Czas życia
Już się życie gorące ku zmierzchowi skłania,
To młodość - miłości pora,
Krótki czas dzieli wino od dni winobrania,
Świt od wieczora.
Spraw, iżby kwietnej woni z dniem każdym przybyło
Śród roztańczonej fali,
Kochaj nadzieję, dumę, wysiłek – więc miłość –
To cię ocali.
Ileż już serc w pochodzie uszło nieustannym
Tam, gdzie wieczna samotność,
Nie wiedząc, co to znaczy miód i wiatr poranny
W chwilę ulotną.
Ileż tam istot ludzkich, drzewu są podobne,
Kiedy usycha,
One nie smakowały życia, kiedy zdobne
I w krzyk, i w cichość.
Nie rozsiały po świecie istnień swych, jak złota,
Choć miały pełne ręce,
Teraz zasnęły smutne, a wieczna tęsknota
Tam, i nic więcej.
Ty żyj i twe pragnienia rozrzuć niezliczone
W dreszczu ekstazy,
Kochaj, chętny miłościom, niechaj z ciebie one
Czerpią jak z wazy.
Gorycz upojeń dzikich z życiem toczy bój,
Spraw, by, co martwe, ożyło,
Niech na twych ustach śpiewa niby pszczeli rój
Radość i miłość.
A potem patrz bez żalu, jak zdradza cię wszystko
Śnione w marzeniach,
Rzucając serce twe, jak na urągowisko,
Gdzieś w stronę cienia.
Paul Valéry
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
Czas życia - Paul Valéry
więcej twórczości:
Valéry Paul
Miłość szczególna mieszanina - Paul Valéry
***
Miłość - szczególna mieszanina,
zawiera szczyptę czegoś nowonarodzonego.
Jest w niej
coś z zaciekawienia wstydliwego dziecka
coś ze zwierzęcia
coś z hominis hamletici
coś ze zdobywcy
coś z głupca
coś z rzeźbiarza
coś ze spojrzenia i splotu węża
coś z hipnotycznego medium
coś z bałwochwalcy.
Paul Valéry
tłum. ? (red. Opera Nova Bydgoszcz 2009)
Miłość - szczególna mieszanina,
zawiera szczyptę czegoś nowonarodzonego.
Jest w niej
coś z zaciekawienia wstydliwego dziecka
coś ze zwierzęcia
coś z hominis hamletici
coś ze zdobywcy
coś z głupca
coś z rzeźbiarza
coś ze spojrzenia i splotu węża
coś z hipnotycznego medium
coś z bałwochwalcy.
Paul Valéry
tłum. ? (red. Opera Nova Bydgoszcz 2009)
więcej twórczości:
Valéry Paul
Jutrzenka - Paul Valéry
Jutrzenka
Zaplątanie ponure,
Co za sen mi służyło,
W blasku omdlewa chmurę,
Różaną i zawiłą.
Duszy zdzieram zasłony,
Ufnością uskrzydlony:
Pierwszy hejnał odwagi!
Przez wydmy krocząc białe,
Stawiam stopy wspaniałe
W ślady mojej rozwagi.
Chwała! uśpione jeszcze
Wy, bliźniaczym uśmiechem,
Czułe podobieństw dreszcze,
Słów błyskające echem!
Jak pszczoły w brzęku płoszę,
I zbiorę całe kosze,
Na szczebel wielokrotny
Drabiny mojej złotej,
Dygocący z ochoty,
Już stawiam sandał lotny!
Zorzy poblask przez grzbiety,
Które nagle dygocą!
Już ocknione kobiety
W przeciąganiach się złocą;
Ta ziewa, lśniąca w cieniu;
Po łyskliwym grzebieniu
Palcami burzy włosy,
A tamta, snowi bliska,
Splotem ospale błyska,
Plotąc jego pogłosy.
Zbudzone wpół, gdy dnieje,
Wy to, w nocy drzemiące,
Władczynie dnia? Ideje,
Tak z nudów schlebiające?
- Mądre, mówią, niezłomne,
Wieczyste i przytomne,
Nie ustąpimy kroku!
We wnętrzu, prządki ciemne,
Pajęczyce tajemne,
Wokoło, w twoim mroku!
Czyż nie będziesz z radości
Pijany, widząc, jak płynie
Tysiąc słońc wspaniałości
Po jedwabnej tkaninie?
Oglądaj, co się stanie:
Ponad skryte otchłanie
W napięte przez nas nici,
Sieć misterna, osnowa:
W niej natura odnowa,
Naga, w dygot się chwyci.
Zdzieram przędzę domysłów
W postrzępione powrósła,
Stąpam przez knieję zmysłów,
Łowiąc śpiewne me gusła.
Bycie! O, kręgu ucha,
Wszystkość okolna ducha
Trwa u krańca pragnienia...
Słucha w dygocie siebie,
Ma warga się kolebie,
Drga w chwianiu jego cienia.
Cieniste to winnice,
Trafów kolebki czyste!
By ujrzały źrenice
Obrazy wiekuiste...
Zlatuje liście polne,
Źródło oku powolne
Wabi wątłym szelestem...
Moszczem wszystko i miazgą,
Skąd chciwą piję wargą
Ów owoc, którym jestem.
Nie zatrwożą mnie ciernie,
Dobre srogie ocknienie!
Porywaczki misterne
Snują podmuch i cienie:
Gdy kto świata wydzierca,
Rana pośrodku serca
Dla grabieżcy jest celem,
I ta głęboka rana
Upewnia go, zadana,
Iż jest ujarzmicielem.
Zbliżam się ku przeźroczy
Niedostrzegalnej toni,
Widzą Nadzieję oczy,
Jak ku tafli się kłoni.
Krtań potok pruje czasu,
Wzmaga falę z atłasu,
Co drga nad krtanie wszelkie...
I pod nurtu powłoką
Czuje otchłań głęboką,
Z stóp strącając kropelkę.
Paul Valéry
przełożył Stefan Napierski
Zaplątanie ponure,
Co za sen mi służyło,
W blasku omdlewa chmurę,
Różaną i zawiłą.
Duszy zdzieram zasłony,
Ufnością uskrzydlony:
Pierwszy hejnał odwagi!
Przez wydmy krocząc białe,
Stawiam stopy wspaniałe
W ślady mojej rozwagi.
Chwała! uśpione jeszcze
Wy, bliźniaczym uśmiechem,
Czułe podobieństw dreszcze,
Słów błyskające echem!
Jak pszczoły w brzęku płoszę,
I zbiorę całe kosze,
Na szczebel wielokrotny
Drabiny mojej złotej,
Dygocący z ochoty,
Już stawiam sandał lotny!
Zorzy poblask przez grzbiety,
Alfons Mucha |
Już ocknione kobiety
W przeciąganiach się złocą;
Ta ziewa, lśniąca w cieniu;
Po łyskliwym grzebieniu
Palcami burzy włosy,
A tamta, snowi bliska,
Splotem ospale błyska,
Plotąc jego pogłosy.
Zbudzone wpół, gdy dnieje,
Wy to, w nocy drzemiące,
Władczynie dnia? Ideje,
Tak z nudów schlebiające?
- Mądre, mówią, niezłomne,
Wieczyste i przytomne,
Nie ustąpimy kroku!
We wnętrzu, prządki ciemne,
Pajęczyce tajemne,
Wokoło, w twoim mroku!
Czyż nie będziesz z radości
Pijany, widząc, jak płynie
Tysiąc słońc wspaniałości
Po jedwabnej tkaninie?
Oglądaj, co się stanie:
Ponad skryte otchłanie
W napięte przez nas nici,
Sieć misterna, osnowa:
W niej natura odnowa,
Naga, w dygot się chwyci.
Zdzieram przędzę domysłów
W postrzępione powrósła,
Stąpam przez knieję zmysłów,
Łowiąc śpiewne me gusła.
Bycie! O, kręgu ucha,
Wszystkość okolna ducha
Trwa u krańca pragnienia...
Słucha w dygocie siebie,
Ma warga się kolebie,
Drga w chwianiu jego cienia.
Cieniste to winnice,
Trafów kolebki czyste!
By ujrzały źrenice
Obrazy wiekuiste...
Zlatuje liście polne,
Źródło oku powolne
Wabi wątłym szelestem...
Moszczem wszystko i miazgą,
Skąd chciwą piję wargą
Ów owoc, którym jestem.
Nie zatrwożą mnie ciernie,
Dobre srogie ocknienie!
Porywaczki misterne
Snują podmuch i cienie:
Gdy kto świata wydzierca,
Rana pośrodku serca
Dla grabieżcy jest celem,
I ta głęboka rana
Upewnia go, zadana,
Iż jest ujarzmicielem.
Zbliżam się ku przeźroczy
Niedostrzegalnej toni,
Widzą Nadzieję oczy,
Jak ku tafli się kłoni.
Krtań potok pruje czasu,
Wzmaga falę z atłasu,
Co drga nad krtanie wszelkie...
I pod nurtu powłoką
Czuje otchłań głęboką,
Z stóp strącając kropelkę.
Paul Valéry
przełożył Stefan Napierski
więcej twórczości:
Valéry Paul
W ukryciu zabrzmi ta piosenka - Francois Villon
W ukryciu zabrzmi ta piosenka
W ukryciu zabrzmi ta piosenka,
Lecz lepiej mi wypłakać oczy,
Niźliby śmiał kto kiedy zoczyć
Tę łzę, w niej cała moja męka.
Mój żal jam winna żywić skrycie,
W niczyich piersiach nie oddźwięczy,
Tym mniej przyjaźni niesie życie,
Im więcej bólu serce dręczy.
Nieznana światu ta udręka,
Przez którą dni me rozpacz toczy,
Łzom chętne, śmieją się me oczy,
Rwie się melodia, struna pęka,
W ukryciu zabrzmi ta piosenka.
Na twarzy mej smutku odbicie
Cnotą mi życia nie uwieńczy,
Wy mnie o obłęd pomówicie,
O wy, do których los się wdzięczy.
Gdy oto się ukazać lękam
Bólu, co kirem mnie otoczy,
Trza mi schronienia próg przekroczyć,
Zataić czarną myśl, co nęka,
W ukryciu zabrzmi ta piosenka.
Francois Villon
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
W ukryciu zabrzmi ta piosenka,
Lecz lepiej mi wypłakać oczy,
Niźliby śmiał kto kiedy zoczyć
Tę łzę, w niej cała moja męka.
Mój żal jam winna żywić skrycie,
W niczyich piersiach nie oddźwięczy,
Tym mniej przyjaźni niesie życie,
Im więcej bólu serce dręczy.
Nieznana światu ta udręka,
Przez którą dni me rozpacz toczy,
Łzom chętne, śmieją się me oczy,
Rwie się melodia, struna pęka,
W ukryciu zabrzmi ta piosenka.
Na twarzy mej smutku odbicie
Cnotą mi życia nie uwieńczy,
Wy mnie o obłęd pomówicie,
O wy, do których los się wdzięczy.
Gdy oto się ukazać lękam
Bólu, co kirem mnie otoczy,
Trza mi schronienia próg przekroczyć,
Zataić czarną myśl, co nęka,
W ukryciu zabrzmi ta piosenka.
Francois Villon
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
więcej twórczości:
Villon Francois
Utrapienia miłosne - Voltaire
Jean Antoine Watteau |
Waszmoście, ależ z was bałwany!
Za sprawą miłosnego licha,
Z początku każdy zestrachany,
Potrafi jeno łzawo wzdychać.
Wyznaje wreszcie, co go nęka,
Ona się dąsa, on wciąż swoje,
Jakaż to nuda, co za męka,
Owe sercowe niepokoje!
Wreszcie wzajemność - i tym gorzej,
Teraz dopiero ambarasy,
Bo pani często nie w humorze,
Z rodzinką też niejakie kwasy...
Aha, wszak pozostaje honor,
Honor - radości przeciwieństwo,
I spory - kogo zwyciężono,
Kto komu przyznać ma zwycięstwo!
Zjawia się rywal - znowu bieda,
Wnet popłoch w sercu załomoce,
I zazdrość kąsa, zasnąć nie da,
I niespokojne dni i noce.
Zmoże oboje gra i zwada,
Chcą pocałunku, w nim ucieczki,
Lecz żar zgasł, niesmak się zakrada –
Czyliż gra cała warta świeczki?
Voltaire
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
więcej twórczości:
Voltaire
Zimą - Sully Prudhomme
Zimą
Zimą, kiedy dni płyną w monotonnym smutku,
Biedne gniazdka ptaszęce giną powolutku,
Wiatr pod niebem z ołowiu puste je kołysze,
Zimne, mroźnie zaklęte w skamieniałą ciszę.
A potem, gdy wiosenne zawieją podmuchy,
Nie znajdziemy na trawie szkielecików kruchych,
Choćbyśmy chcieli szukać i wszystkie pozbierać.
Czy ptaszęta się kryją, kiedy chcą umierać?
Czy miłość nasza, krucha tak w ogromie świata,
Stanie się w oczach Boga nicością po latach?
Niechże zalśni błękitem, nim we mgłach utonie
Łzą, bo przecież choć jedna łza zostanie po niej.
Sully Prudhomme
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
Zimą, kiedy dni płyną w monotonnym smutku,
Biedne gniazdka ptaszęce giną powolutku,
Wiatr pod niebem z ołowiu puste je kołysze,
Zimne, mroźnie zaklęte w skamieniałą ciszę.
A potem, gdy wiosenne zawieją podmuchy,
Nie znajdziemy na trawie szkielecików kruchych,
Choćbyśmy chcieli szukać i wszystkie pozbierać.
Czy ptaszęta się kryją, kiedy chcą umierać?
Czy miłość nasza, krucha tak w ogromie świata,
Stanie się w oczach Boga nicością po latach?
Niechże zalśni błękitem, nim we mgłach utonie
Łzą, bo przecież choć jedna łza zostanie po niej.
Sully Prudhomme
przełożyła Jadwiga Dackiewicz
więcej twórczości:
Prudhomme Sully
Kołysanka kozacza (2-gi przekład) - Michaił Lermontow
Kołysanka kozacza
Śpij prześliczny mój chłopaczku,
Dziej się bajko, dziej.
Księżyc zasiadł w pełnym blasku
u kolebki twej,
a ja bajki mam dla ciebie
i piosneczkę mam;
a ty śpij zmrużywszy oczka
dziej się, bajko, nam.
Wśród kamieni rwący Terek
wzbija mglisty kurz,
a na brzegu groźny Czeczen
ostrzy kindżał już;
Ojciec twój to hardy wojak
zna rzemiosło swe.
Śpij malenki, śpij spokojnie
Bajka dzieje się.
Sam zobaczysz, ciężkie brzemię,
zły los pewny, lecz
śmiało włożysz nogę w strzemię
i pochwycisz miecz.
Ja jedwabiem wyścieloną
kulbakę ci dam;
śpij synaczku mój kochany
dziej się bajko nam.
Będziesz śmiałkiem jak się patrzy
duszą kozak-chwat,
wyjdę z tobą, dasz znak ręką
I wyruszysz w świat
Ileż gorzkich łez wyleję
skrycie nocy tej.
Cicho, słodko śpij, aniele,
dziej się, bajko, dziej.
Będę dręczyć się tęsknotą
w beznadziei czas,
modlić się całymi dniami,
nocą wróżyć z kart
i rozmyślać o twej biedzie
w obcym kraju gdzieś;
śpij, dopóki nie znasz smutku,
bajka dzieje się.
A na drogę matka święty
obrazek ci da.
Módl się przed nim,
niech cię zawsze Bóg w opiece ma,
i do boju się szykując
myśl o matce swej…
Śpij, prześliczny mój chłopczyku,
dziej się bajko, dziej.
Michaił Lermontow
przełożył Wiktor Wrzos
PS. Dziękuję:)
więcej twórczości:
Lermontow Michaił
Miło być od swojego czasu zrozumianym - Cyprian Kamil Norwid
Miło być od swojego czasu zrozumianym
„Miło być od swojego czasu zrozumianym,
Przyjętym od epoki; stąd tak czytywanym,
Iż żaden odcień słowa nie tonie w papierze,
Lecz wszystkie drżą w powietrzu namiętnie i szczerze.
To zaś nie tylko, że jest obcowaniem myśli,
Lecz i onej wyrobu warunkiem istotnym;
Tak dalece, że będąc sam, i sam najściślej,
Odkąd myślisz, nie jesteś już przeto samotnym.
Już ty się pytasz, już ty odpowiadasz - wcale
Nie mówisz, lecz r o z m a w i a s z ... jakkolwiek
niedbale.
Bądźmyż więc przystępnymi i od innych bytów
Żądajmy spół-uczucia!"
_ _ tak Wachlarz ulotny.
Gładki, chwiejny, lubownik gaz i aksamitów,
Dumał - - a jak ów gołąb, co grucha samotny,
Przeciągał skrzydła swoje wdzięcznie, acz leniwo,
I zatęsknił...
Cyprian Kamil Norwid
„Miło być od swojego czasu zrozumianym,
Przyjętym od epoki; stąd tak czytywanym,
Iż żaden odcień słowa nie tonie w papierze,
Lecz wszystkie drżą w powietrzu namiętnie i szczerze.
To zaś nie tylko, że jest obcowaniem myśli,
Lecz i onej wyrobu warunkiem istotnym;
Tak dalece, że będąc sam, i sam najściślej,
Odkąd myślisz, nie jesteś już przeto samotnym.
Już ty się pytasz, już ty odpowiadasz - wcale
Nie mówisz, lecz r o z m a w i a s z ... jakkolwiek
niedbale.
Bądźmyż więc przystępnymi i od innych bytów
Żądajmy spół-uczucia!"
_ _ tak Wachlarz ulotny.
Gładki, chwiejny, lubownik gaz i aksamitów,
Dumał - - a jak ów gołąb, co grucha samotny,
Przeciągał skrzydła swoje wdzięcznie, acz leniwo,
I zatęsknił...
Cyprian Kamil Norwid
więcej twórczości:
Norwid Cyprian Kamil
Powrót - Jacek Kaczmarski
Powrót
Ścichł wrzask szczęk i śpiew
Z ust wypluwam lepki piach
Przez bezludny step
Wieje zimny wiatr
Tu i ówdzie strzęp
Lub stopy ślad
Przysypany
Dokąd teraz pójdę kiedy nie istnieją już narody
Zapomniany przez anioły porzucony w środku drogi
Nie ma w kogo wierzyć nie ma kochać nienawidzić kogo
I nie dbają o mnie światy martwy zmierzch nad moją drogą
Gdzie mój ongiś raj
Chcę wrócić tam
Jak najprościej
- Szukasz raju!
Szukasz raju!
Na rozstajach wypatrując śladu gór?!
Szukasz raju!
Szukasz raju!
Opasuje ziemię tropów twoich sznur...
Sam też mogę żyć
Żyć dopiero mogę sam
Niepokorna myśl
Zyska wolny kształt
Tu i ówdzie błysk
Lub słowa ślad
Odkrywany
Wszystkie drogi teraz moje kiedy wiem jak dojść do zgody
Żadna burza cisza susza nie zakłóci mojej drogi
Nie horyzont coraz nowy nowa wciąż fatamorgana
Ale obraz świata sponad szczytu duszy oglądany
Tam dziś wspiąłem się
Znalazłem raj
Raj bez granic
- Jesteś w raju
Jesteś w raju
Żaden tłum nie dotarł nigdy na twój szczyt
Jesteś w raju
Jesteś w raju
Gdzie spokojny słyszysz krwi i myśli rytm...
- Jestem w raju
Jestem w raju
Żaden tłum nie dotarł nigdy na mój szczyt
Jestem w raju
Jestem w raju
Gdzie spokojny słyszę krwi i myśli rytm...
Jacek Kaczmarski
więcej twórczości:
audio,
Kaczmarski Jacek
Do Marianny Buttrich - Ewa Lipska
Do Marianny Buttrich
Już od roku usiłuję
napisać do Ciebie list.
Ale
szarańcza moich myśli
jest nieprzetłumaczalna.
Nieprzetłumaczalni są dyżurni
pilnujący moich słów i gramatyki.
Nieprzetłumaczalne są moje godziny
na Twoje godziny.
Czarny bez za oknem.
Porozpinane bramy. Pożółkłe niedopałki dnia.
Martwe oko w wizjerze
o szóstej nad ranem.
Nieprzetłumaczalny jest Rilke.
Die Blatter fallen, fallen...
Wir alle fallen...
Mam Ci tyle do powiedzenia
ale
tunel nadciąga
na mój spóźniony pociąg.
Słychać przeciągły gwizd.
Jestem zmęczona, Marianno,
wyjeżdżam na wypoczynek
w trójkąt bermudzki.
Ewa Lipska
Już od roku usiłuję
napisać do Ciebie list.
Ale
szarańcza moich myśli
jest nieprzetłumaczalna.
Nieprzetłumaczalni są dyżurni
pilnujący moich słów i gramatyki.
Nieprzetłumaczalne są moje godziny
na Twoje godziny.
Czarny bez za oknem.
Porozpinane bramy. Pożółkłe niedopałki dnia.
Martwe oko w wizjerze
o szóstej nad ranem.
Nieprzetłumaczalny jest Rilke.
Die Blatter fallen, fallen...
Wir alle fallen...
Mam Ci tyle do powiedzenia
ale
tunel nadciąga
na mój spóźniony pociąg.
Słychać przeciągły gwizd.
Jestem zmęczona, Marianno,
wyjeżdżam na wypoczynek
w trójkąt bermudzki.
Ewa Lipska
więcej twórczości:
Lipska Ewa
Na progu - Anna Frajlich
Na progu
Ty będziesz jeszcze czekał - ja
już nie wybiegnę
miejsca pod zmarszczki zliczę
na mej gładkiej skórze
i pomyślę
że nie ma sadu z jabłoniami
i pomyślę
że nie mam błękitnej sukienki
Ty jeszcze będziesz czekał
Pan Bóg dał mi ciało
nakazał włóknem każdym poznawać znużenie
może jeszcze pamiętam
hojność twoich dłoni a może ból
pamiętam
źródło
i pragnienie
Anna Frajlich
Ty będziesz jeszcze czekał - ja
już nie wybiegnę
miejsca pod zmarszczki zliczę
na mej gładkiej skórze
i pomyślę
że nie ma sadu z jabłoniami
i pomyślę
że nie mam błękitnej sukienki
Ty jeszcze będziesz czekał
Pan Bóg dał mi ciało
nakazał włóknem każdym poznawać znużenie
może jeszcze pamiętam
hojność twoich dłoni a może ból
pamiętam
źródło
i pragnienie
Anna Frajlich
więcej twórczości:
Frajlich Anna
Popołudnie z faunem grającym na fletni - Janusz A. Ihnatowicz
Joan Miró - The Garden (1925) |
nie wołaj do mnie przez ciemne brzegi
nie wołaj
ale się zachłyśnij jak rzeka wodą
ptakiem przez krzaki pobiegnij
jabłkiem ku ziemi
jak bomba zakwitnie lata urodą
rękę mi podaj rękę mi podaj
jak chmura chmurze
w dzień się zazieleń
pęczniejący dzień
wtedy wołaj
ptak rozkrzyczany w gałęziach
niebo echem głębokim
sad bębnem po bokach
i trawa rośnie w głos
a potem dzień się zawęża
w czerwień ku brzegowi
nocą nie wołaj do fali
ale smutkowi się oddaj
gdy i zagubiony księżyc się żali
na niebo czarne jak księga
i jak oczy zaśniętego Satyra.
ks. Janusz A. Ihnatowicz
więcej twórczości:
Ihnatowicz A. Janusz
Dante u brzegu Styksu - Janusz A. Ihnatowicz
Gustave Doré |
wczoraj gwiazdy wpadły w jezioro
dziś ogonami migając pływają
niedobrze oj niedobrze gdy wysoko
niebo jest puste a światła ciągną wodą
rozpostarte powietrze jak namiot
ukrywa pustkę opuszczonych niebiosów
pęcznieje sowa co pożarła światło
i złoci rękę skórę wód pieszczącą
popod falami korytarze z nocy
suną korytarzami za-uśpione ryby
opadłe liście nieba wolno toną
aż nagle jezioro w niebo wyskoczy
jak sztylet noc rozpruje i wtedy
wtedy ja w słońcu rozkosznie konam
ks. Janusz A. Ihnatowicz
więcej twórczości:
Ihnatowicz A. Janusz
Pejzaż Stanisławskiego - Beata Obertyńska
Nic - tylko niebo barwinkowo sine,nic - tylko badyl na miedzy tuż oboki wsparty o karą oraninębułany obłok...
Beata Obertyńska
więcej twórczości:
Obertyńska Beata
Gwiazda Polarna - Beata Obertyńska
Gwiazda Polarna
Nieruchoma wśród mroźnych światów osypiska
ty - o karku stężałym samico wychudła!
Lód w pazurach ci brzęczał i para szła z pyska
i zamróz ci kosmiczny szronem bielał w kudłach…
Ani czując, że żywą tykam cię źrenicą,
z zaspy gwiazd, gdzie ugrzęzłaś w roziskrzonych pyłach,
sierścią w przetwór wmarznięta, Polarna Wilczyco.
ku wieczności łeb smutny zadarłaś - i wyłaś…
Beata Obertyńska
Nieruchoma wśród mroźnych światów osypiska
ty - o karku stężałym samico wychudła!
Lód w pazurach ci brzęczał i para szła z pyska
i zamróz ci kosmiczny szronem bielał w kudłach…
Ani czując, że żywą tykam cię źrenicą,
z zaspy gwiazd, gdzie ugrzęzłaś w roziskrzonych pyłach,
sierścią w przetwór wmarznięta, Polarna Wilczyco.
ku wieczności łeb smutny zadarłaś - i wyłaś…
Beata Obertyńska
więcej twórczości:
Obertyńska Beata
A ja już nie chcę - Beata Obertyńska
A ja już nie chcę
A ja już nie chcę! Nie mogę!
Do płaczu mam już dość
eukaliptusu – błękitu – pomarańcz
– fig –
Psia kość!
To ma być jesień? Kpiny!
… Jesień jest szara i niska…
Ja pytam: gdzie jarzębiny?!
Beata Obertyńska
A ja już nie chcę! Nie mogę!
Do płaczu mam już dość
eukaliptusu – błękitu – pomarańcz
– fig –
Psia kość!
To ma być jesień? Kpiny!
… Jesień jest szara i niska…
Ja pytam: gdzie jarzębiny?!
Beata Obertyńska
więcej twórczości:
Obertyńska Beata
Ostatnia jesień - Beata Obertyńska
Ostatnia jesień
…Noc narasta od wschodu wielka
i kosmata.
Noc zadławi niebawem precz,
u krańców świata
łun ostatek, co w drzew się nagiej
czerni żarzy.
Usnął park, w chłód przyziemny
grążąc się pomału,
w sen, nad którym wieczornie
osiadł już na straży
wron okrężnie w gałęzie naniesiony
namuł…
Usnął park, jak znużony
po wyroku więzień,
co śmierci się na jawie rozważać
nie waży,
za to snem się zawczasu
z jej bezwładem brata…
…Kiedy żar łun ostatnich między pnie
się wgniata,
Noc narasta od wschodu…
Beata Obertyńska
…Noc narasta od wschodu wielka
i kosmata.
Noc zadławi niebawem precz,
u krańców świata
łun ostatek, co w drzew się nagiej
czerni żarzy.
Usnął park, w chłód przyziemny
grążąc się pomału,
w sen, nad którym wieczornie
osiadł już na straży
wron okrężnie w gałęzie naniesiony
namuł…
Usnął park, jak znużony
po wyroku więzień,
co śmierci się na jawie rozważać
nie waży,
za to snem się zawczasu
z jej bezwładem brata…
…Kiedy żar łun ostatnich między pnie
się wgniata,
Noc narasta od wschodu…
Beata Obertyńska
więcej twórczości:
Obertyńska Beata
W popłochu - Kazimierz Nowosielski
W popłochu
Nagle wpadli w popłoch
- bo byli wolni
nie związani z niczym
Pomiatał nimi
zimny wiatr historii
Kazimierz Nowosielski
więcej twórczości:
Nowosielski Kazimierz
Rozmowa - Jacek Kaczmarski
Rozmowa
Pan śpiewak, świat widzi ponuro:
Wciąż tylko o stosach i grobach;
Pan wiesza, poddaje torturom,
Głos pana to wieczna żałoba,
Że trwają - pan za złe ma murom,
A mnie się to życie podoba!
- Proszę pani, ja życie lubię
W jego prawdzie i w jego złudzie;
Ale człowiek dąży ku zgubie,
Wiedzieć o tym nie chcą ludzie.
- Właśnie, ludzie. Niech pan pomyśli
Starczy im prawdziwych przepaści,
A najgorsze - jeszcze się przyśni;
W cierpieniu - wszyscy są właśni.
Pan mówi, że życie to czyściec,
A oni pragnęliby baśni.
- Proszę pani, przecież to robię.
Opowiadam baśnie, choć smutne -
Kim by był niepojęty człowiek
Bez braci Grimm prawdy okrutnej?
- Właśnie, prawda. O co pan pyta?
Obcy panu brak wątpliwości.
To pan śpiewa, co pan przeczytał:
Po prostu świat w książkę uprościł.
Pan gra, kiedy wszechświat zazgrzyta.
Pan przeczy człowieczej miłości!
- Proszę pani, cierpieć się staram.
Starczy spytać żony i dzieci.
Kocham. Miłość - księga stara,
Którą warto Bogu polecić.
- Właśnie, Bóg. Pan Boga nie lubi,
Ale mówi, że wciąż Go szuka.
W pańskich trwogach można się zgubić.
Pojąć sztukę pańską to sztuka
Pan publicznie z losem się czubi:
Jaka z tego dla nas nauka?
- Proszę pani, proszę nie czekać
Na nauki, tezy i wnioski -
Jestem egzemplarz człowieka,
A to znaczy - diabli, czyśćcowy i boski.
Jacek Kaczmarski
więcej twórczości:
audio,
Kaczmarski Jacek
Don’t touch me, I’m full of snakes! - Wacław Iwaniuk
Don’t touch me, I’m full of snakes!
Don’t touch me, I’m full of snakes!
Jestem jak martwa gleba bez kropli powietrza
Jak zestrzelony wiatrem obłok
Jak rzeka która była i której już nie ma
O skamieniałych brzegach. Jak bezsilne słowo.
Don’t touch me! Wolę nosić w sobie
To, co wypełnia moje sny po brzegi
Lata których żadne słowa nie omodlą.
Chowam w sobie trujące wspomnienia
Żmije płomieni i jad gazu –
Żyję jak lustro, z twarzą ku przeszłości
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Wiersz dla samego siebie - Wacław Iwaniuk
Wiersz dla samego siebie
Monika Dolata
Szukałem szczęścia po świecie, które było we mnie.
Podróżowałem z kraju do kraju zamiast mieszkać w domu.
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Moment - Wacław Iwaniuk
Moment
Jest cisza ziemi i szept
spadających liści
gdy żegnają się z drzewem.
Słucham mowy wiatru
bo może ostatnia to już jesień
przeorana krzykiem
odlatujących ptaków
ich lakoniczną mową.
Wiatru nikt nie uwięzi
jego wolność jest inna od mojej
wciąż na bezdrożach
obcych sumień.
Gdy słucham mowy wiatru
słucham własnych słów
a te kryją zasadzkę
bo w każdej sylabie wiersza
jest moja prywatna prawda
o której nic nie wiesz.
Jak blisko jesteśmy boskich praw
i jak daleko od samych siebie.
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Z wczoraj na wczoraj - Wacław Iwaniuk
Z wczoraj na wczoraj
Czym jest lustro
Którego nie ma
choć wmawiamy w siebie
że będzie –
Jaki jest dzień
Który minął
zanim nastał
przeszedł obok nas
wczorajszym krokiem
i tyleśmy go widzieli –
Czym jest miejsce
którego nie ma
choć mówimy:
Było
więc jest.
Wacław Iwaniuk
Czym jest lustro
Którego nie ma
choć wmawiamy w siebie
że będzie –
Jaki jest dzień
Który minął
zanim nastał
przeszedł obok nas
wczorajszym krokiem
i tyleśmy go widzieli –
Czym jest miejsce
którego nie ma
choć mówimy:
Było
więc jest.
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Rekolekcje - Wacław Iwaniuk
Giorgio de Chirico |
Siłą zamknięci, nie możemy wyjść
Szukamy klucza by otworzyć drzwi
Szukamy siebie w bezradnej podróży
Która rani nam ciało i kości obnaża.
Czas nas otacza niewidzialnym ruchem
Wypełnia słowa, więzi zdania
A niebo tym błogosławi którym piekło sprzyja
I bierze ludzkie życie jak wygrany fant.
W słowach rośnie i ginie uroda natury
Łączy się z ziemią sklepione powietrze
Głosy, kamienie rzucone pod nogi
Zamknąłem w sobie w szczelną obojętność.
Bałem się kiedyś własnego obrazu
Chciałem być kroplą ukrytą pod brwią
Zanim się stoczy z obolałej rzęsy
W niebyt, jak w ciemne dziurawe naczynie.
Po drodze pokutują zapomniane źdźbła
Jałowym kłosem raczą pola
Tak jak je pozostawił i ominął czas
Mokry od rosy o zimnych pazurach.
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Chciałbym uciec bo trwoga niszczy - Wacław Iwaniuk
Chciałbym uciec bo trwoga niszczy
Chciałbym uciec bo trwoga niszczy
Ale nie ma dla mnie ucieczki
Chciałbym usiąść na jakimś brzegu
Chciałbym oprzeć głowę o kamień
Przyjąć w oczy łagodny promień
Zamknąć w sobie czas przed odejściem.
Ale nie mam już dawnych źrenic
Ale nie mam już dawnych stóp
Moje ciało mnie opuściło
Odszedł mnie mój własny czas
Wacław Iwaniuk
Chciałbym uciec bo trwoga niszczy
Ale nie ma dla mnie ucieczki
Chciałbym usiąść na jakimś brzegu
Chciałbym oprzeć głowę o kamień
Przyjąć w oczy łagodny promień
Zamknąć w sobie czas przed odejściem.
Ale nie mam już dawnych źrenic
Ale nie mam już dawnych stóp
Moje ciało mnie opuściło
Odszedł mnie mój własny czas
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
List do Zbigniewa Herberta - Wacław Iwaniuk
Zbigniew Herbert - fot. Langda - 1963 |
Chciałem ci jeszcze przypomnieć
byś pamiętał o sobie;
zapisuj każde słowo
bo może być dla nas łabędzim śpiewem
lub doliną bez wyjścia.
Staraj się mimo agonii
dać życiu pełny kształt.
Nikt dziś nie czyta głośnych Deklaracji
Nikt nie dotrzymuje jałowych Traktatów
W ciemności płomień świecy wydaje się słońcem
Ciało w którym mieszkasz jest konfesjonałem
jego ciszę wypełnia szept tak zwanej wieczności
Wiem -
po obu stronach czekają ukryte pułapki
na pogodzonych z Losem
Masz jeszcze pod dostatkiem pamięci dla Żywych
purpury dla Zmarłych
żyj jak dżdżownica
przeżuwając ból Ziemi
Nasz obłęd
musi być czytelny.
Wacław Iwaniuk
więcej twórczości:
Iwaniuk Wacław
Bajka ruska - Zbigniew Herbert
Postarzał się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł zadusić. Siedział na tronie zloty i zimny. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej.
Rządził wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglądał do pałacu przez okno, ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami. Więc tylko wisielcy widzieli co nieco. W końcu umarł car ojczulek na dobre. Dzwony biły, ale ciała nie wynoszono. Przyrósł car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz.
Nie można go było oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem - żal.
Zbigniew Herbert
więcej twórczości:
Herbert Zbigniew
Modlitwa końca mojego wieku - Adam Ziemianin
Modlitwa końca mojego wieku
Ty który śmieszne kawki
nauczyłeś latać
Ty który jesteś z tego
i nie z tego świata
Uchowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli
Ty który stworzyłeś
jaśminu gałązkę
Ty który orzech włoski
zawiązujesz w piąstkę
Zachowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli
Ty który ciepłym słońcem
napełniasz mieszkania
Ty który dałeś nam
trudne przykazania
Uratuj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli
Ty który kaczeńce
wymyśliłeś dla nas
A żaby nauczyłeś
nocnego kumkania
Odwróć dziś - proszę - od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli
Ty któremu nawet
posłuszne są rzeki
Ty który zmęczonym
zamykasz powieki
Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości
Moje serce moje myśli moje oczy
Adam Ziemianin
więcej twórczości:
audio,
Ziemianin Adam
Rekonstrukcja poety (fragmenty) - Zbigniew Herbert
Rekonstrukcja poety
(fragmenty)
między krzykiem narodzin
a krzykiem śmierci
obserwujcie swoje paznokcie
zachód słońca
ogon ryby
a tego co zobaczycie
nie wynoście na rynek
nie sprzedawajcie po cenach okazyjnych
nie krzyczcie
bogowie tak jak zakochani
lubią ogromne milczenie
między wrzaskiem początku
a wrzaskiem końca
bądźcie jak niedotknięta lira
która nie ma głosu
ma wszystkie
to jest dopiero początek
początek zawsze jest śmieszny
siedzę na najniższym stopniu świątyni Zeusa Cudotwórcy
i zachwalam mały palec tamaryszek kamyki
nie mam ani uczniów ani słuchaczy
wszyscy stoją jeszcze zapatrzeni w wielki pożar Epopei
ale to już dogasa
niedługo zostaną tylko osmalone ruiny które zdobędzie trawa
Ja jestem trawa.
Zbigniew Herbert
(fragmenty)
między krzykiem narodzin
a krzykiem śmierci
obserwujcie swoje paznokcie
zachód słońca
ogon ryby
a tego co zobaczycie
nie wynoście na rynek
nie sprzedawajcie po cenach okazyjnych
nie krzyczcie
bogowie tak jak zakochani
lubią ogromne milczenie
między wrzaskiem początku
a wrzaskiem końca
bądźcie jak niedotknięta lira
która nie ma głosu
ma wszystkie
to jest dopiero początek
początek zawsze jest śmieszny
siedzę na najniższym stopniu świątyni Zeusa Cudotwórcy
i zachwalam mały palec tamaryszek kamyki
nie mam ani uczniów ani słuchaczy
wszyscy stoją jeszcze zapatrzeni w wielki pożar Epopei
ale to już dogasa
niedługo zostaną tylko osmalone ruiny które zdobędzie trawa
Ja jestem trawa.
Zbigniew Herbert
więcej twórczości:
Herbert Zbigniew
Serce - Zbigniew Herbert
Serce
Wszystkie narządy wewnętrzne człowieka są łyse i gładkie. Łysa jest wątroba, kiszki, płuca. Tylko serce ma włosy - rude, gęste, niekiedy bardzo długie. To nie jest dobrze. Włosy serca przeszkadzają płynąć krwi, jak wodorosty. Często gnieżdżą się w nich robaki. Trzeba bardzo kochać, aby wyciągnąć bliźniemu z serdecznych włosów te małe i ruchliwe pasożyty.
Zbigniew Herbert
więcej twórczości:
Herbert Zbigniew
Linia - Kazimierz Sowiński
Linia
Zarys - muszli?
W oku zalśnienie - nieba?
A zarys policzka
przyobleczony w różowość płatków.
Czoło w ześlizgu wiolinu.
Na wodzeniu smyczka
tak niewiele - zaledwie zarys:
linia, zapach,
w echach rozpostartych na mchu
muzyka.
I oto jest nagły wiatr:
podmuch kolorów
na stromej ścianie życia.
oto jest geometria melodii:
linia warg, zarys policzków,
czoło w ześlizgu wiolinu.
Kazimierz Sowiński
więcej twórczości:
Sowiński Kazimierz
Sobowtór - Kazimierz Sowiński
Sobowtór
Ta sama zmarszczka u brwi,
to samo trochę sępie spojrzenie,
a czasami oczy niewidzące
jak u zbudzonej sowy w środku dnia.
I krok nawet podobny,
gdy nadchodzi ku -
podczas gdy ja
odchodzę od -
Zdarzyło się - wczoraj
czy jutro?
A może w chwili przekreślenia czasu
gdy nie wiadomo,
czy to jeszcze zorza wieczoru
Czy już może świt?
Czy ta cienista miedza
wiedzie z -
czy do -
Tylko zakos jaskółki jest pewny:
z lewa na prawo,
ku gniazdku pod strzechą.
Kazimierz Sowiński
Ta sama zmarszczka u brwi,
to samo trochę sępie spojrzenie,
a czasami oczy niewidzące
jak u zbudzonej sowy w środku dnia.
I krok nawet podobny,
gdy nadchodzi ku -
podczas gdy ja
odchodzę od -
Zdarzyło się - wczoraj
czy jutro?
A może w chwili przekreślenia czasu
gdy nie wiadomo,
czy to jeszcze zorza wieczoru
Czy już może świt?
Czy ta cienista miedza
wiedzie z -
czy do -
Tylko zakos jaskółki jest pewny:
z lewa na prawo,
ku gniazdku pod strzechą.
Kazimierz Sowiński
więcej twórczości:
Sowiński Kazimierz
Ozimina - Kazimierz Sowiński
Ozimina
Spoglądam w stronę ostatnich wrót.
A ile już przekroczyłem
nie wiedząc nawet że zapadam się
w drugą, siódmą i dwunastą śmierć
co rok, co dzień, co godzina.
Ale ta co przyjdzie - śmierć pierwsza
Czy ta okaże się prawdziwsza?
A przecież to tylko noc tysiączna i druga
ostatnia? wieczna?
Gdy w pełni lata umierały skowronki
to przecież byłem ja,
gdy w dzień lipcowy umierały jaśminy
to przecież więzło moje serce.
A jak pięknie czerwieniły się jagody
umarłej jarzębiny,
choć nie widziały tego oczy
zamarzniętego dzięcioła.
Pięknie było, gdy żyła wiosna,
gdy lato pękało żywicą.
I pięknie było,
gdy murawy zachodziły mgłami jesieni,
gdy ozimina zasypiała
pod białą pościelą śniegu
na sen zimowy? wieczny?
Ozimina wytryśnie znów
pod uderzeniem promienia
i z jarzenia gwiazd spadnie rosa.
Kazimierz Sowiński
Spoglądam w stronę ostatnich wrót.
A ile już przekroczyłem
nie wiedząc nawet że zapadam się
w drugą, siódmą i dwunastą śmierć
co rok, co dzień, co godzina.
Ale ta co przyjdzie - śmierć pierwsza
Czy ta okaże się prawdziwsza?
A przecież to tylko noc tysiączna i druga
ostatnia? wieczna?
Gdy w pełni lata umierały skowronki
to przecież byłem ja,
gdy w dzień lipcowy umierały jaśminy
to przecież więzło moje serce.
A jak pięknie czerwieniły się jagody
umarłej jarzębiny,
choć nie widziały tego oczy
zamarzniętego dzięcioła.
Pięknie było, gdy żyła wiosna,
gdy lato pękało żywicą.
I pięknie było,
gdy murawy zachodziły mgłami jesieni,
gdy ozimina zasypiała
pod białą pościelą śniegu
na sen zimowy? wieczny?
Ozimina wytryśnie znów
pod uderzeniem promienia
i z jarzenia gwiazd spadnie rosa.
Kazimierz Sowiński
więcej twórczości:
Sowiński Kazimierz
Anioły - Kazimierz Wierzyński
Bouguereau - Pieśń Aniołów (1881) |
Anioły
Kto nas zaczarował?
ścienne malowidła.
Po cośmy tu przyszli?
Zmienić stare skrzydła.
Dokąd powrócimy?
Na te same ściany,
W mrok zaczarowany,
Mszał podawać złoty,
Trzymać świętą biblię,
Pozaleczać blizny,
Pozasklepiać rysy,
Służyć do modlitwy,
Wzlatywać nad lilie
I amarylisy.
Kazimierz Wierzyński
więcej twórczości:
Wierzyński Kazimierz
Pijaństwo - Kazimierz Wierzyński
Pijaństwo
Caravaggio - Bachus
Sina moja, sina
Poza miastem przestrzeni,
Jak czerwonego wina
Zachciało mi się jesieni.
Zachciało mi się ognistych buków,
Powojów, szałwii, sumaków,
Więdnących lasów, gdy pachną
Czerwono-zieloną tabaką.
I krzepkiego wiatru z chmurami
I karczmy z cynowym dzbanem
I przydrożnego pijaństwa
Z byle jakim kompanem.
Kazimierz Wierzyński
więcej twórczości:
Wierzyński Kazimierz
Haiku - Jack Kerouac
Louisa Boyd |
Przemywam twarz
śniegiem
pod Małą Niedźwiedzicą.
W słońcu
skrzydła motyli
jak witraże w kościele.
Kot: małe
ciałko, którym posługuje się
malutka osoba.
Niebo jest nadal czyste,
rosa rozsiadła się
na maszynie do pisania.
Krople deszczu są pełne
osobowości –
wszystkie.
Nie ma Buddy,
ponieważ
nie ma i mnie.
Smak
deszczu –
dlaczego mam klęczeć?
Księżyc w pełni, biały śnieg –
moja butelka
z zamrożoną na fioletowo cieczą.
Biedne, słodkie ciało –
nie ma, nie ma
odpowiedzi.
Przyjaciel pojawił się
w mojej sypialni –
wiosenny deszcz.
Książka
sama stoi
na półce.
Żadnych gałęzi na drzewie,
aby schwycić szklankę
wody.
Ach, ptaki
o świcie.
Moja matka, mój ojciec.
Mężczyźni i kobiety
jazgoczący pod
wieczną Pustką.
Jack Kerouac
przełożył Kazimierz Brakoniecki
więcej twórczości:
Kerouac Jack
Obłudniku - Niels Hav
Obłudniku
Ktoś, kto twierdzi, lub w to
spokojnie
wierzy, że jest medium
Allaha, Boga
lub Buddy,
jest, jeśli to możliwe jeszcze gorszym obłudnikiem
niż ja,
który żąda akcji w wieczności;
tylko dlatego, że ja znam cenę jednej sztuki
na pieluchy.
Niels Hav
przeł. Leonarda Petersen
więcej twórczości:
Hav Niels
Epigram - Niels Hav
Epigram
Możesz spędzić całe życie
w towarzystwie słów
i nigdy nie znaleźć
tego właściwego.
Zupełnie jak ta nieszczęsna ryba
zawinięta w węgierską gazetę:
po pierwsze jest martwa,
a po drugie nie rozumie
węgierskiego.
Niels Hav
przeł. Elżbieta Wójcik-Leese
Możesz spędzić całe życie
w towarzystwie słów
i nigdy nie znaleźć
tego właściwego.
Zupełnie jak ta nieszczęsna ryba
zawinięta w węgierską gazetę:
po pierwsze jest martwa,
a po drugie nie rozumie
węgierskiego.
Niels Hav
przeł. Elżbieta Wójcik-Leese
więcej twórczości:
Hav Niels
Fragment - Adam Czerniawski
Siudmak - Energia |
Dobrze jest być pierwiastkiem sprawdzalnego świata
zmysłowo przeczuwać kształty i przestrzenie
one stale zmienne, barwy ciągle kłamią
twarz uchwycona w spojrzeniu, zmyślona nad ranem,
stąd smutek, żal gestu, tonacji czy woni
które przebrzmiały.
Czymże jest więc nieśmiertelna dusza?
Jeśli - powiada Augustyn - ponadzmysłowa trwa wiecznie
jak rdzeń trójkąta, cóż o niej wiemy?
Boć nie tylko zapach desek w tartaku i krzyk mew na skałach
ale też prawa fizyki, wzory geometrii, ale treść logiczna
zdań kojarzy się z nocą letnią nagle na wsi:
Jak wyobrazić rozum bez ręki, bez oczu,
któż myśląc o przekątniach nie zauważy
łuku twych włosów, nie usłyszy znajomych głosów
płynących z tarasu o zmierzchu w asymetrii gwiazd?
Adam Czerniawski
więcej twórczości:
Czerniawski Adam
Nieskończenie - Adam Czerniawski
Paula Grenside |
Człowiek zastanawia się
czy jego życie przypomina
ogród angielski porą jesienną
mozaikę miłości i lęku
tkaninę w której przewija się nić błękitna
mapę w odwzorowaniu Merkatora
pokreśloną grubymi kredkami
gruzy jakiegoś osiedla
zamazany portret rodzinny
prześwietloną mgławicową kliszę
potarganą rybacką sieć
w lustrze widzi twarz której nie poznaje
i nie wie który wizerunek jest trafny
żyje jeszcze i żyć może długo
Adam Czerniawski
więcej twórczości:
Czerniawski Adam
Babilon V - Adam Czerniawski
Babilon V
Przerażał mnie pascalowy wszechświat
niezmierzonych pustek i przestrzeni
Teraz pod koniec wieku XX
widzę wreszcie, że Kopernik i Galileusz
niepotrzebnie ryzykowali życiem
Chcę spać w spokoju
na tej małej planecie
wokół której obraca się
słońce
Adam Czerniawski
Przerażał mnie pascalowy wszechświat
niezmierzonych pustek i przestrzeni
Teraz pod koniec wieku XX
widzę wreszcie, że Kopernik i Galileusz
niepotrzebnie ryzykowali życiem
Chcę spać w spokoju
na tej małej planecie
wokół której obraca się
słońce
Adam Czerniawski
więcej twórczości:
Czerniawski Adam
Zabliźnić się trzeba... - Roman Maciejewski-Varga
***
zabliźnić się trzeba mówisz do mnie
choć więcej w nas bełkotu niż sensu
wieczorem zdobywamy zamki i twierdze
rano kac kalesony żony marudzące dzieci
nasza powiatowa bezsilność
byliśmy tak blisko spełnienia
w tym smutnym czasie krzyży
uwierzyłem przez chwilę
że w tej tancbudzie
dla niektórych wybranych
zakwitło szczęście
Roman Maciejewski-Varga
zabliźnić się trzeba mówisz do mnie
choć więcej w nas bełkotu niż sensu
wieczorem zdobywamy zamki i twierdze
rano kac kalesony żony marudzące dzieci
nasza powiatowa bezsilność
byliśmy tak blisko spełnienia
w tym smutnym czasie krzyży
uwierzyłem przez chwilę
że w tej tancbudzie
dla niektórych wybranych
zakwitło szczęście
Roman Maciejewski-Varga
więcej twórczości:
Maciejewski-Varga Roman
Ziarno - Tomasz Jastrun
Ziarno
Nie lubię długich wierszy
Krótki wiersz jest jak kamień
Można nim cisnąć
Podrzucić jak piłkę
Lub połknąć przed zaśnięciem
Długie wiersze są jak ulice
Gdzie na poboczach stoją samochody
A leniwy tłum ogląda wystawy
Krótki wiersz zmieści się w jednym oddechu
W jednej otwartej lub zaciśniętej dłoni
W jednym westchnieniu i jęku
Długie wiersze są dzisiaj niepraktyczne
Trudno skupić się przy nich
W nieustającym bełkocie zdarzeń
Krótki wiersz jest znakiem naszych czasów
Ziarnem które czeka na swą porę
Tomasz Jastrun
Nie lubię długich wierszy
Krótki wiersz jest jak kamień
Można nim cisnąć
Podrzucić jak piłkę
Lub połknąć przed zaśnięciem
Długie wiersze są jak ulice
Gdzie na poboczach stoją samochody
A leniwy tłum ogląda wystawy
Krótki wiersz zmieści się w jednym oddechu
W jednej otwartej lub zaciśniętej dłoni
W jednym westchnieniu i jęku
Długie wiersze są dzisiaj niepraktyczne
Trudno skupić się przy nich
W nieustającym bełkocie zdarzeń
Krótki wiersz jest znakiem naszych czasów
Ziarnem które czeka na swą porę
Tomasz Jastrun
więcej twórczości:
Jastrun Tomasz
Cacka - Cyprian Kamil Norwid
Cacka
Myśliłem ja - że L i r a i że S t y l,
Choć fala je nosi, jak łabędzia,
Nieobliczającego dróg i chwil.
Choć cel mają w sobie, są – n a r z ę d z i a.
Myśliłem - że, gdy lud nie ma bytu,
Że słowu jeżeli brak powietrza,
Dotyka wieszcz kluczem u zenitu,
Skąd aura na świat płynie letsza.
Ja - myśliłem, że każda ze strun wie,
W jaką porę? wydzwonić? co i gdzie?...
I myśliłem - że przez ich balsamy
upowinowacone różności
Czynią - iż s p ó ź n i o n y c h p r a w d nie mamy -
Spóźnionych dla miękkiej drażliwości.
Myśliłem! - że wieszczów było tyle,
Ile jest blizn dotkliwych? - a które
Przez f o r m - c z a r y - przez s t o s o w n ą c h w i l ę -
Opatrują się i leczą w porę - - -
Och!... ja byłem błędny i sam chory:
Ponętniejsze jest lir przeznaczenie -
Są one dla prawd, czem w oknach s t o r y,
Na których wstrzymują się promienie,
Wyświecając płótno malowane
Z malachitowemi krajobrazy,
Ze źródłami ametystowemi,
Pasterkami, owianemi w gazy…
Z ziemią tą… co nie dotknęła ziemi!
One śnią: że szyba?... to - posadzka!
One nucą: «Stąpaj bez poręczy
W objęcia Fantazji, co się wdzięczy...»
— — — — — — — Cacka — cacka!!
Cyprian Kamil Norwid
Myśliłem ja - że L i r a i że S t y l,
Choć fala je nosi, jak łabędzia,
Nieobliczającego dróg i chwil.
Choć cel mają w sobie, są – n a r z ę d z i a.
Myśliłem - że, gdy lud nie ma bytu,
Że słowu jeżeli brak powietrza,
Dotyka wieszcz kluczem u zenitu,
Skąd aura na świat płynie letsza.
Ja - myśliłem, że każda ze strun wie,
W jaką porę? wydzwonić? co i gdzie?...
I myśliłem - że przez ich balsamy
upowinowacone różności
Czynią - iż s p ó ź n i o n y c h p r a w d nie mamy -
Spóźnionych dla miękkiej drażliwości.
Myśliłem! - że wieszczów było tyle,
Ile jest blizn dotkliwych? - a które
Przez f o r m - c z a r y - przez s t o s o w n ą c h w i l ę -
Opatrują się i leczą w porę - - -
Och!... ja byłem błędny i sam chory:
Ponętniejsze jest lir przeznaczenie -
Są one dla prawd, czem w oknach s t o r y,
Na których wstrzymują się promienie,
Wyświecając płótno malowane
Z malachitowemi krajobrazy,
Ze źródłami ametystowemi,
Pasterkami, owianemi w gazy…
Z ziemią tą… co nie dotknęła ziemi!
One śnią: że szyba?... to - posadzka!
One nucą: «Stąpaj bez poręczy
W objęcia Fantazji, co się wdzięczy...»
— — — — — — — Cacka — cacka!!
Cyprian Kamil Norwid
więcej twórczości:
Norwid Cyprian Kamil
Socjalizm - Cyprian Kamil Norwid
Socjalizm
Ludzie, choć kształtem r a s napiętnowani,
Z wykrzywianymi r ó ż n ą m o w ą wargi,
Głoszą: że oto ź l i już i w y b r a n i,
Że już h o s a n n a tylko, albo skargi
- Że Pyton - stary zrzucon do otchłani:
Grosz? - że symbolem już; harmonią?... - targi!
Och! nie skończona jeszcze Dziejów praca -
Jak bryły w górę ciągnięcie ramieniem;
Umknij - a już ci znów na piersi wraca,
Przysiądź - a głowę zetrze ci brzemieniem
- O! nie skończona jeszcze Dziejów praca,
Nie-prze-palony jeszcze glob, Sumieniem!
Cyprian Kamil Norwid
więcej twórczości:
Norwid Cyprian Kamil
Cóż bo mózg? rozum co? - Cyprian Kamil Norwid
Cyprian Kamil Norwid - Wawel |
Cóż bo mózg? rozum co? słynny z polemik,
Wysuszający żywota istotę -
Planów rysownik i potęg alchemik:
Czy kiedy przezeń ukochał kto cnotę? -
Serce - istotnym jest prawdy ogniskiem:
Gdy rozum zbłądzi w najmniejszej usterce,
Serce i z błędów nieraz wraca z zyskiem...
Życia i wiedzy więc treścią cóż?... serce!
Przezeń nieszczęsny śród fortunnych gości
I utwierdzenie śród silnych ma słaby;
Ludzkość, raz gdyby w istotnej miłości
Ruszyła w Niebo, jak do domu szłaby!...
Przez dziwną serca magię i czarowność
Zaniemawiają zawistni oszczerce,
A mądrość cicha odzyskiwa mowność.
Wszystko, co wielkie, jest wielkie przez serce!
Przezeń ułomność obliczem wypięknia,
Jakby światło życie nad mogiłą -
Trwożliwość przezeń się unieprzelęknia,
Blizny bywają wdziękiem, wdzięki - siłą.
Potężnym przezeń, co tkliwe i rzewne,
A rozrzewnionym, co harde i chrobre -
Przezeń jest wszystkość i całość..
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
...zapewne.
Serce jest dobra rzecz, dopóki... dobre!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Cyprian Kamil Norwid
więcej twórczości:
Norwid Cyprian Kamil
Mgła - Jan Brzechwa
Mgła
Kiedy burza, kiedy klęska w progi życia mego szła,
Na powiekach mych się kładła dobroczynna, ciemna mgła.
Tak się stało niewidzenie rzeczywistych moich dni:
Co się nie śni – zamglonemu niech się zdaje, że się śni.
Nie dostrzegłem lat minionych ani nawet innych lat,
Świat mój kłębił się poza mną i to wcale nie był świat.
Dobrze było na obłokach załamanym dłoniom dwóm,
Szum był we mnie i nade mną – spadających liści szum.
Dłońmi niebem pachnącymi odpędzałem cienie z lic
I w tych dłoniach załamanych nie zostało więcej nic.
Nie kochałem cię za dobro, nie kochałem cię za zło,
Ale za to, żeś się kładła na mych oczach ciemną mgłą.
Jan Brzechwa
Kiedy burza, kiedy klęska w progi życia mego szła,
Na powiekach mych się kładła dobroczynna, ciemna mgła.
Tak się stało niewidzenie rzeczywistych moich dni:
Co się nie śni – zamglonemu niech się zdaje, że się śni.
Nie dostrzegłem lat minionych ani nawet innych lat,
Świat mój kłębił się poza mną i to wcale nie był świat.
Dobrze było na obłokach załamanym dłoniom dwóm,
Szum był we mnie i nade mną – spadających liści szum.
Dłońmi niebem pachnącymi odpędzałem cienie z lic
I w tych dłoniach załamanych nie zostało więcej nic.
Nie kochałem cię za dobro, nie kochałem cię za zło,
Ale za to, żeś się kładła na mych oczach ciemną mgłą.
Jan Brzechwa
więcej twórczości:
Brzechwa Jan
Owce we mgle - Sylvia Plath
Owce we mgle
Wzgórza zstępują w mglistą biel.
Ludzie lub gwiazdy
Patrzą na mnie ze smutkiem, zawiodłam je.
Pociąg zostawia smugę pary.
Opieszały
Koń rdzawej maści,
Kopyta, smętne dzwonki -
Od samego rana
dzień ciemniał.
Jak więdnący kwiat.
Cisza przenika me kości, serce
Topnieje pośród dalekich pól.
Grożą,
Że powiodą mnie w sieroce
Bezgwiezdne niebo, w jego mroczną toń.
Sylvia Plath
tłum. Teresa Truszkowska
Stanisław Witkiewicz,"Owce we mgle", 1899-1900 |
Wzgórza zstępują w mglistą biel.
Ludzie lub gwiazdy
Patrzą na mnie ze smutkiem, zawiodłam je.
Pociąg zostawia smugę pary.
Opieszały
Koń rdzawej maści,
Kopyta, smętne dzwonki -
Od samego rana
dzień ciemniał.
Jak więdnący kwiat.
Cisza przenika me kości, serce
Topnieje pośród dalekich pól.
Grożą,
Że powiodą mnie w sieroce
Bezgwiezdne niebo, w jego mroczną toń.
Sylvia Plath
tłum. Teresa Truszkowska
więcej twórczości:
Plath Sylvia
Dumna muzyko burzy - Walt Whitman
Dorian Vallejo |
Dumna muzyko burzy,
Podmuchu, co niesiesz się wolny, gwiżdżąc poprzez prerie,
Mężny pomruku leśnych wierzchołków – górski wietrze,
Uosobienie mglistych zarysów – tyś orkiestry ukryte,
Ty serenady przywidzeń, gdy instrumenty wzniesione,
Mieszając z rytmem Natury wszystkie języki narodów;
Tyś akordy pozostawione przez legion kompozytorów – tyś chóry,
Ty nieokreślone, swobodne, religijne tańce – tyś ze Wschodu,
Półszeptem rzek, grzmotem spadających katarakt,
Tyś dźwiękiem odległych strzelb i galopem kawalerii,
Echem obozów z wszystkimi sygnałami trąbki,
Formując zgiełk, wypełniając sobą późną noc, przytłaczając mnie bezsilnego,
Wchodząc do mojej odludnej sypialni, czemuś mnie zniewoliła?
Walt Whitman
przeł. Krzysztof D. Szatrawski
więcej twórczości:
Whitman Walt
Księżyc w rynku - Józef Czechowicz
Księżyc w rynku
Kamienie, kamienice,
ściany ciemne, pochyłe.
Księżyc po stromym dachu toczy się, jest nisko.
Zaczekaj. Zaczekajmy chwilę –
jak perła
wypadnie w rynku miskę –
miska zabrzęknie.
W płowej nocy,
po kątach nisz głębokich
po bram futrynach i okien
załamany,
bez mocy,
cień fiołkowy uklęknie.
Gwiazdy żółte, które lipcowy żar ściął,
lecą – kurzawą – lecą,
firmament w złote smugi marszczą,
za Trybunałem
na ślepych szybach świecą
cichym wystrzałem.
Noc letnia czeka cierpliwie,
czy księżyc spłynie, zabrzęknie,
czy zejdzie ulicą Grodzką w dół.
On się srebrliwie rozpływa
w rosie porannej, w zapachu ziół.
Jak pięknie!
Józef Czechowicz
Kamienie, kamienice,
ściany ciemne, pochyłe.
Księżyc po stromym dachu toczy się, jest nisko.
Zaczekaj. Zaczekajmy chwilę –
jak perła
wypadnie w rynku miskę –
miska zabrzęknie.
W płowej nocy,
po kątach nisz głębokich
po bram futrynach i okien
załamany,
bez mocy,
cień fiołkowy uklęknie.
Gwiazdy żółte, które lipcowy żar ściął,
lecą – kurzawą – lecą,
firmament w złote smugi marszczą,
za Trybunałem
na ślepych szybach świecą
cichym wystrzałem.
Noc letnia czeka cierpliwie,
czy księżyc spłynie, zabrzęknie,
czy zejdzie ulicą Grodzką w dół.
On się srebrliwie rozpływa
w rosie porannej, w zapachu ziół.
Jak pięknie!
Józef Czechowicz
więcej twórczości:
Czechowicz Józef
Czekanie na nikogo - Krzysztof Kamil Baczyński
Czekanie na nikogo
Pod obojętną czernią alej
myśli wieczorem granatowe,
zakute w gwiazd ćwiekowej stali
płyną przez noc kopanym rowem.
Ścieżki księżycem wylęknione
biegają w starych drzew zacieniu
i noce cierpną gorzko-słone,
skute w parkowych krat więzieniu.
A niebo piersi chce prostować
ugięte pod ciężarem ciszy,
wysoko w czerni płyną słowa
w nie wymówiony głosem wiszar.
Oczy przestrzenią zapłakane,
wbite w głąb nieba nadaremnie,
gwiazdy w tłum liści zaplątane
drżą coraz ciemniej, ciemniej, ciemniej...
Krzysztof Kamil Baczyński
Pod obojętną czernią alej
myśli wieczorem granatowe,
zakute w gwiazd ćwiekowej stali
płyną przez noc kopanym rowem.
Ścieżki księżycem wylęknione
biegają w starych drzew zacieniu
i noce cierpną gorzko-słone,
skute w parkowych krat więzieniu.
A niebo piersi chce prostować
ugięte pod ciężarem ciszy,
wysoko w czerni płyną słowa
w nie wymówiony głosem wiszar.
Oczy przestrzenią zapłakane,
wbite w głąb nieba nadaremnie,
gwiazdy w tłum liści zaplątane
drżą coraz ciemniej, ciemniej, ciemniej...
Krzysztof Kamil Baczyński
więcej twórczości:
Baczyński Krzysztof Kamil
Przerażają mnie mędrcy… - Janina Brzostowska
Przerażają mnie mędrcy…
Przerażają mnie mędrcy
chytrzy, pełni pychy,
biorący życie według: jak wiatr wieje,
i szkiełka sprzedający
drogo
jak diamenty.
Uciekam od nich.
Idę
do naiwnych ludzi
wierzących:
to jest białe
a tamto jest czarne
i diamenty
prawdziwe diamenty
prawości
rozdających beztrosko
jak zwyczajne szkiełka.
Janina Brzostowska
więcej twórczości:
Brzostowska Janina
Bez tytułu - Tadeusz Różewicz
Mariusz Zawadzki |
mordowali się
mordują
i mordować będą
kainowe plemię
zaludnili ziemię
skazili wody
zaśmiecili kosmos
kaci dla wszystkich
stworzeń
urządzają bez przerwy
rzeź niewiniątek
piją ropę
modlą się do
złotego cielca
którego padlina
zatruwa miłość
wiarę i nadzieję
Tadeusz Różewicz
więcej twórczości:
Różewicz Tadeusz
Subskrybuj:
Posty (Atom)