Sonet wieczorny - Tomasz Paweł Röhrich

Sonet wieczorny

Obol otchłani usta moje pali.
Życia nie starczy na Styksu przebycie
lecz krok ostatni stawiając w niebycie
życie się widzi co się mgli w oddali.
Wystarczy później zatopić się w stali;
cierpieć to znaczy recytować życie
a żyć znaczy cierpieć - by zatonąć w micie
jak w dzień gdy pierwszyśmy raz się witali.

Wszystko odchodzi i wszystko powraca,
gdy dziecko się rodzi to starzec rozpacza.
Ode mnie odchodzisz i gdzieś indziej wracasz.
I tylko ten wrzący i palący obol;
gdy żadne ciało nie zmienia się w słowo,
cicho powtarzać, że pace non trovo.

Tomasz Paweł Röhrich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz