Ozimina - Kazimierz Sowiński

Ozimina

Spoglądam w stronę ostatnich wrót.
A ile już przekroczyłem
nie wiedząc nawet że zapadam się
w drugą, siódmą i dwunastą śmierć
co rok, co dzień, co godzina.

Ale ta co przyjdzie - śmierć pierwsza
Czy ta okaże się prawdziwsza?
A przecież to tylko noc tysiączna i druga
ostatnia? wieczna?

Gdy w pełni lata umierały skowronki
to przecież byłem ja,
gdy w dzień lipcowy umierały jaśminy
to przecież więzło moje serce.

A jak pięknie czerwieniły się jagody
umarłej jarzębiny,
choć nie widziały tego oczy
zamarzniętego dzięcioła.

Pięknie było, gdy żyła wiosna,
gdy lato pękało żywicą.
I pięknie było,
gdy murawy zachodziły mgłami jesieni,
gdy ozimina zasypiała
pod białą pościelą śniegu
na sen zimowy? wieczny?

Ozimina wytryśnie znów
pod uderzeniem promienia
i z jarzenia gwiazd spadnie rosa.

Kazimierz Sowiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz