Oset
Żyję jak asceta, moja skóra powleczona
drobnymi kolcami, pierzasty pióropusz
jak w wielkim oście fioletowy;
żadnego niepotrzebnego oddechu marzeń,
równowagę między badylem i aniołem
utrzymuję w sobie stojąc
całymi godzinami na jednej nodze.
W surowości i karności ducha
utrzymuję też moje myśli: nic z gniewu,
nic do śmiechu, nic z Hegla, Spinozy
lub Schopenhauera, nic z utrapień
otyłego Buddy. Do zbawienia potrzebuję
tylko skrzydeł
i czułej jak westchnienie
jesieni.
Tadeusz Chabrowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz