Ogród w Milanówku, w okamgnieniu - Jarosław Marek Rymkiewicz

Ogród w Milanówku,
w okamgnieniu

Wszystko znika w okamgnieniu w osłupieniu
Listki bluszczu tam pod płotem na kamieniu

Jeże krety oraz wróble wszystko znika
Co za walczyk! planetarna to muzyka

Wszystko znika bluszcz i wróble jeże krety
Nawet Bartok jego skrzypce i klarnety

I sikorki ich błękitne fatałaszki
Także inne zimujące w chruście ptaszki

Siwe pliszki albo zięby i czyżyki
Jak obroty planetarnej harmoniki

Wszystko znika w zadziwieniu w okamgnieniu
Jeże krety listki bluszczu i w milczeniu

Stoją sosna i daglezja - wszystko znika
Szostakowicz! niech on zagra nam walczyka!

I demony - nieobecni nasi goście
Nawet gnicie - które gnije tam w kompoście!

Nawet kompost - tam w kompoście się rozkłada!
I gadanie - które nie wie kto je gada!

To co było tylko przyszło do nas w gości
I nie miało w sobie żadnej obecności

I gadanie - aforyzmy nietzscheańskie
O sikorki o wróbelki o bezpańskie

Nieobecność - nawet ona się ulatnia
Jakaś wartość ale wartość już ostatnia

Szostakowicz - jego polki i galopy!
I demony - kosmos rzucą nam pod stopy!

Obecności jaka tutaj twoja władza?
Nieobecność nieobecnie się przechadza

Nieobecność mówi do nas po imieniu
Wszystko znika w okamgnieniu w nieistnieniu

I demony - nieobecne ich czuwanie!
Tu nad nami ich płakanie żałowanie

Jarosław Marek Rymkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz