Do Marianny Buttrich
Już od roku usiłuję
napisać do Ciebie list.
Ale
szarańcza moich myśli
jest nieprzetłumaczalna.
Nieprzetłumaczalni są dyżurni
pilnujący moich słów i gramatyki.
Nieprzetłumaczalne są moje godziny
na Twoje godziny.
Czarny bez za oknem.
Porozpinane bramy. Pożółkłe niedopałki dnia.
Martwe oko w wizjerze
o szóstej nad ranem.
Nieprzetłumaczalny jest Rilke.
Die Blatter fallen, fallen...
Wir alle fallen...
Mam Ci tyle do powiedzenia
ale
tunel nadciąga
na mój spóźniony pociąg.
Słychać przeciągły gwizd.
Jestem zmęczona, Marianno,
wyjeżdżam na wypoczynek
w trójkąt bermudzki.
Ewa Lipska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz