odtwarzając obraz Van Gogha
Van Gogh - Gwiaździsta noc - 1889 |
ozdobione koronką szronu na gałęziach,
gdzie czerń nieba dziurawią szczytów górskich kliny,
a wicher czule drażni nieboskłonu lędźwia
z których nasienie spływa wstęgą Mlecznej Drogi.
Chce mi się ująć w dłonie bezkres horyzontu
lub ukraść pas Orionowi by mą talię zdobił
czy kątem oka dojrzeć boskiej twarzy kontur.
Kręcę się dookoła, a Zodiak wraz ze mną.
Z głową zadartą w górę - po obłęd błędnika,
po niemy ciała bezwład, po zbawienną ciemność,
gdy świat cały nic nie wart, gdy blaknie i znika.
Śmiać się będę do Wenus tańczącej w przestworzu
zatopiony w przedwieczny, bezkresny aksamit,
aż bladym, mroźnym świtem głowę do snu złożę,
jak maderą jasnymi pijany gwiazdami.
Tomasz Paweł Röhrich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz