Horacego pożegnanie z przyjaciółmi
O
Przyjaciele
Twarze wasze z piętnem
Gałązki mokrej świateł od zachodu
Lub tych zielonych delikatnych blasków
Którymi sypie zimowa Sorakte
Gdzie te naczynia dla kobiecych dłoni -
Drżące od nerwów
Rzeźbione jak kamień
Z nozdrzami zwierząt
Z czołami bóstw dobrych?
Gdzie twarze
W które
Wchodziłem jak w podróż?
Widziałem Kwinta
Przebiegał na wietrze
Z twarzą odwrotną jak księżyc przy nowiu
A Taliarchowi
Odrąbano dłonie
Bo już ich nawet bratu nie podaje
Artystus umarł
To nic że się tuczy
Śmierć go tak karmi jak kuchta indyka
I ja się boję przybliżyć do źródła
Bym – nie jak Narcyz –
A
Z grozy
Skamieniał
Stanisław Grochowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz