z Księgi policzonych smutków
Nie jest jeszcze za późno, w miłości szukajmy ocalenia.
Więc czemu sny nam nienawiść,
w koszmary wiecznie zamienia.
Wiary, co w sercach nam mieszka, tłumić już nie musimy.
By wiedzieć, że mury piekła my sami dla siebie wznosimy.
To kształt my mu nadajemy, my ogień rozniecamy.
I w jego jasny płomień nadzieje nasze ciskamy.
Lecz i niebiosa przecież są dziełem naszego tworzenia.
To w naszych rękach spoczywa łaska wiecznego zbawienia.
Czego nam tylko trzeba - wyobraźni i myślenia.
Ciemność łapczywie dni jasne pożera
Ciemność żąda i wszędzie dociera
Ciemność słucha , patrzy i czeka
Ciemność dniem rządzi, z triumfem nie czeka
Czasem w milczeniu ciemność nadchodzi
Czasem w radosnych werbli powodzi
Deszcz cieni, burza, szkwał napiera!
Dzień się poddaje, noc wszystko pożera.
Gdy dobro to jasność, a zło - zmierzch ponury.
Zło świat otacza grobowca murem
Nadchodzą; koniec, strach i MROK
Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica.
I wierzą w ten koncept z radosnym obliczem.
Lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości
I pragną cię dopaść, wśród nocnej ciemności.
Dean Koontz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz