - możesz być pokorny -

Stanisław Wyspiański

Bicie serca - Eqrem Basha

Bicie serca

jeśli pukasz do drzwi i nikt nie otwiera
nie martw się
to nie znaczy że dom jest pusty

to tylko zmęczenie
niechęć by otworzyć drzwi

Jeśli wołasz na podwórzu
i nikt nie pojawi się w oknie
to też się nie martw

ten świat jest głuchy
nie słyszy bicia serca

Eqrem Basha
tłum. Mazllum Saneja

Żal mi gwiazd - Fernando Pessoa

* * *

Żal mi gwiazd,
Które świecą już tyle lat,
Tyle lat...
Gwiazd mi żal.

Czy nie ma żadnego zmęczenia
W rzeczach,
Wszystkich rzeczach,
Jak zmęczenie nóg lub ramienia?

Zmęczenia istnieniem,
Byciem,
Tylko byciem,
Wesołym lub smutnym lśnieniem...

Czy nie czeka w końcu
Na wszelkie istnienie
Nie śmierć, lecz tak
Jakby inny koniec?
Lub wielkie usprawiedliwienie –
Coś takiego jak
Przebaczenie?

Fernando Pessoa
tłum. Michał Lipszyc

Psalm sielankowy - Tadeusz Nowak



Psalm sielankowy

Gdzie ty jesteś
Za wodą, za trawą, za ciszą
Gdzie się listy, na liściu
Same piszą i piszą
Gdzie się noża po trzonek
Nawet w chleby nie wbija
I jedynie płot patrzy
Zza chabinki i kija

Gdzie ty jesteś
Za trwogą, za pająkiem, za myszą
Gdzie mnie uszy łopianu i radaru
Nie słyszą
Gdzie nie bije się monet
Jakbyś młotkiem bił w ciemię
A grom w kłębek zwinięty
Przy kopczyku rdzy drzemie

Gdzie ty jesteś
Za tobą, za snem twym, za pieśnią
Gdzie twe oczy, źdźbła trawy
Nie przyślepią, nie prześpią
Gdzie tak mówi się jestem
Jakby nigdy nie było
Kurzej szyi pod nożem
Białej brzozy pod piłą

Tadeusz Nowak

Podobno kwiat drży... - Julia Hartwig

* * *

Podobno kwiat drży, kiedy zbliżamy się do niego z nożem.
Więc tak długo trzeba było czekać, by nauka potwierdziła
jedność świata i ludzi, drzew, kwiatów i minerałów,
głoszoną w ewangelii romantyków?

Julia Hartwig

Na wszystko za późno, na nic za wcześnie - Tadeusz Dąbrowski

Na wszystko za późno, na nic za wcześnie

Znowu niespodziewanie spotkamy się po latach,
będziemy z premedytacją mieszać piwo i wino
z wódką, by w środku nocy jeździć rowerami
po osiedlu, niespodziewanie uderzając w wysokie

krawężniki, tratując klomby, tnąc policzki
o wyrosłe niespodziewanie gałęzie, by się nie-
spodziewanie potem wywrócić, i prowadząc
zwichrowane rowery, przyjść do mnie, by opatrzyć

rany, a potem położyć się spać, by rano
kopulować niespodziewanie jak zwierzęta, ze
strachu, że powróci niespodziewanie coś,

co czuliśmy przed laty, kopulując jak ludzie.

Tadeusz Dąbrowski

Bliżej smutku, daleki już jestem od złości - Jerzy Liebert

***

Bliżej smutku, daleki już jestem od złości,
Od nadziei, co krzepi, od żądzy, co burzy,
Współczucie Twe mi obce, Twa dobroć mnie nuży:
Dwa okruchy łaskawe ze stołu miłości.

Patrzę w jutro bez gniewu, w dzień przeszły w zadumie,
Dzisiaj spojrzałem w miłość i zabiłem trwogę,
I odtąd w głębię serca wpatrywać się mogę -
Twego, co kochać nie chce, mego, co nie umie.

Jerzy Liebert

Jam rzecz nieziemską... - Aleksander Błok

...

Jam rzecz nieziemską wam zawierzył.
W powietrznej wszystko mgle schowałem.
Młot w łodzi. W myślach — bohaterzy.
Tak na tym brzegu lądowałem.

W mej łodzi spływa krew po ławie
Z rozszarpanego marzeń tętna,
Lecz w każdym domu, w każdej sprawie
Bohaterskiego szukam piękna.

Widzę: młodzieńców wzrok zgaszony,
I dziewic ślepe są oblicza.
Z powrotem! W mgłę! W podziemne schrony!
Nie młota trzeba wam, lecz bicza!

Już wkrótce się rozstanę z wami
I wnet mnie zobaczycie w górze
Za dymiącymi gór szczytami,
Gdy będę leciał w ognia chmurze!

Aleksander Błok
przekład Seweryn Pollak

Don Kiszot - Stanisław Grochowiak

Pablo Picasso
Don Kiszot

Kiedy Don Kiszot wędrował przez świat...
Akacja - jabłoń - czarne wąsy w winie
Wciąż świszczał za nim okrutny bat,
Mszczący się srogo na chudej oślinie.

Don Kiszot przebył wiele, wiele dróg...
Kobiety, dzbany, rude włosy nocą
A Sanczo osła tłukł, tak jak mógł,
Osioł zaniemógł. A Pansa szedł boso.

I wtedy rycerz napotkał Ją
Biodra - księżyce. Oczy - ostre piki...
Sanczo żarł kiszkę z bydlęcą krwią,
Oczyszczał gnaty zagiętym nożykiem.

I wreszcie rycerz obumarł. Klap!...
Trumna i wieńce. Świece do nieba,
A Pansa spłodził szesnaście bab,
Pięciu chłopaków do tego, co trzeba.

I ten, co domy i ten, co cię wiezie,
I ta, co idąc, nie idzie, a tańczy
I nawet w sklepie obwiną ci śledzie
W moje liryki - wnuka Sanczo Pansy.

Stanisław Grochowiak

Stary człowiek (2-gi przekład) - Konstandinos Kawafis

Stary człowiek

W gwarnej kawiarni, przy bocznym stoliku,
siedzi zgarbiony stary człowiek, sam:
tylko gazetę ma za towarzystwo.

I w tej ponurej pustelni starości
myśli, jak marnie wykorzystał czas,
kiedy był silny, bystry i przystojny.

Teraz jest już za późno. Czuje to.
A przecież tamte lata zdają mu się,
jakby minęły nie dalej, niż wczoraj.

I myśli o Rozwadze: jak go zwiodła,
szepcząc do ucha bałamutne rady:
„Jutro, nie dzisiaj. Poczekaj, masz czas”.

I znów rozpamiętuje owe wszystkie
pragnienia i rozkosze niespełnione,
a te kpią z jego nudnej przezorności.

Aż od tych wspomnień i posępnych myśli
głowa opada mu wolno na blat
i tak półleżąc, śpi już stary człowiek.

Konstandinos Kawafis
w przekładzie Antoniego Libery

I smutek, i nuda... - Michaił Lermontow

...

I smutek, i nuda. Nikt dłoni nie poda z pomocą,
Gdy troska człowieka przygniata.
Pragnienia? Lecz pragnąć wieczyście, daremnie... i po co?
A lata mijają, najlepsze me lata.
Pokochać? Lecz kogo? Na chwilę pokochać nie warto -
A kochać na wieki któż zdoła?
Gdy spojrzysz w głąb serca, tam przeszłość swą widzisz
zatartą:

I radość, i męki dziś błahe są zgoła.
Namiętność? Lecz wcześniej czy później jej słodka
trucizna -

Rozsądek mi szepcze - też zginie.
I życie, gdy przyjrzeć się bacznie, z goryczą to wyznam,
Jest żartem niemądrym jedynie.

Michaił Lermontow
przekład Kazimierz Andrzej Jaworski

Czemu? - Konstanty Balmont

Czemu?

O, Boże, usłysz mnie, bo tęsknić, płakać muszę,
Gdy modlę się w wieczornej mgle!
Czemuś mi, Panie, dał nieziemską duszę
Do ziemi przykuwając mnie?

Mówię do Ciebie, Panie, przez mrok tysiącleci,
O, Stwórco, który wszechmoc masz,
Że omamiono nas, że łkamy jako dzieci,
Szukając: gdzież jest Ojcze nasz?

Gdybym choć raz usłyszał słowa Twoje święte,
Otuchę dałby mi Twój głos!
Śmierć, miłość, życie – wszystko straszne, niepojęte –
Nieubłagany śle mi los!

Tyś wielki, Panie mój! Lecz milczysz, o bezkresny,
Bo moc swej tajemnicy znasz!
I już tysiące lat bez echa brzmi bolesny
Mój okrzyk: „Czemu, Ojcze nasz?”

Konstanty Balmont
przełożył Julian Tuwim

Pisz do mnie listy - Krzysztof Kamil Baczyński

...

Pisz do mnie listy
srebrem potoków
na srebrnożółtych kartach pól,
pisz do mnie listy
górskim poświstem;
napisz mi, droga, kwiatów ból.
W chmurnej otchłani skały płaczą.
Na górskiej grani
słońca krwią
napisz mi, droga,
napisz na nich,
gdzie słońca myśli twoich są...

Krzysztof Kamil Baczyński

Sonet wieczorny - Tomasz Paweł Röhrich

Sonet wieczorny

Obol otchłani usta moje pali.
Życia nie starczy na Styksu przebycie
lecz krok ostatni stawiając w niebycie
życie się widzi co się mgli w oddali.
Wystarczy później zatopić się w stali;
cierpieć to znaczy recytować życie
a żyć znaczy cierpieć - by zatonąć w micie
jak w dzień gdy pierwszyśmy raz się witali.

Wszystko odchodzi i wszystko powraca,
gdy dziecko się rodzi to starzec rozpacza.
Ode mnie odchodzisz i gdzieś indziej wracasz.
I tylko ten wrzący i palący obol;
gdy żadne ciało nie zmienia się w słowo,
cicho powtarzać, że pace non trovo.

Tomasz Paweł Röhrich

Bo jeśli miłość to tylko nieszczęśliwa - Mirosław Czyżykiewicz

***

Bo jeśli miłość to tylko nieszczęśliwa
a jak życie to tylko złamane
i marzenia, ach piękna jest chwila
w zimnej wannie nad ranem.
A jeśli szczęście to tylko zezowate
a jak uśmiech to w krzywym lusterku
kocim łbom smętną nucisz sonatę
z latarniami pod rękę.

Mirosław Czyżykiewicz

Miłość - Josif Brodski

Miłość

Dwa razy się zbudziłem w środku nocy
i wlokłem się do okna, i lampiony,
i fragment wiersza, ze snu wyłowiony,
jak wielokropek, donikąd wiodący,
nie przynosiły ulgi upragnionej.

Śniło mi się, że oto jesteś w ciąży,
i wtem, żyjąc od lat z tobą w rozłące,
odczułem winę swą, i ręce, drżące,
z radością po omacku brzuch objąwszy,
z nawyku złapały spodnie, a końce

palców kontakt. I wlokąc się pod okno,
wiedziałem - zostawiłem cię samotną,
tam, gdzie wyczekiwałaś, w mroku, we śnie,
cierpliwa, za perfidię wielokrotną
rozstań nie winiąc mnie, kiedy niewcześnie

znowu wracałem. Właśnie tam, w ciemności,
trwa, co urwało się przy świetle w świecie.
Myśmy małżeństwem tam, wzorem wierności,
my dziwolągi dwuplece, a dzieci
są tylko wytłumaczeniem nagości.

Nadejdzie kiedyś taka noc, godzina,
że znów się zjawisz wychudła i biedna,
i córkę wówczas zobaczę lub syna,
bez imion jeszcze wciąż - tym razem jednak
w stronę kontaktu nie sięgnę, powstrzymam

dłoń i w bok nie wyciągnę, nie mam prawa
zostawić was w owym królestwie cieni,
milczących, przed białych dni przepierzeniem,
stających się zawisłymi od jawy,
z moim na niej niedostępnym istnieniem.

Josif Brodski
przełożył Zbigniew Dmitroca

Pomyliła się gołąbka - Rafael Alberti

* * *

Pomyliła się gołąbka,
ciągle się myliła.

Północ brała za południe,
a zboże za wodę brała.
Ciągle się myliła.

Morze niebem jest - myślała,
noc porankiem nazywała.
Ciągle się myliła.

Że gwiazdy są drobną rosą,
a skwar śnieżycą - myślała.
Ciągle się myliła.

Za bluzkę twoją spódnicę,
serce twe za dom swój wzięła.
Tak się pomyliła.

(Ona na brzegu zasnęła,
ty zaś - na wierzchołku drzewa.)

Rafael Alberti
przeł. Zofia Szleyen

Powrót miłości świeżo objawionej - Rafael Alberti

Powrót miłości świeżo objawionej

Kiedy się pojawiłaś,
cierpiałem we wnętrzu najgłębszej jaskini,
jaskini bez wyjścia, bez powietrza.
I tak konając miotałem się w ciemnościach,
słuchałem rzężenia, które trzepotało
jak bicie skrzydeł ukrytego ptaka.
Rozsypałaś nade mną swoje włosy
i wzniosłem się ku słońcu, ujrzałem, że były zorzą,
co nad morzem otwartym na wiosnę się ściele.
To było tak, jakbym przybył do najpiękniejszej
przystani południa. Tonęły w tobie
krajobrazy, te najbardziej lśniące:
przejrzyste, ostre góry w różowych
koronach ze śniegu i źródła
w kędzierzawych cieniach lasów ukryte.
Nauczyłem się odpoczywać na grzbietach gór
i w dół spływać rzekami i zboczami,
i długimi gałęziami drzew się oplatać,
i sen przemieniać w przenajsłodszą śmierć.
Otwarłaś mi drzwi lasu i moje lata młode,
świeżo wydobyte na światło, leżały
pod pieszczotą twojego gęstego cienia,
poddając pod wiatr wolny serce
i jego rytm równając z bujnym rytmem twojego.
Już mogłem spać spokojnie i wstawać mogłem wiedząc,
że już nie miotam się cierpiąc w tej ciemnej jaskini,
w jaskini bez wyjścia, bez powietrza.
Bo ty się nareszcie pojawiłaś.

Rafael Alberti
przełożył Jerzy Kühn

Rozterka - Dora Gabe

Rozterka

Otwarta tarcza zegara
patrzy na mnie dwunastoma
podkrążonymi oczami
jak na winowajczynię.
Czy to ja chciałam,
by świat ten zwariował?

Co mam robić?

Otulić kokonem
i jak jedwabnik
nić miękką i delikatną
snuć by
świat ten poskromić?

Czy też dłoń
w pięść żelazną zacisnąć?

A jeżeli delikatność
na nic się nie zda,
a ręka moja
nie pomocna,
co mam robić?

Dora Gabe

Niepoprawność - Zbigniew Herbert

Niepoprawność

Oto jest moje piękno niepoważne
a kruche jest jak włosy i jak szkło

układam swe przyrządy śpiewne
na brzegu stolic w przeddzień grozy

tu mały kubek upojenia
i struna jak zabity świerszcz
lutnia nie większa niż dłoń dziecka
fałszywy cień zmyślony śmiech

oto szkatułka barw zachodu
puzderko pieszczot łez flakonik
muzyki pukiel i młodości

to będę niósł jak chleb i miłość
mijając ciałem tor żelaza

oto jest moje kruche piękno
układam swe przyrządy śpiewne
na brzegu mórz na lotnym piasku

a fala widząc moją płochość
kamień podaje zamiast kwiatu

Zbigniew Herbert

Grande Valce Brillante fragment poematu Kwiaty Polskie - Julian Tuwim



Grande Valce Brillante
(fragment poematu Kwiaty Polskie)

Ja - wódkę za wódkę w bufecie...
Oczami po sali drewnianej -
I serce mi wali.
Pijany.
(Czy pamiętasz?)
orkiestra
powoli
opada
przycicha
powiada,
że zaraz
(Czy pamiętasz jak z tobą...?)
już znalazł wzrok twoje oczy,
już idę -
po drodze
zamroczy -
już zaraz
za chwilę...
(Czy pamiętasz jak z tobą tańczyłem?...)
podchodzę
na palcach
i zaraz
nad głową
grzmotnęło do walca
i porywam - na życie i śmierć - do tańca

Grande Valce Brillante
Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?
Wylękniony bluźnierca,
Dotulałem do serca
W utajeniu kwitnące, te dwie,
Unoszone gorąco,
Unisono dyszące,
Jak ty cała w domysłach i mgle...
I tych dwoje nad dwiema,
Co też są, lecz ich nie ma,
Bo rzęsami zakryte i w dół,
Jakby tam właśnie były,
I błękitem pieściły,
Jedno tę, drugie tę, pół na pół.
(Rośnie grom i strun, i trąb,
Rośnie krąg i zachwyt rąk,
Coraz więcej kibici
Chciwe ramię ochwyci,
Świętokradczo napełza
Drżąca ręka na pąk
drżący,
Huczą słońca grzmiących trąb,
Kołujący rośnie krąg,
Pędzi zawrót
kolisty
Po elipsie
falistej,
Jednomętnym rozpływem wiruje jak bąk.)
(. . . . . . . . . . . . . . . . . . .)
Gdy przez sufit przetaczam -
Nosem gwiazdy zahaczam,
Gdy po ziemi młynkuję,
To udaję siłacza.
Wątłe mięśnie naprężam,
Pierś cherlawą wytężam,
Będziesz miała atletę
I huzara za męża.

(Wniebowziętym bełkotem
O zabawie coś plotę,
Będziesz miała za męża
Skończonego idiotę,
Słuchasz, chłodna i obca,
Cudo-chłopca, co hopsa,
Żebyś miała za męża
Wytwornego światowca.)

A tu noga ugrzęzła,
Drzazga w dziurze uwięzła,
Bo ma dziurę w podeszwie
Twój pretendent na męża.
Ale szarpnę się, wyrwę -
I już wolny, odeszło,
I walcuję, szurając
Odwiniętą podeszwą.

Z jakąś gracją diabelską,
Czardaszowo-węgierską,
Czarcie zataczam kręgi
Tą przeklętą podeszwą,
Trzęsę tyłkiem łatanym
I na pysku mam łatę,
Sześć kopiejek w kieszeni
I nic więcej poza tem.

Palce lewej mej dłoni,
Dziarsko w bok odrzuconej,
Między palce twe wchodzą
I znajdują pierścionek,
Zaciskają się kleszcze --
Choć krzyknęłaś, to jeszcze!
Niech cię boli, ty podła,
To kółeczko złowieszcze.

Ja ci inny dam pierścień:
Ja ci moim nieszczęściem
Śliczną szyjkę owinę
Jeszcze przed tym zamęściam,
Mściwą pętlę zacisnę
Tę łąbędzią, tę wonną,
Będziesz tańczyć na stryczku,
Wiarołomna madonno.

Krąży koło powroźne i podnosi się, zwęża,
Po wariacku wywija twój pretendent na męża,
A w to koło się wtańcza fabrykańcza szarańcza,
Pan właściciel, posiadacz, kareciarz, brylanciarz!
Jak z piekielnej czeluści wyskakują ci tłuści,
Odbijają cię, kradną, ci złodzieje, oszuści,
W pulchne łapska cię chwycą - żywo, w supeł, pętlico!
I ty w węzeł, berlińska tajemnicza ulico!
Sercem teraz (zmiłuj się, zmiłuj),
Echem teraz (miłuj mnie, miłuj),
Zlituj się, daruj, pożałuj,
Weź w ciemny las i zacałuj,
Szeptem teraz, cichą namową,
Szeptem tajnym, żalem-żałobą,
Płynną melodią - zwolnioną -
W las cię wytańczam, madonno...
Tajnym szeptem
żałobą
Czy pamiętasz,
jak z tobą
W ciemny las mego życia wkroczyłem -
Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem
walca -
Moja najbliższa -
i najdalsza -
i najdalsza -
Tańczyłaś z obcym - z twoim mężem...
Z twoim mężem... z tamtym chłopcem
I powolutku
w ten las
na palcach
walca...
- I jak za nimi, sunąc wężem,
Ruchami sprężeń i rozprężeń,
Syczący, wieczny, niewidzialny,
Wśliznął się w leśne uroczyska,
Pijaną pianę tocząc z pyska
On - nienawistnik, Gad Fatalny.

Julian Tuwim

Bóg opuszcza Antoniusza - Konstandinos Kawafis

Bóg opuszcza Antoniusza

Jeśli znienacka, o północy usłyszysz,
jak przeciąga niewidzialny pochód
z cudowną muzyką, z gwarem głosów -
wtedy losu, co w końcu zawiódł cię, trudów,
co poszły na marne, planów, które wszystkie
okazały się pomyłką, nie opłakuj bez sensu.
Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
pożegnaj ją, tę odchodzącą Aleksandrię.
Przede wszystkim nie oszukuj się, nie mów,
że to był tylko sen albo że słuch cię zmylił.
Taką próżną nie poniżaj się nadzieją.
Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
uznany za godnego, by żyć w takim mieście,
podejdź spokojnym krokiem do okna
i ze wzruszeniem, ale nie z błaganiem,
nie ze skargami tchórzów,
słuchaj tej wspaniałości ostatniej, tych dźwięków,
cudownych instrumentów mistycznego pochodu,
i pożegnaj ją, pożegnaj Aleksanndrię, którą tracisz.

Konstandinos Kawafis
tłum. Zygmunt Kubiak