Metamorfozy
Teraz musimy śledzić swoje twarze
Bo nie wiadomo kiedy a uśmiech się skrzywi
I ten ktoś obcy - własny nagle się ukaże
Z uchem stęchłym od strachu, z gębą co się dziwi
Mowoślinie, z oczami co się naumiały
Widzieć niewidywane albo błogo ślepnąć
O tak. Każdy ma w sobie ten kłębuszek mały
Jak zwierzątko zwinięte, kosmate i ciepłe
Ono już nie raz skoczyło do gardła
I trzymało, trzymało aż nam twarz umarła.
Ernest Bryll
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz