Justyna Kopania |
Najważniejsze – dożyć do września, dociągnąć.
Nie oduczyć się oddychania, nie zwariować.
Chodzić nocą po mieście jak zbłąkane dusze,
mijać jedna za drugą puste ulice tak, jak przegląda się
stare zdjęcia, na których umarli kumple są obok
i rzucają niedopałki w wodę. Poczuć chłód, unieść głowę,
zrozumieć, że tak naprawdę patrzy się w dół,
gdzie tak samo chodzą ci, których kiedyś się utraciło, tak samo marzną, tak samo
palą nerwowo i taka pustka między wami, takie zimne powietrze.
Najważniejsze – dożyć do jesieni, oddychać.
Czasem płakać, być jak zawsze silnym,
być duszą towarzystwa, witać wszystkich przyjaźnie, tylko
czasem płakać, gryząc wargi, najważniejsze –
dożyć do jesieni, nie zacisnąć pętli w pustym pokoju, nie
zwariować, oddychać, najważniejsze – nie pójść pod wodę, nie poczuć,
jak ciepłe złudzenie krwi cieknie po skórze.
Najważniejsze – przeżyć te noce, można
palić, coś tłuc, ciąć, krzyczeć, czasem
płakać, leżeć w ciepłym łóżku i znowu płakać,
wiesz, bez ciebie oni przychodzą do mnie w nocy, mówią do mnie,
śmieją się, ja ich nie widzę, wiesz, słyszę muzykę, jęki
wiesz, bez ciebie wszystko jest jak film, czarno biały film.
Najważniejsze – dożyć do jesieni, czymś się zająć,
czytać dobre wiersze, kochać się z kimś, nie z tobą –
tak tylko żeby się zmęczyć, najważniejsze – doczekać jesieni,
żółtych liści, spokoju, żeby można było zbierać z ziemi
jabłka ciepłe i zmęczone jak ukochana kobieta,
kochać się z kimś, szybko oddychać, ciągle wyobrażając sobie ciebie -
to najlepsze, co może mi się przydarzyć.
Andrij Lubka
przełożył Janusz Radwański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz