Zbigniew Herbert - Krótka modlitwa wieczorna

AI 2024
Krótka modlitwa wieczorna

Panie
życia
i śmierci

daj mi odejść w spokoju

żyłem długo
walczyłem
moje ciało
pokryte jest
bliznami

zawsze 
prosiłem Ciebie
o nagłą i niespodziewaną

daj mi
drogę najkrótszą
z bieli w biel
z ciemności w ciemność

nie pozwól
abym usiadł u skrzyżowania dróg
zabiegał o litość
wystawiając moją haftowaną ranami duszę
na sprzedaż

nie pociąga mnie także
woskowy zapach
niebieskich pokoi

wciąż mam jeszcze
pociąg do kobiet
klnę jak szewc

najlepiej
zapomnij o mnie
skreśl z listy

teraz
kiedy czekam
na odlot motyla

Zbigniew Herbert z wierszy rozproszonych 1992 - 1998

Zbigniew Herbert - *** [Żeby przynajmniej na koniec było trochę ładu]

*** [Żeby przynajmniej na koniec było trochę ładu]
AI "Każdemu należy się w końcu trochę ciszy... Ale kroplówka może mi towarzyszyć jest smukła jak Afrodyta" 2024


Żeby przynajmniej na koniec było trochę ładu
Jak najmniej popychania
Żadnego popłochu rozlewania podniesionych głosów

Każdemu należy się w końcu trochę ciszy
Żeby do licha zrozumieli że moje ciało należy do mnie i nie szarpali
za rękaw nie podnosili głowy nie szperali w bieliźnie

Ale kroplówka może mi towarzyszyć - proszę bardzo - jest smukła
jak Afrodyta przejrzysta jak mit
Pozwólmy niech się wypłacze

 z wierszy rozproszonych 1992 - 1998

Zbigniew Herbert - Modlitwa poranna

Modlitwa poranna
AI "Daj nam ostrą jawę chłód nagły wody, w którą skacze pływak" 2024


    Panie na rannych zorzach bladych nieboskłonach, kiedy ziemia oddziela się od nieba, wybacz chwilę ciemności, gdy dusza jeszcze w objęciach snu i z majakami gada. 
    Daj nam ostrą jawę chłód nagły wody, w którą skacze pływak. A dzień ześlij ciężki, nie szczędź mitręgi w korytarzach ziemi, na wysokiej fali, przy pługu i nad duktem pisma objawiaj zawiły sens świata. 

Zbigniew Herbert z wierszy rozproszonych 1992 - 1998

Zbigniew Herbert - *** (moje biedne królestwo jeszcze ciebie bronię)

AI "moje biedne królestwo jeszcze ciebie bronię" 2024
*** (moje biedne królestwo jeszcze ciebie bronię)

moje biedne królestwo jeszcze ciebie bronię
naprawiam mur niewysoki który szturmuje najeźdźca
wznoszę szańce z ziemi chociaż nie mam armii

nikt tutaj nie zagląda prócz tych którzy mają mnie zabić 
a jednak staram się nawet bardzo żeby było ładnie
proste ścieżki szarym wysypane żwirem zielona altana

a także dąb i sosna miedziane buki
kwiaty leśne i polne owady i ptaki
zaskroniec sowa bardzo śmieszny jeż

dawno mógłbym się poddać albo uciec nocą
a jednak ciebie bronię sam nie wiem dlaczego
jak król żałosny na starej monecie
moje biedne królestwo królestwo zwątpienia

Zbigniew Herbert z wierszy rozproszonych 1969 - 1980

Zbigniew Herbert - Ojciec

AI 2024
Ojciec

    Kiedy ojciec zapala światło nie mówi "niech się stanie" ale "dopiero czwarta a już ciemno". Gdy zasiada w fotelu z gazetą - on, fotel i gazeta stanowią trójcę doskonałą. Kiedy kładzie na serwecie ręce widzę z przerażeniem, że każda jego dłoń zakończona jest w pięć palców.
    Cóż mam robić, ja z czołem spuchniętym od marzeń. Nocą w mysich korytarzach zajmuję się transportem skórki od chleba.

Zbigniew Herbert z utworów rozproszonych 1955/59 - 1968

Zbigniew Herbert - Wyrok

AI 2024
Wyrok

Zaraz po urodzeniu 
zostałem skazany na śmierć
krzyczałem
matka poiła mnie rumiankiem
nie rozumiała
że składam apelację

kiedy potem
zobaczyłem zachód słońca
pomyślałem że jestem ułaskawiony
i że będę

ale pierwsza kobieta
potwierdziła wyrok
całą con nie zmrużyłem oka
patrzyłem jak głowa
wsiąka w pościel
i w ramionach zostaje krzak popiołu

piszę wiersz
pod wierszem stawiam
dokładną datę
dwudziestego marca
zapominam dodać
po Chrystusie
nie ma to jednak
znaczenia

wszystkie daty przed
wszystkie daty po
zbiegną się w roku zerowym

Zbigniew Herbert z utworów rozproszonych 1955/59 - 1968

Miron Białoszewski - Kończę 60 lat

AI 2024
KOŃCZĘ 60 LAT

siedzę na pace z płytami
długi dzień ciemnieje
patrzę po ciemku na ścianę
ta jaśnieje
plama – coś powieszonego
gałąź, 7 lat temu
podniósł ją z ulicy Le., powiedział
„powieś na nowym mieszkaniu”
wspominanie ma coś z metafory
coś z podniecenia
ale dziś – z żalu
najwięcej,
może pierwszy raz aż tak

nieraz się budziłem
wylękły że wszystko przeszło
że na wszystko się spóźniłem,
nie ma już nigdzie nikogo;
odwrotność tego:
czeka się, jest skupienie
na co się czeka?
na nic,
to jest to, co jest
to jest najwięcej
i wszystko

ale i to mija

szkoda, czego szkoda?
nawet zeszłorocznego szpitala?
operacji,
może, pewnie tak

a to
kiedy ktoś obok – w trumnie
jakby uczucie z sopla
ale to nie napuszcza wygaszania
wygaszanie samo nadchodzi
samo się cofa
może nie samo
ale wtedy to nie na drętwo
chce się na żywo,
a to – nie najprawdziwsze

ono samo wróci,
to drętwe
i to będzie wtedy jeszcze najlepsze
bo chyba że złapie to najgorsze
człowiek wkręcony w nieswoje,
bolenie, duszenie
i dopiero podszewką wywrócenie
od wszystkiego
od każdego
od siebie

Miron Białoszewski z tomu OHO (pośmiertnie), 1985

Miron Białoszewski - Mój krzyk z okna

AI 2024
MÓJ KRZYK Z OKNA

Mało ludzi tu widać
mało ludzi!
mało ludzi
mało ludzi tu widać!
małooo!
ma o

Miron Białoszewski z tomu Odczepić się, 1978

Mateusz Hildebrandt - Droga Elizabeth [audio]

Droga Elizabeth



                    The art of losing isn’t hard to master;(…)
                    I lost my mother’s watch.
                    Elizabeth Bishop

                    dla Róży Bazińskiej


Droga Elizabeth,
kto ci dał tyle siły, żeby iść po ziemi,
skoro kieszenie masz puste,
bez kluczy do zgubionego domu,
gdzie wieszak po płaszczu kołysze powietrze
i ja,
patrzę na ten wieszak.

Patrzę też na niedomkniętą szufladę.
Czyżbyś w końcu znalazła zegarek
po matce?
Wiem, że z łzą złości szukałaś go.
Jaki czas poszukiwany na nim odnalazłaś?

Dokąd teraz idziesz, tak nieznośnie lekka;
i czy tam, jak zawsze tu znajdziesz
ulubione krzesło przy stole,
by załamać na nim ręce i pomyśleć?

A jeśli, to za dużo by mieć i strzec przed stratą,
czy choć ołówek, kolano, by napisać?

Pisz!

Bo albo słowa od ciebie,
albo długie po tobie milczenie,
którego nie da się stracić.

Mateusz Hildebrandt

Ernst Bryll - A ty śpij duszyczko

AI 2024
A ty śpij duszyczko

A ty śpij duszyczko
A ty śpij siostrzyczko
Aż do rana
A ty śpij
Żebyś była wyspana
Przed
Śmiertelną
Kantyczką

Ernst Bryll

Ernst Bryll - Epitafium

Epitafium
AI 2024

Gościu co powiem krótkie będzie. Miasto
w którym zjadasz obiad jest grobowcem; żeby
odegrać tutaj życie zbudowano świeżo
domy z gotyckiej cegły, pleśń wymalowano...
Każdy trenuje sztukę zwykłego paplania
wiarę w oszczędność. Przez ulicę płyną
kobiety, które grając swe powiewne role
nie chcą wiedzieć co gnije pod asfaltem...
Sztuka
czasami się udaje. Smakował ci obiad
nakupiłeś pamiątek.
To jest wszystko. Idź już.

Fraszka na dzień dobry, 1969

Ernst Bryll

Ernst Bryll - Boże, miłościw bądź roślince małej

Boże, miłościw bądź roślince małej
"Boże, miłościw bądź roślince małej" unknown painting by Rogier van der Weyden, 2024


Boże, miłościw bądź roślince małej,
Która się w nas podnosi, czasami zieleni,
Żeby jej deszcze, wiatry nie złamały,
Żeby dotrwała chociaż do jesieni.

Boże miłościw bądź wątłym korzeniom,
Co się zaledwo mogą sczepić z ziemią.
Pozwól tej bezradności dziecinnej przetrzymać
Niechaj ją jak pierzyna śniegiem skryje ziemia.

Ja wiem, że tylko gorycz będzie wiosną,
Bo te ździebełka w ledwo co wyrosną...
Może w trochę radości tak pełnej żałości,
Że aż zimno przeniknie Cię do samej kości,
Gdy spojrzysz na to, coś dłonią okrywał,
Ogrzewał swym oddechem, otulał uśmiechem.

Ale bądź nam Twa ręka dalej miłościwa
Nad tym źdźbłem, co jest nocą, światłem, dobrem, grzechem...

Ernst Bryll

Ernst Bryll - Bóg szeptem mnie obudził...

AI 2024
Bóg szeptem mnie obudził...

Bóg szeptem mnie obudził i choć milczał potem
Słyszałem Jego oddech... Jakby na mnie czekał
Niby chciał odejść, ale jeszcze zwlekał...
A ja, okryty ciemnym, zimnym potem
Starałem się przypomnieć, co do mnie powiedział
Co otworzył w mym ciele, czego się dowiedział
- Gdy byłem we snach długo wędrujący
Sam siebie szukający i nie znajdujący.

Ernst Bryll

Ernst Bryll - Porusz się, ciszo

Porusz się, ciszo
"Porusz się, ciszo, co stoisz nade mną" unknown painting by Alfons Mucha, 2024


Porusz się, ciszo, co stoisz nade mną
Jak gdybyś się zrodziła tutaj przed wiekami

Porusz się, ciszo - bo zapominamy
Jak się oddycha i nie bądź jak granit

Porusz się, ciszo. Pod twym ołowianym
Dotknięciem dom się wali. Rozłamują ściany
I drżą okruszki rodzin, gdy nad ich głowami
Spłaszcza się niebo...
Porusz - że się, ciszo
Bo oni głuchną. Ledwo siebie słyszą
A są tak bardzo sami.

15 II 1986

Ernst Bryll

Ernst Bryll - Panie, Ty mnie wyłowisz z ciemnego milczenia

AI "Unknown painting by Rafael Santi", 2024
Panie, Ty mnie wyłowisz z ciemnego milczenia

Panie, Ty mnie wyłowisz z ciemnego milczenia
Niby kropelkę z wody zapomnienia
Na Twojej ręce znów będę jedyny
Po to dobyty z najdalszej głębiny
Abym się z Tobą kłócił, godził, gadał
Abym się w ogniach przed Tobą spowiadał
Abym się w łzę przetopił, której nie odrzucisz
W bezimienności morze. A do siebie wrócisz.

Ernst Bryll


Ernst Bryll - Chryste, bądź dla nas...

AI 2024
Chryste, bądź dla nas...

Chryste, bądź dla nas jak Tomasz niewierny
Taki ciekawy i niemiłosierny
Dotknij naszego boku, spróbuj go otworzyć
I na krwi ciepłej palce swe położyć
Spróbuj domacać się czy myśmy żywi
Czy już pomarli dawno - nieprawdziwi?
Zechciej doszukać się chociażby drgnienia
Półmyśli, półpragnienia - najmniejszego cienia
Co własne w nas zostało...
Co się nie poddało...
Co nie zmieniło się w kamień kamienia.

Ernst Bryll

Ernest Bryll - Ciało z duszy uwolnione...

AI 2024
Ciało z duszy uwolnione...

Ciało z duszy uwolnione
Na zielonej łące stało
Coraz głębiej się nurzało
W drogi nagle otworzone

Kropla po kropli odmieniało się
W rzeki podziemne obracało się
Żyło falą piasku wysoką
Skoczyło rybą bezoką
Było samo sobą jedynie
I nieważne jakie miało imię
Poznawało się

A dla tego nowego poznania
Niepotrzebna skóra do ubrania
Niepotrzebne ścięgna, żyły, kości
Ani serce co strzeże jedności

Nawet ta łąka zielona
Gdzie się błąka dusza zostawiona
Bo i na co
Na co nam ona

Ernest Bryll

Ernest Bryll - Dla kogo łza

Dla kogo łza
AI 2024


Dla kogo łza co u powieki nieba
Co mętna jeszcze niezupełnie jasna
Czy komuś tego trzeba skąd ta wiedza
Że niebiosa chcą płakać nad odbiciem własnym?

Jakim obłokom woda ciemnym lustrem służy
Gdzie? W jeziorach czy w rzece w studni czy kałuży

Ernest Bryll

Ernest Bryll - Dolina ocalenia

AI 2024
Dolina ocalenia

Dolina ocalenia tak nam była dana
Jako przecięcie czasu. Choć otwarta rana
Gdzie się jeszcze wczorajsze nie zeszło z jutrzejszym
Kwitła rośliną troszeczkę podlejszą

    Ludzie także mniejsi
Powietrze było gorzkie
Bo mieli tylko chwil obywatelstwo
Ale we krwi szumiało radosne poselstwo

Pytali: Jak być? Zamiast: - Co będzie z nami?
Albo: - Skąd my? Bo czuli: - Nie jesteśmy sami
Ten kraj obłoków czystych nam jest przeznaczony

Że to obywatelstwo chwili zostanie zniszczone
Państwo czystych obłoków krwawo się zasklepi
Wiedzieliśmy.
    Co z tego. I tak jest nam lepiej
Niż tym, co nigdy nie znali pęknięcia
Na twardej skórze czasu
I tej rany szczęścia

Ernst Bryll

Izabela Grodź - W cieniu mrocznym

*** [W cieniu mrocznym]
AI 2024

W cieniu mrocznym, gdzie śmierć ma swój tron,
Ciało opada, w wyciągnięte dłonie
W blask księżyca, w ciszę w to,
Zgasło życie i nadzieja też — stało się zgon.

Wzgardzone serce, zranione słowem,
W przepaść rozpadu pogrąża się echem.
Sny wygaszone, co marzenia, w mrok ścierały,
W czarnej bez-myśli duszę trują.

Bezmiar cierpienia, drętwe westchnienie,
A krwawą nutą spływa ostatnie mgnienie.
Światło przykrywa wosk ziemi zlepiając,
Czas wciąż ucieka, tam gdzieś zmierzając.

Oto koniec — samotne jest człowieka odejście,
Bez słów, bez gestów, bez ostatniego występu.
Smutek i cierpienie, ostatnie żegnanie,
W szczęku dłuta nocy pisane wieczne spoczywanie.

Izabela Grodź

Cyprian Kamil Norwid - Tyrtej

AI 2024
Tyrtej

Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje ma być zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą.
Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?

Cyprian Kamil Norwid fragment z dramatu Za kulisami, 1865-1866

Antoni Słonimski - Nokturn

AI 2024
Nokturn

Nie być. To właśnie znaczy bronić sensu życia,
Ocalić od powolnej niechybnej zagłady
Byt nasz. To znaczy w dobrym przerwać czasie
To widowisko, nim się aktor i widz znuży.
Być - znaczy podjąć z góry już przegraną
Walkę, którą bez szansy, na przekór rozwadze
Wypowiadamy czasu niezwalczonej armii.
Być — znaczy czekać, aż nam sił zabraknie
I słabość wyda nas na żer przypadku.
Być - znaczy co dzień obserwować z trwogą,
Jak wróg zwycięski wkracza w nasze ziemie,
Przegrywać bitwy, ustępować pola,
Łudzić się, karmić fałszem, ukrywać wstydliwie
Szkielet i czaszkę własną, gdy coraz bezczelniej
Rysuje się pod marnym, nie naszym już ciałem.
Więc jeśli cenisz życie. .. Reszta jest milczenie.

Antoni Słonimski

Jan Polkowski - Wspomóż nas, Panie

AI 2024
Wspomóż nas, Panie

Przemówił wtedy we wszystkich językach świata 
(słowa wydawały się wszystkim znajome) 
jednak tłok i wrzawa nie pozwoliły 
nie tylko zapamiętać ale i zrozumieć 
tej historii którą opowiadał. 

Później każdy przypominał sobie coś innego 
jakieś okruchy fragmenty: 
zwierzęta które odeszły z ziemi depcząc 
powierzchnię mórz ludy spożywające krę 
kobiety z popiołem w piersiach jasne jabłonie 
nad płonącym starcem 
bóg umywający buty policjantom. 

Tymczasem ciemność obejmowała niebo 
i ziemię. 
Na opustoszałych stadionach 
wiatr toczył butelki szamotał się 
z nadpalonymi gazetami.

Jan Polkowski z tomu To nie jest poezja 1980

Władysław Broniewski - A kiedy będę umierać

A kiedy będę umierać
AI 2024

A kiedy będę umierać, 
skoro umierać mam,
ty nie bądź przy tym i nie radź:
już ja potrafię sam.

Ja chcę mieć oczy otwarte
i podniesioną skroń,
chcę umrzeć ot tak - na wpół żartem,
a w ręku niech będzie broń.

Niech mi przywieją wiatry
brzęczenie dalekich pszczół,
niech Wisłę zobaczę i Tatry,
wszystko, com kochał i czuł.

Wystarczy, żeby mnie uczcić,
czyjś krótki, serdeczny płacz.
Przyjaciele niech przyjdą narzucić
na trupa żołnierski płaszcz,

niechaj złożą mnie w ziemię czerstwą,
tam gdzie padnę - na świecie gdzieś,
niechaj wspomną moje żołnierstwo
i niepodległą pieśń,

a potem niech idą w pola
ojczyste krew przelać z żył.
Taka jest moja wola.
Po tom śpiewał i żył.

Władysław Broniewski

Stanisław Wyspiański - Niech nikt nad grobem mi nie płacze

[Niech nikt nad grobem mi nie płacze]
AI 2024

1. Niech nikt nad grobem mi nie płacze,
krom jednej mojej żony,
za nic mi wasze łzy sobacze
i żal ten wasz zmyślony.

2. Niech dzwon nad trumną mi nie kracze,
ni śpiewy wrzeszczą czyje;
niech deszcz na pogrzeb mój zapłacze
i wicher niech zawyje.

3. Niech kto chce grudę ziemi ciśnie,
aż kopiec mnie przywali.
Nad kurhan słońce niechaj błyśnie
i zeschłą glinę pali.

4. A kiedyś może, kiedyś jeszcze
gdy mi się sprzykrzy leżeć,
rozburzę dom ten, gdzie się mieszczę,
I w słońce pocznę bieżeć.

5. Gdy mnie ujrzycie, takim lotem,
że postać mam już jasną,
to zawołajcie mnie z powrotem
tą mową moją własną.

6. Bym ją posłyszał, tam do góry,
gdy gwiazdą będę mijał —
podejmę może po raz wtóry
ten trud, co mnie zabijał.

Stanisław Wyspiański

Howard Phillips Lovecraft - Kościół Św. Ropuchy

AI 2024
Grzyby z Youggoth

XXV

Kościół Św. Ropuchy


"Strzeż się dzwonów u Świętej Ropuchy!" - ktoś wrzasnął,
Gdym buszował z zaułkach, co się jak szalone
Wiły, w meandry łącząc się nieokreślone
Na południe od rzeki, gdzie dawny czas zasnął.
Był to gość podejrzany, w łachmanach, zgarbiony,
A że się wnet zatoczył poza zasięg wzroku,
Wciąż brnąłem w tamtą stronę, gdzie złowieszczo w mroku
Majaczyły kontury dachów poszczerbionych.

Milczały bedekery o tym, co tu czyha,
Lecz mnie drugiego starca krzyk trwożny doleciał:
"Strzeż się dzwonów u Świętej Ropuchy!" - Oddychać
Już nie mogłem, gdy chrypiał siwobrody trzeci:
    "Strzeż się dzwonów u Świętej...!" Pierzchałem w panice,
    Aż ujrzałem przed sobą tę czarną iglicę.

Howard Phillips Lovecraft
przeł Dorota Tukaj

Siergiej Jesienin - ***Klonie mój zmarznięty, co się z tobą dzieje

AI 2024
*** [Klonie mój zmarznięty, co się z tobą dzieje]

Klonie mój zmarznięty, co się z tobą dzieje,
Że się pochyliłeś w ciemności i zawieję?

Czyś tam co usłyszał? Czy ujrzałeś może?
Czyś na spacer poszedł o wieczornej porze?

I jak stróż pijany, co wyszedł na drogę,
Wpadłeś z zaspę śnieżną, odmroziłeś nogę?

Ach, ja sam się taki stałem dziś niemrawy - 
Czy do domu trafię z nocnej popijawy?

Tu spotkałem wierzbę, tam spotkałem sosnę,
W zamieć im o lecie zaśpiewałem piosenkę.

Sobie się wydałem taki właśnie klonem,
Nie zmarzniętym jednak, lecz zazielenionym.

Porzuciwszy skromność, do cna zamroczony,
Brzóski pień objąłem - kibić cudzej żony.

Moskwa, 28 listopada 1925

Siergiej Jesienin
przeł. Leopold Lewin

Tadeusz Gajcy - o nas

AI 2024
O nas

Nie­bo zma­la­łe w łu­nie
na cie­bie i na mnie cze­ka
jak ku­bek srebr­ny u stud­ni
albo o zmierz­chu twa ręka.

Gdy ognia po­ru­sza ka­skiem
błysz­czą­cym i bia­łym jak pu­zon,
ser­ce jak świa­tło na masz­cie
w pier­si ko­ły­sze się pu­stej.

Mo­dli­my się dło­nie łą­cząc
o pa­mięć otwar­tą jak pej­zaż,
niech dźwi­ga nas da­lej mło­dość,
choć z ognia, gło­du, po­wie­trza.

Kie­dy ogni­sta kro­pla
spły­nie za­cho­dem jak li­ściem,
nie­bo jak ścież­ka ogro­du
wró­ci nas ser­cu i przyj­mie.

Wte­dy się łuna tęt­nią­ca
pod brwią nie­ru­cho­mą przy­śni
i sen jak głę­bo­ki kra­jo­braz
pio­run otwo­rzy ty­gry­si.

Tadeusz Gajcy


Charles Baudelaire - Zły mnich

Zły mnich
AI 2024

Ongi klasztorne mury, zatopione w ciszy,
Wizerunkami Prawdy zdobiono wieczystej,
I widok ich, wzniecając płomień wiary czysty,
Łagodził chłód ponury surowości mniszej.

Gdy Chrystusowy posiew kwitnął w kornej cnocie,
Niejeden znakomity mnich, dziś zapomniany,
Dla twórczej swojej pracy brał cmentarne ściany
I doczesnością gardząc, Śmierć sławił w prostocie.

- Moja dusza cmentarzem, gdzie, zakonnik lichy,
Całą wieczność już błądzę śród samotnej pychy;
Nic tych obrzydłych murów nie zdobi szarości.

Gnuśny mnich, kiedyż zdołam, jak z ofiarnej przędzy,
Utkać ożywczy obraz z mej żałosnej nędzy,
Zbożną rąk pracę dając oczom ku radości?

Charles Baudelaire
tłum. Bohdan Wydżga

Józef Czechowicz - Polami tchnącymi spokojem i zbożem

Polami tchnącymi spokojem i zbożem
AI 2024

Polami tchnącymi spokojem i zbożem
Z ust twoich dotknięcia powiało w mój świat,
U nóg ci się przeto - prób cichy - położę
Jak białych kos miłość się kładzie pod kwiat...

Słoneczne ci złoto wyległo na licach -
I białym całunkiem otwierasz mi skroń
Zgubiłem się cały w błękitnych księżycach,
Bo dłoń twoja pieści łkającą mą dłoń.

W twe usta się wpatrzę, zasłucham się w baśnie,
Co duszą zapachem, jak kwiecień wśród drzew,
Póki się różowej, złociściej i jaśniej
Z nut cichych komnata nie zmieni we śpiew.

Józef Czechowicz

Guillaume Apollinaire - Pożegnanie

Pożegnanie
AI 2024

Zerwałem tę łodyżkę wrzosu
Jesień umarła zapamiętaj
Nie ujrzym się już wyrok losu
To pachnie czas łodyżka wrzosu
A jednak czekam wciąż pamiętaj

Guillaume Apollinaire
przeł. Kazimierz Andrzej Jaworski
Eulalia

    Błądziłem sam jedynie,
AI 2024
    
    W bólów i łez krainie…
Mój duch był, jak wód nieruchomych łono,
    Dopóki piękna i słodka Eulalia
Nie została rumieniącą się mą narzeczoną.
    Dopóki złotowłosa, młoda Eulalia
Nie została uśmiechniętą moją narzeczoną.

    Ach! nie tak migocą
    Złote gwiazdy nocą,
Jak te blaski, które jasny wzrok jej da mi —
    I nie tak drzew liście
    Płoną uroczyście,
Kiedy je perłowo-srebrny blask miesięczny plami…
    Nie równają się ze skromnej Eulalii
    Nieporównanymi kędziorami…
    Z jasnookiej, powiewnej Eulalii
    Niedbałymi i kornymi kędziorami.

    Bólu ni zwątpienia burz
    Teraz — ach — nie zaznam już…
Z jej się ducha westchnienie dobywa głęboko
    I przez wszystkie moje dni
    Jasno, stale błyszczy mi
Astarte na błękicie, za chmurek powłoką…
Podczas gdy zawsze na jej drogiej Eulalii
    Spoczywa macierzyńskie jej oko…
Podczas gdy zawsze na jej młodej Eulalii
    Spoczywa fijołkowe jej oko.

Edgar Allan Poe
tłum. Władysław Nawrocki

Rainer Maria Rilke - Na Koniec (Requiem)

Requiem
AI 2024

[...]

Na Koniec

Wielka jest Śmierć
My do niej należymy
do życia śmiejąc się kras.
Gdy w pełni życia stać sądzimy
ona śmie płakać
w środku nas.

Rainer Maria Rilke
przeł. Witold Hulewicz

Adam Asnyk - Ach, jak mi smutno!

Ach, jak mi smutno! 
AI 2024


Mój anioł mnie rzucił,
    W daleki odbiegł świat,
I próżno wzywam, ażeby mi zwrócił
    Zabrany marzeń kwiat.
Ach, jak mi smutno! Cień mnie już otacza,
    Posępny grobu cień;
Serce się jeszcze zrywa i rozpacza,
    Szukając jasnych tchnień.
Ale na próżno uciszyć się lęka
    I próżno przeszłość oskarża rozrzutną...
Cięży już nad nim niewidzialna ręka -
    Ach, jak mi smutno!

22 grudzień 1868

Adam Asnyk

William Butler Yeats - Żeglując do Bizancjum

Żeglując do Bizancjum

I
AI 2024
To nie jest kraj dla starych ludzi. Młodzi
Objęci ramionami, ptaki w gałęziach drzew –
Ginące pokolenia – nucące swój śpiew,
Wodospady łososi, pełne makreli wody,
Ryby, zwierzyna, ptactwo, jak lato długie opiewa
Wszystko, co się poczyna, umiera i rodzi.
Nie dba, kogo muzyka zmysłów pochłonęła,
O wiecznie młody umysł i o jego dzieła.

II
Starzejący się człowiek jest rzeczą żałosną,
Zdartym łachem na kiju, jeśli nie powstanie,
By śpiewać, klaszcząc w dłonie, i śpiewać tym głośniej,
Im więcej strzępów w śmiertelnym przebraniu.
Jedyną szkołą śpiewu zaś jest studiowanie
Pomników własnej duchowej świetności.
Dlatego żeglowałem po morzach, by wreszcie
Stanąć w Bizancjum, starym, świętym mieście.

III
O mędrcy, których święty ogień Boga sięgnął,
Jak na złoconych mozaikach na murze,
Wyjdźcie z ognia świętego, otoczcie mnie w kręgu,
Zacznijcie uczyć śpiewu moją duszę.
Wypalcie moje serce. Z pożądania chore,
Związane ze zwierzęcym, zdychającym stworem,
Nie wie, czym jest. Wy mnie więc unoście
W wymyślną sztukę wieczności.

IV
Raz już poza stworzeniem, nigdy nie przybiorę
Mej cielesnej postaci z pierwotnej istoty,
Ale taką, jaką grecki złotnik czynił, formę
Wezmę: z kutego złota i emalii złotej,
By senny cesarz zasnąć nie był skory
Lub na złotej gałęzi będę śpiewał o tym,
Co przeminęło, przyjdzie, co mija jak w tańcu,
Szlachetnym panom i paniom Bizancjum.

William Butler Yeats
Przeł. Ludmiła Marjańska



John Keats - Do samotności

Do samotności
AI 2024


O sa­mot­no­ści! Chcąc z tobą wieść ży­cie,
Nie w miej­skich gma­chów po­mie­sza­ne mury,
Jeno, by śle­dzić wła­da­nie Na­tu­ry,
Szedł­bym na gór­skim wy­po­czy­wać szczy­cie.

Tu stąd pa­trzał­bym na kwiet­ne po­kry­cie
Do­lin, na stru­mień, try­ska­ją­cy z góry
Falą krysz­ta­łów, i jak je­leń bury
Wy­pę­dza psz­czo­łę z na­parst­nic. W tym by­cie

Choć roz­mi­ło­wan, rad bym prze­cież w two­jem
Iść to­wa­rzy­stwie mię­dzy wiel­kie du­chy,
By na mą­dro­ści ich sło­wa nie­głu­chy,
Od­czuć, że oni są roz­ko­szy zdro­jem:
Szczę­ście, gdy ku to­bie prze­peł­ne otu­chy
Dwa brat­nie ser­ca spie­szą ze swym zno­jem.

[1816]

John Keats
prze­ło­żył Jan Ka­spro­wicz

Marina Cwietajewa - Śniąc o innym, nie o takim

Śniąc o innym, nie o takim
AI 2024

z cyklu "Wiersze dla sieroty"

7

Śniąc o innym, nie o takim,
Nieodkrytym niczym skarb,
Krok za krokiem, mam za makiem - 
Pościnałam cały sad.

Tak też kiedyś, pod jabłonią,
W dzień suchy i letni,
Śmierć też ręką roztargnioną
Głowę moją - zetni.

5-6 września 1936

Marina Cwietajewa
tłum. Joanna Salamon

Paul Verlaine - Łzy mżą na dnie serca

Łzy mżą na dnie serca
AI 2024

Z "Pieśni bez słów"
z cyklu "Zapomniane melodyjki"

III

Łzy mżą na dnie serca,
Jak deszcz ponad miastem.
Cóż za ból się wwierca
Aż do głębi serca?

O, słodki szelest deszczu
Na ziemi, na dachach!
Dla serca w męki dreszczu - 
O, ten miękki śpiew deszczu!

Łzy mżą bez przyczyny
W sercu, które się dręczy.
Co? Żadnej zdrady, winy?
Ten żal - bez przyczyny.

Najgorsza to z żałości, 
Gdy się nie wie, dlaczego...
Bez złości, bez miłości,
Serce w takiej żałości!

Paul Verlaine
tłum. Miriam

George Gordon Byron - Gdy śmier­ci chłód

Gdy śmier­ci chłód 
AI 2024

Gdy śmier­ci chłód do­tknie cier­pią­céj gli­ny,
Do­kąd się duch ma nie­śmier­tel­ny zwró­cić,
Gdy ani skon, ni ziem­skie dlań dzie­dzi­ny,
A li­chy proch musi za sobą rzu­cić?
Czy z cia­ła więź od­tąd wy­swo­bo­dzo­ny
Przez nie­ba mknie z pla­ne­ty każ­déj to­kiem?
Czy sobą świat wy­peł­nia nie­skoń­czo­ny,
Jak gdy­by był dlań wszech­wi­dzą­cém okiem?

Bez gra­nic, form, — ist­ność wie­czy­ście mło­da,
Ukry­ta nam, lecz sama wszę­dzie wni­ka,
Doj­rzy i wnet pa­mię­ci wszyst­ko poda,
Co zie­mia ta i nie­bios kraj za­my­ka:
Naj­słab­szy ślad prze­szło­ści daw­no zbie­głéj,
W pa­mię­ci mgłach kry­ją­cy się gdzieś mrocz­nie,
Du­cho­wy ten obej­mie wzrok roz­le­gły,
Wszyst­ko mu wraz przed­sta­wi się wi­docz­nie.

Nim ziem­ski glob mo­gło „Stwa­rza­nia“ dzie­ło
Za­lud­nić — w toń cha­osu wzrok ten pada,
W naj­dal­szą głąb, gdzie nie­bo się po­czę­ło
I ko­lej zmian roz­wo­ju jego bada.
Co przy­szły czas ma zdzia­łać albo znisz­czy,
Wy­zy­wa duch, wi­do­kiem się tym poi,
Ga­śnie sto słońc, tam ru­nął świat w stos zglisz­czy,
A duch wciąż trwa w téj nie­zmien­no­ści swo­jéj.

Nad mi­łość, lęk, nie­na­wiść i na­dzie­je,
Prze­czy­sty on i bez­na­mięt­ny wzla­ta:
Jak ziem­ski rok są dlań stu­le­ci dzie­je,
A na­ kształt mgnień mi­ga­ją jego lata;
Wciąż na­przód! wzwyż! Przez by­tów wszech od­mę­ty,
Bez skrzy­deł piór uno­si się w prze­stwo­rze,
Bez na­zwy treść, pier­wia­stek nie­uję­ty,
Nie­po­mny już, że śmierć gdzieś ist­nieć może.

George Gordon Byron
tłum. Zofia Trzeszczakowska

Jan Lechoń - Proust

Proust
AI 2024


W półmroku sennej lampy jakieś dziwne cienie,
Zapach lekarstw duszący, twarz blada jak chusta.
To nic. Tylko zwykłe ostatnie zdarzenie,
I trudno, by dziwiło Marcelego Prousta.

Jak słońce, gasnąc w pysznych promieni efekcie,
Zachodzić się nie wzbrania i świecić nie żąda,
Tak on powoli opis poprawia w korekcie
Tej śmierci, którą widzi i wie, jak wygląda.

To nic. I może jutro siądą do wieczerzy
I książkę tę czytając ciszą nocnych godzin
Poczują nagle ciepło jak szczęście narodzin.
Albo wierzy się w życie, albo w śmierć się wierzy.

przypisane Franciszkowi Fiszerowi

Jan Lechoń

Samuel Beckett - niech by już zgasła moja miłość

niech by już zgasła moja miłość
AI 2024


niech by już zgasła moja miłość
i by padało na cmentarzu
gdy się tak snuję płacząc po tej 
która myślała że mnie kocha

1948

Samuel Beckett
przeł. Antoni Libera

Czesław Miłosz - Osobny zeszyt (Strona 29)

Strona 29
 
AI 2024

W cieniu imperium, z kurami, w gaciach prasłowiańskich,
Naucz się lubić swój wstyd, bo zawsze będzie przy tobie
I nie odstąpi ciebie, choćbyś zmienił kraj i nazwisko.
Twój wstyd niewydarzenia. Miękkiej sercowiny.
Skwapliwej uniżoności. Zmyślnego udania.
Pylnych dróg na równinie. Wyciętych na opał drzew.
W byłe jakim siedzisz domu, aby do wiosny.
Kwiatów nie ma w ogrodzie, bo i tak stratują.
Pierogi jesz leniwe, zupę nic na zimno.
I wiecznie upokorzony, nienawidzisz obcych.

Czesław Miłosz  z tomu Osobny zeszyt 1977-1979


Julia Hartwig - Mój własny

Mój własny
AI 2024

Chudy jest mój anioł opiekuńczy. Nie chce jeść ani pić.
Wypada mi z ręki łyżka, kiedy na niego patrzę, rozlewam na stół herbatę.
Jest też okropnie źle odziany. Trudno pokazać się z nim w towarzystwie, po prostu nie wypada.
Mruk z niego także, a nawet i nieuk. Patrzy obojętnie na moją biblioteczkę, nie korzysta z łazienki.
Czasem coś maże na ścianie, albo rymuje bez sensu, albo skacze, tłukąc sobie przy tym głowę o sufit i obcierając kolana.
Ale jest to przecież anioł, mój własny anioł, więc lubię go i nie chcę innego.

Julia Hartwig z tomu Dwoistość, 1971

Jane Hirshfield - Umarli nie chcą, byśmy umierali

Umarli nie chcą, byśmy umierali

AI 2024
Umarli nie chcą, byśmy umierali;
takie małostkowe błędy zostawiają żywym.
Nie chcą naszej żałoby.
To dla nich żaden dar - wściekłość albo płacz.
Niech no tylko któryś, którykolwiek, powróci do ziemi,
i patrz: co za głupie podskoki,
co za opowiadanie kawałów, co za ucztowanie!
Nawet ogórek, nawet ziarnko anyżu: ucztowanie.

Jane Hirshfield
przeł. Magda Heydel


Vilém Závada - Krajobraz

Krajobraz

Topola.
AI 2024
Rozlana równina,
po niej jak łodzie białe domki płyną.

Gruda, grudy, grudy.
Mrukliwa biel obłoków
porosłe nierówności na horyzont goni.

W progach dni
ból stwardniał w kryształy
ostatnią kroplą.

I wieczorem
fosforyzuje drzewo posągów
gotycką sylwetą.

To winieta dzwoniąca historią
jak muszla morskiego wybrzeża.
To rogu leśnego głos
posmutniały,
w sobie zgubiony cały
z oddali w dal - 

tęskniącą modlitwą 
rozgorzał 
o płonie

Vilém Závada
przeł. Antoni Brosz

William S. Merwin - Zmierzch w zimie

Zmierzch w zimie
AI 2024

Słońce zachodzi w zimnie bez przyjaciół,
Bez wyrzutów, po tym co dla nas zrobiło.
Zachodzi nie wierząc w nic.
Kiedy zaszło, słyszę, jak biegnie za nim strumyk,
Wziął ze sobą swój flecik, bo droga daleka.

William S. Merwin
przeł. Czesław Miłosz

Edward Stachura - Missa Pagana (Dziękczynienie)

Missa Pagana (Dziękczynienie)
AI 2024

Wielkie ci dzięki, szczytne źródełko, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, bystry potoku, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, z gór kaskaderko, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, polna pasterko, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, rzeko rzeczona, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, morski grzebieniu, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, liściu naziemny, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, liściu nadrzewny, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, szumie koronny, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, pstry koguciku, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, żabko kumoszko, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, świerszczu świerszczący, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, gromie dudniący, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, deszczu bębniący, za twoje piosenki
Wielkie ci dzięki, wietrze świszczący, za twoje piosenki
Wielkie wam dzięki, chóry naniebne, za wasze piosenki

Wielkie ci dzięki, ciszo wieczysta, za twoje piosenki

Edward Stachura

Charles Bukowski - niektórzy ludzie nigdy nie wpadają w szał

***

niektórzy ludzie nigdy nie wpadają w szał
AI 2024
czasami leżę przez 3
albo 4
dni za wersalką.
znajda mnie tam.
tu jest nasz cherubinek, powiedzą
do gardła naleją mi wina
natrą pierś
a potem skropią olejkami.

wtedy zerwę się wrzeszcząc
i wściekając się –
wyklnę ich wszystkich razem z całym
wszechświatem
wypędzę ich i będę patrzył
jak rozbiegają się po trawnikach.
poczuje się znacznie lepiej
zasiądę do tostów i jajecznicy
będę nucił sobie mila melodyjkę
stanę się nagle sympatyczny jak
różowy
spasiony wieloryb.

niektórzy ludzie nigdy nie wpadają w szał
jakie muszą mieć
beznadziejne życie.

Charles Bukowski
przeł. Leszek Engelking 


Andrzej Bursa - Wisielec

Wisielec
AI 2024

Fryzjer przy radioodbiorniku
Melodii słucha wciąż weselszych
Niepomny że już jest wisielcem
Rozkołysany u sufitu
On sambę tańczy tańczy walca
A żona zbliża się na palcach
Żeby mu podać jajecznicę
Więc znów melodia wciąż skoczniejsza
I klaszczą w takt stopy fryzjera
Bowiem hak mocno trzyma ciało
Ponad zdumionym łbem ratlera

1957

Andrzej Bursa

Ryszard Krynicki - Ocal mnie, prowadź

Ocal mnie, prowadź
AI 2024

Ocal mnie, uchroń, wierna podróży,
od kłamstwa mego i naszej epoki,
Ty mnie strzeż, Aniele i Stróżu,
lecz ty prowadź, Biały Obłoku.

Chroń mnie od gromu, nawałnico,
niepokalana prawdo mnie oświeć.
Nie przeocz mnie, gołębico,
kiedy ześlesz nam znak z wysokości.

Przebacz mi, zorzo wieczorna,
nie przebijaj, złego snu włócznio.
Szaleństwem mi nie błogosław,

obudź mnie, jutrznio.

Ryszard Krynicki z tomu Niewiele więcej 1981

Konstandinos Kawafis - Na ulicy

Na ulicy
AI 2024

Jego urzekająca, nieco blada twarz;
jego oszołomione, jakby zmęczone oczy;
ma dwadzieścia pięć lat, lecz mógłby mieć dwadzieścia;
w ubiorze coś z artysty - 
kolor krawata, kołnierzyk?
idzie bez celu ulicą,
jakby wciąż porażony zakazaną rozkoszą,
zakazaną rozkoszą, jakiej dopiero co zaznał.

1916

Konstandinos Kawafis
przeł. Antoni Libera