Muzyka ulicy Złotej
Niebo odmienia się, choć wieczór nie ścichł,
wiatr jeszcze szepce, nim uśnie.
Niebo fioletem szeleści.
Wiatr - już nie wiatr - uśmiech.
Z ulicy Dominikańskiej śpiew chóru;
dziewczęta chwalą Marię.
Z Archidiakońskiej do wtóru
samotnych skrzypiec arie.
Domów muzyczne milczenie,
złączone z tęczy łukiem,
na czoło kościoła promieniem
opada, jak pukiel.
A teraz ktoś ciszę napiął,
bije w nią pięścią ze spiżu.
Dzwon wieczorny,
mocą metalu kapiąc,
zaczyna grać pod kościelnym krzyżem:
raz - i dwa - i trzy - - - -
Józef Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz