Trawa
W spojeniach murów
rosnę
tam gdzie są złożone
tam gdzie się łączą
tam gdzie są sklepione
tam wnikam
przez wiatr rozrzucone
ślepe nasienie
w pęknięciach ciszy
cierpliwie się plenię
czekam aż padną mury
i powrócą na ziemię
wtedy okryję
twarze i imiona
Tadeusz Różewicz
Ech, te "pęknięcia ciszy"...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKradnę Ci tę trawę. . .
OdpowiedzUsuńPS Jak się tak porządnie zaciągnąć trawą i Chiński Mur może paść. . .
Młody, rzuć te używki, bo napiszę donos do Marianka!
UsuńPS. Zaraz po reaktywacji odpiszę Ci na maile, ok?;)
Ha! Marian! Marian podobno leży krzyżem w katerze u biskupa swego jedynego :D
UsuńPiękny wiersz..........
OdpowiedzUsuńPiekny:)
UsuńTak ten wiersz po stokroć wart był napisania,
OdpowiedzUsuńjego metafizyczna i realna płaszczyzna tak się przenikają,
że można się nim zachwycić, i mnie on zachwyca.
Magdo serdecznie Ci dziękuję za ten wiersz.
tb
Tak, ten wiersz jest prawdziwą poezją, taką w najczystszym wydaniu.
UsuńPozdrawiam:)